Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu
Wakacje na Sri Lance – 14 największych atrakcji
Choć nazywana łzą Indii, nie ma w sobie nic smutnego! Ogłoszona w 2019 roku przez Lonely Planet najbardziej atrakcyjnym miejscem do wizyty Sri Lanka to kraj pełen naturalnego piękna i nieprzebranych bogactw kultury. Tajemniczy uśmiech niezliczonych Buddów, sentymentalny urok kolonialnych miasteczek, przesycone zapachem kadzidła i lotosu świątynie, miękki piasek plaż i uspokajający szum oceanu, pełne egzotycznych zwierząt parki narodowe, najlepsza na świecie herbata i jedzenie o niezrównanym smaku i aromacie – to tylko kilka z atrakcji, które czekają na Was podczas wakacji na Sri Lance, uszytych na miarę przez Planet Escape.
Dziewicze plaże, zielone palmy, najlepsze na świecie, aromatyczne curry oraz wręcz rozbrajające uśmiechy tubylców, którzy nieraz wyciągną do Was pomocną dłoń.
Bezpieczeństwo na Sri Lance
Na Sri Lance turystyka to trzecia gałąź gospodarki, dlatego wszystkim zależy, żeby turyści chętnie wracali tu na wakacje. Po atakach terrorystycznych w kwietniu 2019 roku lankijski rząd wprowadził stan wyjątkowy i godzinę policyjną, a MSZ-y różnych krajów odradzały wakacje na Sri Lance, lecz sytuacja szybko się ustabilizowała i już w lipcu polski MSZ obniżył poziom ostrzeżenia przed podróżą na Sri Lankę ze stopnia trzeciego na drugi. Na stronie internetowej MSZ-u można przeczytać: „W związku z atakami terrorystycznymi, które miały miejsce w kwietniu 2019 r., Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca osobom podróżującym na Sri Lankę oraz przebywającym na Sri Lance zachowanie szczególnej ostrożności i stosowanie się do poleceń miejscowych władz”. Aby zapewnić bezpieczeństwo, zaostrzone zostały kontrole na lotniskach, w hotelach, w świątyniach i ważniejszych atrakcjach turystycznych, musicie też liczyć się z dużą liczbą policji na ulicach.
Mamy nadzieję, że udało się nam uśmierzyć Wasz niepokój związany z podjęciem decyzji o wakacjach na Sri Lance! To bezpieczny kraj, którego mieszkańcy są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystów – i nic dziwnego, skoro dla wielu Lankijczyków turystyka jest jedynym źródłem dochodu. Wystarczy w hotelowym sejfie zostawić większą część gotówki i paszport, unikać ostentacji i noszenia dużej ilości biżuterii, plecak czy torebkę mieć zawsze w rękach, a numery alarmowe mieć przy sobie, by bez problemu i szybko wezwać pomoc. Przy zwiedzaniu świątyń trzeba też pamiętać o stosownym stroju – zasłaniającym ramiona i kolana – oraz o tym, że nie wolno robić sobie selfie z Buddą, będąc ustawionym do niego tyłem.
14 największych atrakcji Sri Lanki
Sigiriya – wejdź na Lwią Skałę
Jedna z najsłynniejszych atrakcji Sri Lanki to samotna, wyłaniająca się jak potężna, zaciśnięta pięść znad gęstwiny dżungli skała, będąca pozostałością czynnego niegdyś wulkanu. Jej niedostępna, masywna bryła stała się doskonałym miejscem do wybudowania warowni. A jej budowniczy – Kassapa, królewski bastard – miał wszelkie powody, by swą siedzibę uczynić jak najtrudniejszą do zdobycia: zabiwszy ojca i wypędziwszy z królestwa swego brata, prawowitego następcę tronu, nie bez przyczyny obawiał się jego powrotu. Chcąc zabezpieczyć się więc przed spodziewanym atakiem, wybudował warowną twierdzę. Rzecz jasna, nie samym strachem człowiek żyje, toteż w cytadeli, podzielonej na dwa pałace – górny, używany w czasie pory deszczowej, oraz dolny, zamieszkiwany podczas gorącej pory suchej, znalazły się m.in. wygodne pomieszczenia przeznaczone dla królewskich żon i nałożnic. Kassapa był bowiem namiętnym miłośnikiem płci pięknej, a dla swych niewiast przygotował u podnóża góry obszerny zespół chłodnych łaźni, basenów, fontann i ogrodów kaskadowych. Urodę królewskich nałożnic, różnych ras i narodowości, podziwiać można już w trakcie wspinaczki, mijając fragmenty przedstawiających je malowideł. W V wieku, gdy forteca powstawała, takimi freskami pokryte było ponoć całe czoło skały.
