Najlepsze atrakcje w Meksyku – co warto zobaczyć?

Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu

Najlepsze atrakcje w Meksyku – co warto zobaczyć?

Ale Meksyk! Z pewnością ciśnie się Wam na usta, gdy patrzycie na mapę tego ogromnego kraju. 2 miliony kilometrów kwadratowych, a na nich plaże nad oceanem, starożytne piramidy, wodospady i wulkany. Kraina kaktusów, sombrero, tequili i frykasów, które można jeść bez końca. Jak wcisnąć to wszystko w krótki czas jaki mamy na wakacje? Meksyk – co zwiedzić, co zobaczyć, czego doświadczyć? W morzu tak wielu opcji chcielibyśmy polecić Wam ciekawe miejsca w Meksyku. Przynajmniej kilka, bo nie sposób opowiedzieć o wszystkich. Poniżej znajdziecie niektóre atrakcje turystyczne Meksyku. Wybierzcie coś dla siebie – albo zobaczcie je wszystkie.

Atrakcje w Meksyku – przewodnik wakacyjny

Dowiedzcie się, dlaczego w kościele w Chamula pije się coca colę

Jest taki kościół, w którym ukręca się głowy kurom, pije alkohol, a rytualnym napojem jest coca cola. Nie wierzycie? Wybierzcie się do San Juan Chamula. To niewielkie miasteczko w stanie Chiapas, zaledwie 10 km od San Cristobal de las Casas. Żyją tu Indianie z plemienia Tzotzil, potomkowie Majów. Posiadają własny język, zwyczaje i sposób ubierania: kobiety chodzą w kolorowych bluzkach huipils i długich czarnych spódnicach, mężczyźni zakładają charakterystyczne tuniki z owczej wełny z długim włosiem, zwane chujes. Miasteczko posiada sporą autonomię, własną policję, sąd, administrację. Mieszkańcy dość nieufnie spoglądają na przyjezdnych, na wszelkie przejawy nowoczesności i nie zgadzają się na zdjęcia z obawy przed utratą duszy. A duszę można tu łatwo stracić. Nie wpuszczają do swojego świata obcych. Nawet księdza wygnali. W 1973 roku. Pozostał biały kościół, z katolickim krzyżem na dachu, ołtarzem ze św. Janem Chrzcicielem i posągi świętych. Ksiądz przyjeżdża tu raz w miesiącu, aby w pośpiechu przeprowadzić sakrament chrztu dla chętnych. Do białego kościoła wchodzi się przez zielone drzwi z malowanymi kwiatami. Na posadzce wyłożonej igliwiem klęczą wierni w małych grupkach. Przed nimi, stoją rzędy świeczek, kubki z lokalnym bimbrem zwanym pox i butelki coca coli. Jest i szaman. Jego misja to przepędzenie złych duchów, które opętały chorego. Ofiarą jest kura, której podczas ceremonii skręca się kark. Osoba, która straciła ducha, zjada głowę, po czym zamyka się ją samą na 3-5 dni. Dzieci też mogą stracić ducha. Jak upadną. Jeżeli po takim wypadku dziecko bardzo płacze, rodzice zanoszą je do kościoła. Szaman zatacza koła jajkiem nad malcem, po czym rozbija jajko do miseczki z wodą i diagnozuje problem. I tak np. bańki na wodzie oznaczają… kolkę. Nie zawsze obecność uzdrowiciela jest konieczna. Indianie Tzotzil wierzą, że ducha można wypędzić z ciała poprzez bekanie, a w tym najlepiej pomaga gazowana coca cola. A teraz przyjrzyjmy się posągom świętych. Stoją równo pod ścianą, ubrani w lokalne, kolorowe szaty, a na piersiach błyszczą im lusterka. To pozostałość z czasów Majów, kiedy lokalnym bóstwom wieszano na szyjach minerały, odbijające promienie boga Słońca. Święci nie mają rąk. Zostały im odrąbane za karę. Za to, że nie ustrzegły kościoła św. Sebastiana przed pożarem. Pozostały po nim tylko ruiny oraz cmentarz pokryty igliwiem i kolorowymi krzyżami. Niebieskie stawia się osobom młodym, czarne starszym, białe dzieciom.