Przemyślne zabezpieczenia nie uchroniły Kassapy przed gniewem brata. Pokonany, popełnił samobójstwo, a jego pałac, przez jakiś czas zamieszkiwany przez buddyjskich mnichów, popadł w ruinę. Dopiero w XIX wieku odkryli go brytyjscy archeolodzy, zaś w ostatnich latach Sigiriya wpisana została na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Na szczyt góry wchodzi się po nierównych, miejscami stromych i śliskich stopniach (polecamy założyć buty z twardszą podeszwą), których liczba zdaje się rosnąć z każdym przebytym zakrętem. Częściowo wykonane są z piaskowca i granitu, a częściowo ze stali – sprowadzone zostały z londyńskiego metra! Chwili oddechu zażyć można na platformie lwa, od której skała bierze swą nazwę – zobaczycie tu dwie wielkie łapy lwa, między którymi niegdyś znajdowała się równie wielka paszcza, kryjąca klatkę schodową wiodącą wprost na szczyt. Niestety drewniana paszcza rozpadła się, pozostały jedynie kamienne łapy. Na samym szczycie czeka Was zasłużona nagroda za trudy wspinaczki – widok z góry na rozciągające się u Waszych stóp morze zielonej dżungli jest naprawdę zachwycający! Fortecę najlepiej zwiedzać rano: temperatury są niższe, a powietrze bardziej przejrzyste.
Odwiedź kolonialne miasteczko – Galle
Pełne uroku, nadmorskie miasto to miejsce, w którym jak w soczewce skupiły się ślady po trzech kolonialnych mocarstwach, władających niegdyś tym skrawkiem Łzy Indii – Portugalii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Połączenie tych wpływów zaowocowało powstaniem rzadkiej urody starówki – fortu, którego potężne, kamienne mury, dziś ozdobione festonami mchów, strzegły przed naporem wrogich armii i zapewniały schronienie licznie ciągnącym tu kupcom, poszukiwaczom przygód, handlarzom i misjonarzom. Wszystkie żyjące tu nacje budowały nabrzeża, rezydencje, magazyny, sądy, kościoły, meczety i klasztory, a Galle stało się kolorowym tyglem kultur i religii. Dziś o tej wspaniałej, wielowymiarowej przeszłości świadczą jego zupełnie nietypowe dla azjatyckiej kultury zabytki – kolonialne domy kryte czerwoną dachówką, o bielonych ścianach i kolorowych okiennicach, pięknie odrestaurowane hotele, dające drugie życie wiekowym rezydencjom, imponujące kościoły i malownicze, pastelowe uliczki, po których miło spacerować, chłonąc atmosferę dawnych wieków. Stare miasto i przylegający do niego holenderski fort, kilka interesujących muzeów przybliżających powikłane koleje losu tego miejsca, charakterystyczne dla holenderskiej architektury werandy i balkony z kolumnadami, pięknie zdobione drewniane drzwi, latarnia morska, protestanckie kościoły, meczet i muzułmańska szkoła – nie dziwota, że turyści uważają wizytę w Galle za obowiązkowy punkt programu podczas wakacji na Sri Lance. Faktycznie, miejsce to emanuje takim czarem, że ominięcie go byłoby dużą stratą. A jeśli tęsknicie za smakiem i zapachem prawdziwej, aromatycznej kawy, o którą tak trudno na herbacianej wyspie, to właśnie tutaj znajdziecie gościnnie otwarte podwoje najlepszych kawiarni!
Odkryj ruiny starożytnych stolic Cejlonu – Anuradhapury i Polonnaruwy
Choć zarastające dżunglą ruiny na pierwszy rzut oka nie sprawiają imponującego wrażenia, to wystarczy wyobrazić sobie, że przez blisko 1500 lat, od roku 380 przed naszą erą do początku XI wieku, kwitła tu cywilizacja, a Anuradhapura pełniła funkcję pierwszej stolicy Sri Lanki, by na pozostałości tutejszych pałaców i świątyń spojrzeć zupełnie innym okiem. Wedle legendy, początek miastu miała dać mniszka buddyjska Sanghamitta, ofiarowawszy królowi Sri Lanki Devanampiyatissowi szczep świętego drzewa Bodhi, tego samego, pod którym doznał oświecenia Siddhartha Gautama, stając się Buddą. Drzewo to rośnie tu do dziś, będąc najstarszą rośliną na świecie! Anuradhapura była miastem tak ogromnym, że jej obrona w przypadku zbrojnego ataku byłaby niemożliwa, dlatego wraz z upadkiem syngaleskiego państwa stolica opustoszała. Władzę nad tym terenem przejęła dżungla oraz jej mieszkańcy – małpy, słonie i inne dzikie zwierzęta – a ślad po gigantycznej stolicy pozostał jedynie w legendach o „ogromnym, bogatym i tajemniczym” mieście. Anuradhapurę odkryli ponownie dopiero w 1820 roku Brytyjczycy, którzy przez długi czas nie zdawali sobie sprawy z rzeczywistych rozmiarów swego znaleziska. Dziś szacuje się, że dawna stolica zajmuje obszar prawie 40 km2, a znaczna jej część wciąż jeszcze nie została przebadana przez archeologów. Ten ogromny teren najlepiej zwiedzać na rowerze, tuk tukiem lub nawet samochodem z kierowcą – miasto jest tak rozległe, że chodzenie pieszo jest zbyt męczące i czasochłonne. Anuradhapura słynie z zabytkowych miejsc kultu – stup, na Sri Lance zwanych dagobami, świątyń i klasztorów. Wiele z nich zachowało się w zadziwiająco dobrej kondycji, a malunki, zdobienia i rzeźby potrafią wzbudzić zachwyt. Wokół świątyń oraz na drzewach powiewają wielobarwne chorągiewki – białe symbolizują prośby o dziecko, niebieskie i czerwone mają przynosić powodzenie na egzaminach oraz w poszukiwaniu pracy.
Około 100 km od Anuradhapury położona jest Polonnaruwa, która w zamierzchłych czasach była letnią rezydencją królewską. Po upadku pierwszej stolicy właśnie to miasto stało się najważniejszą metropolią na wyspie. W czasach swego rozkwitu, w latach 1153-1186, Polonnaruwa zachwycała maestrią – było to urocze, otoczone potrójnym murem miasto-ogród, którego pałace i świątynie harmonijnie wtapiały się w krajobraz. Dziś zobaczycie tu pozostałości dawnej świetności – potężne ceglane budowle, wielkie posągi Buddy oraz ozdobione rzeźbami klasztory i stupy. Choć miasto nie przetrwało zbyt długo, bo zaledwie 200 lat, to przez szmat czasu pozostawało duchowym i kulturalnym centrum Cejlonu, zaś w ostatnich latach kompleks został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO i należy do tzw. Trójkąta Kulturalnego Sri Lanki. Podczas wakacji na Sri Lance koniecznie trzeba zobaczyć choć jedną z tych stolic – obie robią duże wrażenie, lecz do Polonnaruwy łatwiej dojechać, a jej dodatkową atrakcją jest świetne muzeum archeologiczne, jedno z ciekawszych w całym kraju, w którym można zapoznać się z historią miasta i zobaczyć przedmioty znalezione wśród ruin.
Zobacz, jak rośnie cejlońska herbata
Kawa czy herbata? Na Sri Lance na pytanie to jest tylko jedna odpowiedź: herbata! Cejlon słynie z tego napoju na całym świecie, a przy zbiorach liści, na plantacjach i w fabrykach herbacianych pracuje ponad 5% ludności kraju, będącego czwartym największym światowym producentem herbaty. Czasem aż trudno uwierzyć, że pierwsze krzaczki tej rośliny pojawiły się na Sri Lance dopiero w 1824 roku, przywiezione z Chin jako oryginalny okaz przeznaczony do ogrodu botanicznego. Dopiero w latach 60. XIX wieku, wraz z przybyciem tu Jamesa Taylora, rozpoczęto uprawę herbaty na większą skalę. W tamtych czasach listki służące do parzenia boskiego napoju ulubionego przez Brytyjczyków były przede wszystkim importowane z Chin oraz uprawiane w Indiach – i do Indii właśnie udał się Taylor, gdzie poznał wszystkie tajniki uprawy i produkcji herbaty. Pierwsza plantacja, założona w 1867 roku, miała powierzchnię zaledwie 19 akrów, a pierwszy ładunek herbaty wysłany do Anglii ważył zaledwie 23 funty, czyli ok. 20 kg. Jak świetnie herbata poczuła się na lankijskich wzgórzach, często osnutych mgłą i zwilżanych deszczami, można było przekonać się już po kilkunastu latach, gdy eksport przetworzonych listków przekroczył 23 tys. ton.