Chamula

Zjedzcie kurczaka w Oaxaca

Dawno temu, jeszcze w epoce kolonialnej, do ubogiego klasztoru Santa Rosa w Puebli zawitał biskup. Biedne siostry, próbując coś na szybko przygotować, ubiły starego indyka i przygotowały do niego sos z tego, co miały: czekolady, chilli i pomidorów. Tak według legendy powstało mole. Prawda jest jednak taka, że gęsta czarna zawiesina podawana była z kurczakiem jeszcze za czasów azteckich. Rodzajów czarnego sosu mole jest kilka, najsłynniejsze to mole poblano (roho) i mole negro. To pierwsze jest bardziej słodkie, drugie zawiera więcej czekolady, oba eksplodują mieszanką przypraw, jak miedzy innymi goździki, orzechy, anyż, cynamon, sezam i chili. Zrobiliście się głodni? Gdy będziecie w mieście Oaxaca, swoje kroki skierujcie ku Mercado 20 de Noviembre. To największe targowisko w mieście i spróbujecie tam dosłownie wszystkiego i za niewielkie pieniądze. Skuście się na meksykańską pizzę. To ogromna, chrupka tortilla z różnymi dodatkami, jak awokado, kurczak, lokalny ser, chorizo etc. Skuście się na chapulines. To owady podobne do naszych koników polnych. Smaży się je, doprawiając chili oraz sokiem z limonki, i je jak chipsy. W sproszkowanej formie serwuje się je jako dodatek do mezkalu. Kolejną ciekawostką są huitlacoche, czarne grzyby pasożytujące na kukurydzy. Co ciekawe, zawierają bardzo dużo lizyny, cennego aminokwasu, którego nasz organizm potrzebuje, a nie umie produkować. Je się je jako dodatek np. do popularnych tacosów.

A gdy już się najecie do syta, wybierzcie się do Monte Alban. To starożytne miasto, wpisane na listę UNESCO, przetrwało setki lat w dosyć niekomfortowych warunkach geograficznych, dzięki solidarności i wzajemnemu wsparciu mieszkańców. Historia sięga 1200 roku p. n.e., mieszkali tu Olmekowie i Zapotekowie, a Mistekowie wykorzystywali to miejsce jako nekropolię. Archeolodzy odkryli tu ponad 170 grobów, w tym urnę w kształcie kukurydzy i niezwykły skarb, który możecie obejrzeć w Muzeo de las Culturas de Oaxaca.

Tacosy to jeden z przysmaków, którego koniecznie trzeba sprobować podczas wakacji w Meksyku

Atrakcje w Meksyku

Sprawdźcie, ile jest agawy w procentach

Każdy zna tequilę i każdy wie, że pochodzi ona z Meksyku. Ale czy słyszeliście o mezkalu? W uproszczeniu można powiedzieć, że jest to ojciec tequili. Dosyć stary, bo tradycja jego wytwarzania sięga 400 lat. 90% krajowej produkcji pochodzi ze stanu Oaxaca. Wytwarza się go z agawy, podobnie jak tequilę. Zasadniczą różnicą pomiędzy nimi jest sposób produkcji. Podczas gdy tequilę wytwarza się przemysłowo, mezkal jest dziełem rzemieślniczym. Robi się go z pnia agawy, czyli tzw. serca. Gotuje się przez trzy dni w palenques, stożkowych zagłębieniach w ziemi wyłożonych skałą wulkaniczną i opalanych drewnem. Następnie pieczone pnie wygniata się przy pomocy specjalnego urządzenia napędzanego tradycyjnie siłą… konia. Tak przygotowana masa fermentuje przez dwa tygodnie, a później przeprowadza się destylację. Musicie to zobaczyć na własne oczy! I spróbować. Pięknie pachnie pieczoną śliwką. A w butelce gotowego napitku topi się robaka, zwykle larwę motyla Hipopta agavis, swoisty dowód autentyczności trunku i jego jakości. A jeżeli chcecie przyjrzeć się, jak produkuje się tequilę, pojedźcie do miasteczka Tequila w stanie Jalisco. Uprawy agawy oraz zabytkowe zakłady przetwórcze w tych okolicach zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jeżeli nie gustujecie w mocnych trunkach, idźcie do pulqueri. Znajdziecie tam baniaki niebiańskiego trunku, który ponoć spływał z piersi bogini Mayahuel. Karmiła nim swoje 400 królików i stąd do dziś w Meksyku mówi się „pijany jak 400 królików”. Pulque robi się ze sfermentowanego soku z agawy i świeżość zachowuje tylko przez kilka dni.