Dziś cejlońska herbata znana jest powszechnie, a wizyta w herbaciarni, spacer po plantacji, degustacja różnych rodzajów i smaków tego naparu jest jedną z największych przyjemności podróżowania po Sri Lance. Czy wiecie, że o smaku herbaty decyduje wysokość, na której rośnie? Że z 18 kg świeżych liści otrzymuje się 5 kg herbaty? A może zaciekawi Was fakt, że niektóre z maszyn używanych do przetwarzania listków mają po 100 lat? Wakacje na Sri Lance to najlepsza okazja do poznania wszystkich tajemnic kryjących się w niepozornej, a przecież tak pełnej smaku i aromatu puszce z herbatą!
Spróbuj swoich sił w surfingu w Mirissie
Położona na południu wyspy Mirissa to nie tylko spory port, lecz przede wszystkim piękna piaszczysta plaża w kształcie półksiężyca, która szybko zyskuje sobie popularność wśród surferów, ściągających tu od listopada do marca, kiedy na wschodnim wybrzeżu panuje pora deszczowa. Fale są tu spore i silne, a najlepsze warunki panują wcześnie rano i późnym popołudniem. Tutejsze czyste, przejrzyste wody nadają się zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych surferów. Położenie między skałami a wzgórzem oznacza, że wiejący od lądu wiatr nie ma prawie żadnego wpływu na fale. Szczególnie polecamy punkt na prawym krańcu plaży, gdzie prócz wielu pensjonatów mieści się też wiele restauracji i barów, z których dobiegają energetyzujące dźwięki muzyki Boba Marley’a. A jeśli nie lubicie lub nie umiecie surfować, lecz choć część wakacji na Sri Lance chcecie spędzić na tej pięknej, piaszczystej plaży? Mirissa jest idealna do snorkelingu, wędkowania i obserwowania wielorybów i delfinów!
Zobacz słonie podczas safari na Sri Lance
Potężne, przypominające monumentalne skały cielska słoni wyłaniają się z zarośli… Przed Wami Minneriya, miejsce wprost stworzone do obserwacji tych majestatycznych zwierząt. Na terenie stosunkowo niewielkiego parku, położonego w pobliżu Polonnaruwy, nad jeziorem Minneriya, żyje nawet do 300 dzikich słoni, do których, podczas zorganizowanej przejażdżki z przewodnikiem, siedząc w bezpiecznym jeepie, zbliżyć się można niemal na wyciągnięcie ręki. Najlepiej przyjechać tu w czasie pory suchej, od maja do września, ponieważ roślinność w tym okresie jest dosyć skąpa i zwierzętom trudniej się w niej ukryć. Brakuje wówczas również wody, dlatego zajęcie pozycji przy jeziorze – największym naturalnym wodopoju – gwarantuje niezapomniany widok gaszących pragnienie słoni.
Na Sri Lance żyją słonie cejlońskie, różniące się od swych afrykańskich kuzynów m.in. wielkością (dorastają do 3,5 m wysokości i 6 ton wagi) i kształtem uszu. Co ciekawe, rzadko wyrastają u nich ciosy, błędnie zwane kłami. Z tego powodu lankijskie słonie nie są prawie wcale zagrożone kłusownictwem – największym dla nich niebezpieczeństwem jest rozprzestrzenianie się pól uprawnych, a co za tym idzie: zmniejszanie się naturalnych siedlisk.
Ogromną zaletą tego parku jest fakt, że przebywające w nim słonie żyją na wolności, a ingerencja człowieka ograniczona jest do minimum. Oczywiście nie jest to w pełni naturalne środowisko, a setki jeepów wypełnionych turystami, celującymi do zwierząt z obiektywów aparatów fotograficznych, na pewno w jakiś sposób zakłóca równowagę, lecz i tak warunki panują tu o niebo lepsze niż w miejscach, gdzie słonie służą wyłącznie ludzkiej rozrywce, przetrzymywane w boksach, bite i brutalnie przyzwyczajane do noszenia turystów.
Zobacz, jak wygląda tradycyjny połów ryb na Sri Lance
Gdy przejeżdżać będziecie wybrzeżem w okolicy miejscowości Ahangama, Koggala, Welipenna, Kathaluwa i Thalarambe, na pewno Wasz wzrok napotka nader oryginalny widok – przycupniętych na przypominających szczudła cienkich kijach mężczyzn, co jakiś czas chowających coś do woreczka. To rybacy, łowiący ryby tradycyjnym sposobem, po syngalesku zwanym ritipanna. Choć patrząc na spokojnie siedzących rybaków można odnieść wrażenie, że ten sposób połowu nie wymaga większego wysiłku, byłby to błąd. Wystarczy wyobrazić sobie konieczność zachowania równowagi na wąziutkiej poprzeczce, przymocowanej do pionowego drążka osadzonego w dnie morza, by nabrać szacunku dla uprawiających tę sztukę Lankijczyków. Muszą oni wykazać się dużą cierpliwością i wytrwałością, przez kilka godzin zachowując absolutną ciszę i spokój, by nie spłoszyć pływających wokół ryb. Z tego też powodu poprzeczka, na której siedzą, jest tak cienka – cień rzucany przez grubszą mógłby zaniepokoić morskie stworzenia. Rybacy jedną ręką przytrzymują się palika, zaś drugą zarzucają wędkę. Gdy ryba chwyci, muszą delikatnie, by nie stracić równowagi, przetransportować ją do przymocowanego przy talii woreczka. Co ciekawe, ten sposób połowu był bardzo powszechny aż do 2004 roku, kiedy to potężne tsunami spowodowało zmianę ukształtowania dna oceanu. Dziś usadowionych na palach rybaków zobaczyć można przede wszystkim na południowym wybrzeżu, gdzie łowią z równym zaangażowaniem ryby, jak i kierujących w ich stronę obiektywy turystów, domagając się opłaty za zrobienie zdjęcia. Ale nie warto żałować tych rupii: widok odcinających się od horyzontu sylwetek, zwłaszcza o świcie i zmierzchu, wart jest wiele. A może potraktujecie wakacje na Sri Lance jako okazję do zdobycia nowej umiejętności i sami zasiądziecie na wąskim drążku, starając się wyłowić z wody choć jedną rybkę?
Wejdź nocą na Świętą Górę – Adam’s Peak
Wakacje na Sri Lance mogą okazać się wspaniałą przygodą nie tylko dla miłośników wypoczynku na słonecznych plażach, zwiedzania zabytków i sączenia cejlońskiej herbaty! Choć kraj ten nie przoduje w rankingu najlepszych miejsc do uprawiania turystyki górskiej, to amatorzy trekkingu mogą poczuć się mile zaskoczeni. Wprawdzie najsłynniejsza z tutejszych gór, Adam’s Peak, nie imponuje wysokością – mierzy zaledwie 2243 m n.p.m. – lecz jest miejscem ze wszech miar wyjątkowym. Na jej szczycie znajduje się świątynia ukrywająca prawdziwy skarb – skalne zagłębienie, uznawane za odcisk stopy. Kogo? Od ponad tysiąca lat przyznaje się do niego kilka religii! Buddyści twierdzą, że to ślad Buddy, muzułmanie – że Mahometa, wyznawcy hinduizmu widzą tu pamiątkę po Śiwie, zaś chrześcijanie utrzymują, że odcisk pozostawił biblijny Adam, który stojąc tu na jednej nodze pokutował po wygnaniu z raju. Niezależnie od tego, kto ma rację, jedno jest pewne – panorama roztaczająca się ze szczytu potrafi przyprawić o zawrót głowy, zwłaszcza o wchodzie słońca, kiedy trójkątny czubek góry rzuca cień na chmury unoszące się poniżej szczytu. Aby rozkoszować się jednak tym widokiem, należy wyruszyć w środku nocy i pokonać kilka tysięcy stopni, wspinając się w górę krętą, kamienistą drogą. Wędrówka ta, jakkolwiek dość męcząca, nie przekracza możliwości przeciętnie sprawnego piechura. Jeśli wybierzecie się tu w weekend, lankijski Nowy Rok (połowa kwietnia) lub podczas pełni księżyca, na szczyt wędrować będziecie w tłumie tysięcy innych pielgrzymów, posuwając się w żółwim tempie w kolejce dłuższej niż na Giewont! Lepiej więc przyjechać tu w innym czasie, pamiętając jednak, że między majem a październikiem góra często spowita jest zasłoną chmur, padają tu deszcze i wieją silne wiatry. Najlepszy czas na wizytę przypada na czas między grudniem a majem, tym bardziej, że wówczas droga oświetlona jest blaskiem latarni. I jeszcze jedno: choć Sri Lanka przede wszystkim kojarzy się z tropikalnymi niemal upałami, to przed i o wschodzie słońca, na wysokości bądź co bądź ponad 2000 metrów, z całą pewnością gorąco nie jest. Aby więc bez zakłóceń rozkoszować się feerią barw na niebie mieniącym się odcieniami różu, żółci, pomarańczy i błękitu, zabierzcie ze sobą cieplejszą kurtkę, którą później, schodząc po porośnięte wiecznie zielonym lasem podzwrotnikowym zboczach, możecie schować do plecaczka Planet Escape.