Wybierzcie się na paradę w Mexico City

Tysiące ludzi z twarzami pomalowanymi jak czaszki w wymyślnych sukniach w stylu kultowej postaci Meksyku znanej jako La Catrina. Tańczące diabły. Wysokie szkielety w szerokich sombrerach. Kwiaty i pióra we włosach. Ołtarze ozdobione nagietkami. Tak wyglądają ulice podczas Dia de los Muertos w Mexico City. Jeżeli chcecie wybrać się do Meksyku i możecie to zrobić pod koniec października, nie wahajcie się ani chwili. Święto sięga czasów azteckich i obchodzono je na cześć Mictecacihuatl, bogini znanej jako Pani Umarłych. Obecnie uroczystości trwają cały tydzień i różnią się w zależności od części kraju. Dia de los Muertos jest świętem obchodzonym na wesoło! Krewni wspominają zabawne wydarzenia związane ze zmarłymi i recytują śmieszne wierszyki zwane calaveritas.

Día de Muertos

A co warto zobaczyć w Mexico City? Jak każda stolica obfituje w muzea. Polecamy Wam szczególnie dwa z nich: Muzeum Antropologiczne to najlepszy sposób na poznanie bogatej historii kraju, zanim ruszycie w głąb Meksyku, zaś drugim jest dom Fridy Kahlo, słynna Casa Azul. Magdalena Carmen Frieda Kahlo Calderón była postacią nietuzinkową, tak jak jej malarstwo. Sztukę odkryła po wypadku, z którego cudem uszła z życiem. Powodem plotek było jej małżeństwo z artystą Diegiem Riverą. Wątpliwej urody, był wielbicielem kobiet i dwadzieścia lat od niej starszym sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Meksyku. Diego fascynował się techniką fresku, sztuką prekolumbijską i Leninem. Jego kultowe dzieła zobaczycie m.in. w El Palacio National i El Palacio de Bellas Artes. A na Plaza Garibaldii zobaczycie mariachich i przeżyjecie w ich towarzystwie magiczne chwile. Wyobraźcie sobie taką sytuację: siedzicie sobie przy stole, przy pysznym meksykańskim jedzeniu, tuż obok Was gitarzysta w białym stroju szarpie struny i zaczyna śpiewać rzewną ludową pieśń, dołączają do niego trębacze, ktoś przy sąsiednim stoliku podchwyca melodię, ktoś inny zaczyna tańczyć. Cały plac wypełnia się muzyką. I tak już jest tu od 1920 roku.

Mexico City

Na przedmieściach miasta, w jego północnej części, tuż pod wzgórzem Tepeyac znajduje się najważniejsza świątynia w kraju, a zarazem największe sanktuarium maryjne na świecie, przyciągające co roku miliony pielgrzymów. To Bazylika Matki Bożej z Guadalupe. Legenda mówi, że właśnie tu w 1531 roku miało miejsce cudowne objawienie. Działo się to w czasach kolonizacji i zastępowania tradycyjnych wierzeń prekolumbijskich nową religią. Proces przeprowadzono z pełnym sukcesem i dziś Matka Boska z Guadalupe jest najważniejszą świętą postacią dla Meksykanów. Relikty dawnych wierzeń natomiast odnajdziecie w samym centrum Mexico City. Na Plaza de la Constitución stoi archikatedra, a wokół niej możecie zobaczyć fundamenty azteckiej piramidy. Gdy ją zburzono, kamienie wykorzystano do stworzenia chrześcijańskiej świątyni – stara wiara dosłownie posłużyła do budowy nowej. Na całe szczęście wiele piramid na terenie kraju zachowało się w dobrym stanie. Jedna z nich znajduje się zaledwie 50 km od stolicy. To Teotihuacán – stworzone ponoć przez olbrzymów, zwanych quinametin. Wedle mitu tu powstał świat, słońce i księżyc, a także kalendarz, według którego liczono czas. Wpływ kultury Teotihuacán rozciągał się na całą Mezoamerykę. Za czasów świetności było to miasto „mlekiem i miodem płynące”, bogate w złoża i urodzajne ziemie, budzące szacunek i postrach wśród sąsiednich plemion.