Podziwiaj malownicze krajobrazy podczas podróży pociągiem z Ella do Nuwara Eliya
A gdyby tak wsiąść do pociągu – wprawdzie nie byle jakiego, ale jakby żywcem przeniesionego z filmów przygodowych – i usiadłszy w otwartych drzwiach rozkoszować się widokiem osnutych delikatną mgiełką pól herbacianych, zielonych wzgórz rozjaśnionych promieniami słońca, krętych, kamiennych wiaduktów, światła rozszczepionego między liśćmi drzew, maleńkich wiosek i rozległych plantacji? Nie bójcie się, nie wypadniecie! Prędkość pociągu przez większą część trasy nie przekracza 30–40 km/godz., możecie więc bez obawy usiąść na progu wagonu i skierować aparat na mijane pejzaże. Nie bez przyczyny trasa ta uważana jest za jedną z najbardziej malowniczych na świecie! Jeśli podczas jazdy poczujecie głód, nie przejmujcie się – bez problemu kupicie różne przekąski i napoje. Polecamy szczególnie prażone orzeszki, zapakowane w rożek z gazety…
A co na początku i końcu trasy? Wyobraźcie sobie otoczone wiecznie zielonym, tropikalnym ogrodem małe, górskie miasteczko, w którym znajdziecie zarówno mnóstwo knajpek i punktów masażu, jak i fantastyczne szlaki trekkingowe – możecie wybrać się na Little Adam’s Peak czy Ella Rock, przespacerować się po plantacji herbaty odwiedzić uwieczniony w indyjskim eposie Ramajana wodospad Ravana. Taka właśnie jest Ella, miejscowość tętniąca życiem i pełna turystów, a jednocześnie jedna z najpiękniejszych na Cejlonie. To właśnie tu znajduje się nasz ulubiony hotel 98 Acres, zachwycająco położony wśród pokrytych lasem gór, z którego okien roztaczają się widoki zapierające dech w piersi. Podróż najlepiej skończyć na stacji obok Nuwara Eliya, założonej przez Brytyjczyków miejscowości zwanej „Małą Anglią” – nie tylko z powodu pięknej, świetnie zachowanej kolonialnej architektury, lecz także dzięki klimatowi, zdecydowanie bliższemu aurze Albionu niż tropikalnej Sri Lanki.
Świątynia Zęba w Kandy – zobacz najcenniejszy ząb na świecie
Położone w samym sercu Sri Lanki Kandy było niegdyś stolicą starożytnych królów. Także i dziś pozostaje jednym z najważniejszych centrów kulturalnych i religijnych kraju, będąc miejscem, w którym przechowywana jest najcenniejsza dla lankijskich buddystów relikwia – ząb Buddy. Sri Dalada Maligawa, zwana inaczej Świątynią Najświętszego Zęba, to obok Adam’s Peak najważniejsze miejsce pielgrzymkowe Cejlonu, w którym każdego dnia gromadzą się tłumy wyznawców, biorących udział w rytuale puja, podczas którego prezentowany jest złoty relikwiarz, gdzie przechowywana jest bezcenna relikwia. Ceremonia ta odbywa się trzy razy w ciągu doby, jednak ząb pozostaje ukryty przed wzrokiem wiernych – zobaczyć oni mogą wyłącznie kryjącą go skrzynię. Zaszczytu ujrzenia samej relikwii dostąpić mogą jedynie wysocy dostojnicy, duchowni i specjalni goście, zaledwie kilka razy do roku.
Wedle legendy ząb został wykradziony Buddzie, gdy ten leżał na stosie pogrzebowym, a w 313 roku na Sri Lankę przemyciła go we włosach księżniczka Hemamali, uciekająca z Indii przed hinduską armią. Uzyskawszy schronienie na Cejlonie, ofiarowała ząb królowi Kirthi Sri Meghavarnie, który w Anuradhapurze wybudował dla relikwii świątynię. Wraz ze zmianami kolejnych stolic ząb wędrował po całej Sri Lance, by wreszcie w XVII wieku trafić do Kandy. Jego koleje losu prześledzić można oglądając barwne malowidła na ścianach i suficie świątyni.
Wypocznij na plażach Tangalle i zobacz jak wylęgają się żółwie
Tangalle, niegdyś rybacka wioska, a obecnie spokojne miasteczko, rozciąga się wzdłuż jednego z najpiękniejszych odcinków południowego wybrzeża. Tutejsze zatoczki i piaszczyste plaże, nie dość, że pełne uroku, to przyciągają niezbyt dużą liczbę turystów – gwałtowne fale i podwodne skały powodują, że warunki do pływania są tu nienajlepsze. To jednak wcale nie oznacza, że w tym miejscu brak rozrywek! Kiedy znudzi się Wam wylegiwanie na złotym piasku w cieniu palm, wystarczy wynająć skuter lub wskoczyć do tuk tuka i wyruszyć na podbój okolicy: zobaczyć gejzer w Hoo-maniya, największego na wyspie Buddę w Wewurukannala oraz wspaniałe świątynie skalne w Mulkirigala. A jeśli nad atrakcje kulturalne przedkładacie cuda natury, wybierzcie się na odległą o około 10 km od miasteczka Rekawa Beach, gdzie od kwietnia do września jaja składa aż pięć z siedmiu występujących na świecie gatunków żółwi morskich. Najlepiej przyjść tu po zmroku, zaopatrzywszy się w latarkę, trzeba jednak pamiętać, że w okresie lęgowym plaża chroniona jest przez 24 godziny na dobę, a hałas lub zbyt mocne światło może spłoszyć zwierzę. Opłata za wstęp przeznaczona jest na działalność Turtle Conservation Project, organizacji, która zajmuje się ochroną żółwi, m.in. płacąc mieszkańcom pobliskich wiosek, by nie polowali na żółwie i nie zbierali uważanych za afrodyzjak jaj. Co ciekawe, Rekawa Beach jest jednym z bardzo nielicznych na Sri Lance miejsc, gdzie żółwie wylęgają się bezpośrednio na piasku, a nie w specjalnych wylęgarniach. Jeśli więc Wasze wakacje na Sri Lance przypadną na ten właśnie okres, skorzystajcie z okazji, by podglądnąć żółwice w tym ważnym momencie ich życia. Zachowajcie ciszę, a na pewno nie będą miały Wam tego za złe!
Odwiedź kompleks świątyń skalnych w Dambulli
Stopień za stopniem, stopień za stopniem… Droga na szczyt jest dość długa (choć znacznie krótsza niż na Sigiriję), na szczęście gęste drzewa rzucają przyjemny cień, a pocieszne małpki stanowią doskonały pretekst do częstych przystanków. Podczas wakacji na Sri Lance na pewno zdążyliście już przyzwyczaić się do wszechobecnych wizerunków Buddy, niekiedy stanowiących prawdziwe wyzwanie dla poczucia gustu, dlatego przymknijcie oko na gigantyczną złotą statuę i kiczowatego smoka z wyszczerzonymi zębami, i skierujcie się na samą górę. Kiedy już nasycicie wzrok pięknem roztaczającego się ze szczytu widoku, zapraszamy do świątyń w Dambulla! Potrzeba chwili, by oczy oswoiły się z panującym tu półmrokiem, lecz niebawem zobaczycie prawdziwe skarby.