Mexico City – Sankturium Guadelupe

Co zobaczyć w Meksyku

Zagrajcie w piłkę w Chichén Itzá

Tajemnica piramid jest stara jak historia o mitycznej Atlantydzie. Ponoć po jej katastrofie Atlantydzi rozproszyli się po całym świece, zaczęli zakładać osady i… budować piramidy. Być może w tej legendzie jest ziarno prawdy, gdyż siatka tego typu budowli opasuje całą kulę ziemską i znajdziecie je nawet w mało oczekiwanych miejscach, także w Polsce. Dlaczego piramidalny kształt tak fascynował naszych przodków i nadal budzi ciekawość? Badacze ciągle pochylają nad tym głowy. Do czego służyły piramidy? I dlaczego obecnie to największe atrakcje Meksyku? Meksykańskie budowle były grobowcami, podstawami na których stawiano świątynie, obserwatoriami astronomicznymi, a także punktami, z których obserwowano otoczenie ponad zieloną przestrzenią dżungli. To milczący świadkowie wielu krwawych scen, rzezi wojowników wziętych do niewoli, rytuałów, podczas których składano ofiary z ludzi i zwierząt. Te ostatnie miały być drogą do zapewnienia plemieniu pomyślności, obfitych zbiorów, błaganiem o deszcz i pokarmem bogów. Ponure sceny obrazuje na przykład tzw. platforma czaszek w Chichén Itzá. Rzędy wbitych na pale czaszek, orły rozdzierające ludzi by wydrzeć im z piersi serca… czy takie dantejskie sceny odbywały się tu naprawdę? W kompleksie Chichén Itzá znajduje się około 50 różnych obiektów, w tym wiele świątyń i obserwatorium astronomiczne. Jednym z najbardziej imponujących jest piramida Kukulkana, wybudowana w niezwykły sposób. Dokładnie podczas równonocy wiosennej i jesiennej na północną ścianę budowli słońce rzuca cień, który do złudzenia przypomina wijącego się węża – symbol boga Kukulkana. W obrębie kompleksu znajduje się też 9 boisk do gry w piłkę. Zamiast bramek nad boiskiem do peloty, bo tak nazywano ten sport, wisiały dwa kamienne pierścienie o wysokości ok. 9 m. Piłki nie można było odbijać rękoma ani stopami, tylko wydzielonymi częściami ciała, jak np. łokcie czy ramiona. Tych, którym się to nie udawało i przegrywali rozgrywki, składano w ofierze bogom. Wygrani nie dostawali milionów i willi z basenem, ale darowano im życie. Ech.. ciężkie to były czasy dla piłkarzy.

Chichen Itza

Meksyk – co warto zobaczyć?

Guadalajara – odkryjcie stolicę sombrero

Charros galopują na koniach na szklanym ekranie, w historiach zapisanych w książkach, i w ludowych pieśniach. Podobnie jak Clint Eastwood i Marlboro Man symbolizują amerykański dziki zachód, tak charros są kwintesencją meksykańskiego życie na ranczo. Ich charakterystyczne sombrera zdobią kramy z pamiątkami w całym Meksyku, błyszczą na głowach turystów, czekających na swój lot do domu, ale o tym, na ile żywa jest jeszcze tradycja charros, możecie przekonać się w Guadalajarze. To właśnie tu odbywają się najbardziej znane w Meksyku Charreríe, rodzaj rodeo, na których charros dają popis swoich umiejętności jeździeckich i odwagi. Wydarzenie kończy widowiskowy jarabe tapitío, czyli pokaz meksykańskiego tańca kapelusza, narodowego tańca Meksyku. Choreografia pokazuje zaloty kobiety i mężczyzny, a początki tej tradycji związane są z Guadalajarą. Najbardziej widowiskową charrerię zobaczycie podczas International Mariachi and Charreria Festival, który odbywa się tu co roku w połowie września. I to nie jedyny festiwal, w którym warto uczestniczyć w Guadalajarze, która z roku na rok staje się coraz bardziej prężnym centrum kulturalnym kraju. W marcu odbywa się tu międzynarodowy festiwal filmowy, a w lipcu Jalisco Jazz Festiwal. Na Festiwalu Tequili spróbujecie ponad 200 gatunków tego trunku. Warto wybrać się też na jednodniową wycieczkę do miasteczka Tequila, odwiedzić lokalne destylarnie i zobaczyć niebiesko-zielone pola agaw ciągnące się po horyzont.

Meksykańskie kapelusze

Guadalajara

Zrelaksujcie się w Puerto Vallarta

Około 300 km dzieli Guadalajarę od jednego z najpopularniejszych meksykańskich kurortów. Puerto Vallarta początki swojej popularności zawdzięczają filmowi „Noc iguany” z Richardem Burtonem i Avą Gardner oraz łatce najbardziej gay friendly miejsca na mapie kraju. Dziś słynna Zona Romántica przyciąga nie tylko społeczność LGBT, ale i tysiące turystów spragnionych typowych wakacyjnych atrakcji, złotego piasku, intensywnego życia nocnego, knajpek, galerii i sklepików przeróżnych. Łowcy oryginalnych pamiątek i amatorzy lokalnych przysmaków koniecznie muszą odwiedzić Olas Atlas Farmers Market, targ odbywający się od pierwszej soboty listopada do ostatniej soboty kwietnia w godzinach 9:30–14:00 w parku Lázaro Cárdenas. Nie tylko samo Puerto Vallarta jest warte odwiedzenia. W jego okolicach znajduje się pięć miasteczek, które weszło do grona tzw. Pueblos Magicos: Tequila, Sayulita Mexico oraz górskie San Sebastian del Oeste, Talpa de Allende i Mascota to miejsca urzekające niezwykłą atmosferą i wyjątkowymi krajobrazami.

Meksyk – co zwiedzać?

Złapcie wielką rybę w Cabo San Lucas

Atrakcje w Meksyku mogą być naprawdę wielkie… jak wieloryby. Co roku od połowy grudnia do początku kwietnia tysiące humbaków i innych wielorybów migruje z obszarów arktycznych do ciepłych wód u wybrzeży Półwyspu Baja, aby rozpocząć swój godowy taniec. Często widać je z brzegu, jak radośnie skaczą i tryskają wodą. Roi się tu też od merlinów, mieczników, dorad (mahi-mahi) i tuńczyków. To właśnie Cabo jest gospodarzem jednego z największych turniejów wędkarskich na świecie – Bisbee Black and Blue. O trofeum każdego roku walczy ponad 500 zespołów, ale samo złowienie wielkiej ryby daje ogromną satysfakcję. Taki miecznik potrafi ważyć przecież 200 kilo i więcej! Oczywiście nie tylko ryby przyciągają ludzi z całego świata w te rejony. Ta przepiękna część Półwyspu Kalifornijskiego to góry, tereny pustynne porośnięte ogromną ilością gigantycznych kaktusów, sępy i kojoty oraz oczywiście plaże ciągnące się kilometrami. Nie bez powodu w okolicach Cabo przycupnęło tak wiele luksusowych resortów i pól golfowych. To idealne miejsce do błogiego wypoczynku i cudowne spoty do nurkowania. Miejscowe powiedzenie głosi, że „W Cabo nie ma złych dni”, do tego niemal wszystkie wypełnione są słońcem.