Ten fantastyczny kompleks jaskiń nazywa się Rangiri, czyli złota skała. Jego historia sięga już I wieku p.n.e., kiedy to przez 14 lat w czeluściach grot ukrywał się wygnany król Valagamba. Gdy po zwycięstwie nad Tamilami odzyskał tron, w ramach podziękowania ufundował w jaskiniach świątynie buddyjskie. Rozbudowywano je przez wieki – dziś to pięć grot, w których znajduje się około 150 statuetek Buddy w różnych rozmiarach i pozycjach, barwne, przyciągające wzrok malowidła, posągi lankijskich królów oraz hinduistycznych bogów. Śpiący Budda o długości 14 metrów, wyrzeźbiony z jednego głazu, Budda chroniony przez wielogłowe kobry, król Valagamba, przedstawiony w spodniach i europejskiej koronie…, a do tego słodki zapach lotosu, składanego tu w ofierze.
Spróbuj lankijskiego curry
Jeśli tak jak nam cieknie Wam ślinka na myśl o pikantnych, pełnych aromatycznych przypraw potrawach, to wakacje na Cejlonie będą prawdziwym strzałem w dziesiątkę! Kuchnia na Sri Lance nie bez kozery nosi nazwę rice & curry, będąc fantastycznym połączeniem kontrastowych smaków – słodkiego mleka kokosowego, ostrych listków curry, piekącego imbiru, łagodnego kminu i pachnącej gałki muszkatołowej. A to tylko początek: dołóżcie do tego jeszcze kurkumę, kozieradkę, pieprz, kardamon, cynamon, chili… Zmieszane i uprażone, czasem połączone z olejem, tworzą bogatą w smaku miksturę dodawaną do najrozmaitszych składników: mięsa, ryb lub warzyw. Najpopularniejsze jest curry z kurczakiem, gotowane z prażonym curry, liśćmi curry, dużą ilością chili i odrobiną trawy cytrynowej. A może curry rybne, bardziej soczyste od drobiowego dzięki dodaniu mleczka kokosowego? Jeśli wolicie dania bezmięsne, na pewno przypadnie Wam do gustu curry z chlebowca, pokrojonego w kostkę lub długie, wąskie paski, gotowane w mleczku kokosowym, z dużą ilością przypraw. Koniecznie musicie też skosztować pysznego, kremowego curry dhal, czyli potrawy popularnej na Sri Lance niemal tak jak ryż – pomarańczowej soczewicy gotowanej m.in. z kurkumą i kozieradką. Bardzo oryginalne jest również curry z buraków, pokrojonych w cienkie plasterki w duszonych w delikatnych przyprawach. Chrupiące, słodkie i pikantne jednocześnie buraki potrafią uzależnić!
Zobacz największe zwierzęta na Ziemi – wieloryby
Jeśli na hasło: wieloryb, przed Waszymi oczyma natychmiast rozpościera się przestwór oceanu, w którym kryje się potężne cielsko białego Moby Dicka, to część wakacji na Sri Lance zdecydowanie powinniście przeznaczyć na poszukiwanie i obserwację tych potężnych stworzeń! Zimą migrują one do ciepłych wód tropikalnych oceanów, by wydać tu na świat młode i zapewnić im jak najlepsze warunki przed wymagającą podróżą na arktyczną północ. Na Sri Lance znaleźć można dwa miejsca, przy których brzegach pojawiają się te największe na świecie zwierzęta – to położona na samym południowym krańcu wyspy Mirissa oraz znajdujące się na północy Trincomalee. W Mirissie najlepszy czas na obserwowanie wielorybów przypada na okres od listopada do kwietnia, zaś w Trincomalee, dokąd te wielkie ssaki kontynuują migrację – od czerwca do października. Wczesnym porankiem wsiądźcie więc na łódź, którą wyruszycie na rejs (lepiej nie decydować się na najtańszą wersję, a wybrać taką, na której dostaniecie przynajmniej śniadanie, kamizelki ratunkowe i… miejsce siedzące), stańcie przy relingu i wypatrujcie płetwali błękitnych, kaszalotów, płetwali Bryde’a, a także delfinów, orek i największych ryb świata – rekinów wielorybich.
Spośród różnych rodzajów wielorybów, płetwale błękitne są największymi ssakami, jakie kiedykolwiek żyły na Ziemi. Te gigantyczne ssaki, których nazwa pochodzi od niebiesko-szarego koloru skóry, potrafią osiągać wagę 200 ton, długość 30 metrów i żyć aż 90 lat! Jeśli zobaczycie tryskające znad powierzchni oceanu fontanny wody to znak, że za moment wieloryb wynurzy się z morskiej toni!