Cabo San Lucas

Popływajcie z rurką przy Isla Mujeres

Ixchel długo wpatrywała się w niebo zapatrzona ślepą miłością w boga słońca Kinich Ahau. Im dłużej to robiła, tym gorzej działo się na ziemi. Fale przypływów zalewały ląd podtapiając osady, a rolnicy tracili swoje zbiory. W końcu przekonała wybranka piękną tkaniną, spłodzili czterech bogów, ale on nigdy nie traktował jej dobrze. Ixchel stała się patronką kobiet i otaczała je troską, rozumiejąc trud miłości. Kiedy na niewielką wyspę niedaleko Cancun przybyli w XVI wieku Hiszpanie, znaleźli unikalne, gliniane figurki kobiet i nazwali ją Isla Mujeres, czyli Wyspa Kobiet. Pod wpływem legendy wyspa stała się miejscem kultu bogini, a pielgrzymi przybywali na nią prosić o udane małżeństwo, narodziny dzieci lub o pomoc, gdy do rodziny wkradła się przemoc. Moc bogini płodności działa i co roku na wyspie rodzą się… żółwie. Gigantyczne stwory morskie składają jaja w miękkim piasku między majem a wrześniem. Przez wiele lat polowano na nie dla mięsa, muszli i jaj. Obecnie jaja są zbierane i chronione w Turtle Farm, a od sierpnia do października małe żółwiki wypuszczane są na wolność. Wody opływające Isla Mujeres chowają w sobie jeszcze jedną ciekawostkę: rzeźbiarz i ekolog Jason de Caires Taylor stworzył tu niezwykłe Muzeum Rzeźby Podwodnej MUSA. Łamiąc konwenanse i przenosząc sztukę w głębiny chciał zwrócić uwagę świata na problem oddziaływania ludzi na podwodny ekosystem i nieustannie kurczącą się rafę koralową. Jego rzeźby żyją własnym życiem – dzięki interakcjom morskim i wzrostowi koralowców stały się z czasem sztuczną rafą i dziś same są miejscem ochrony. Udowadniają, że istnieje możliwość współpracy pomiędzy ludzką cywilizacją i naturą i może ona funkcjonować całkiem dobrze. Muzeum można zwiedzać nurkując lub z pokładu specjalnej łodzi ze szklanym dnem.

Isla Mujeres

Meksyk – atrakcje turystyczne

Spójrzcie na Jukatan przez różowe okulary

Dziura na dziurze, a w dziurze woda… Jukatan jest jak olbrzymi, szwajcarski ser, wielka wapienna platforma, w której woda przez miliony lat rzeźbiła tunele, groty, zostawiła podziemne jeziora i kurtyny z bajkowo wyrzeźbionych nacieków. Podziemnych studni zwanych cenotami jest kilka tysięcy. Wiele z nich można zobaczyć na własne oczy, a nawet w nich popływać. Wierzcie nam lub nie, ale jest to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Pod warunkiem, że wybierzecie cenotę lub czas, kiedy możecie w tym niezwykłym tworze przyrody zostać sam na sam. Co nie jest łatwe, niestety. Mitologia Majów mówi o tym, że były one bramami do podziemnego świata. W niektórych odnaleziono ślady składania ofiar.

Cenote Ik Kil

Jeżeli interesują Was niecodzienne zjawiska przyrody, wybierzcie się nad Lagunę Los Colorades. Nie musicie patrzeć na nią przez różowe okulary, by uśmiechnąć się pod nosem i zobaczyć wszystko w pozytywnych barwach. Gdzie okiem spojrzycie – jest różowo. Różowa jest woda, różowe są flamingi, różowe są krewetki, którymi się żywią. Laguna swoją barwę zawdzięcza czerwonemu planktonowi oraz skorupiakom zwanym artema.

A jeżeli pragniecie po prostu odpocząć, wziąć w dłoń drinka z palemką, rozłożyć się na złotej plaży lub przy basenie i zapomnieć na chwilę o wszystkim, to właśnie na Jukatanie znajdziecie wiele takich miejsc. Białe plaże w okolicach Tulum, tętniące życiem Playa del Carmen czy resorty w Cancun, to wszystko macie na wyciągnięcie ręki. Kupcie kokosa od ulicznego sprzedawcy, zjedzcie tacosa cochinita pibil i cieszcie się tym, że jeszcze jutro nie będziecie musieli iść do pracy. A potem? Kto by się tym martwił!

Playa del Carmen

Magdalena

Magdalena

Jej dziecięce przyjaźnie z Indiana Jonesem i Robinsonem Crusoe zaowocowały w tzw. dorosłości syndromem niespokojnych nóg. Jest zdania, że najciekawsze w podróży jest to, co pomiędzy, i zwykle „prawie dociera” do turystycznych must see, gubiąc się gdzieś po drodze. Lubi zmiany w życiu i krajobrazu za oknem… a poza tym góry, las, rower, książki i słodycze.

!
Ta strona używa plików cookies.