Najlepsze atrakcje w Wietnamie – co warto zobaczyć?

Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu

Najlepsze atrakcje w Wietnamie – co warto zobaczyć?

Wietnam – to niewielkie wydawałoby się państwo, wciśnięte między sąsiadów a wybrzeże, budzi w naszym kraju wiele sprzecznych emocji. Zupełnie niezasłużenie kojarzy się głównie z wonnymi zupkami instant i stoiskami z wątpliwej jakości ubraniami na lokalnych targach. Tymczasem Wietnam to o wiele więcej – Wietnam to zabytki, atrakcje, a nawet iście rajskie plaże na uroczej wysepce Phu Quoc. To także wspaniali ludzie, zapierające dech w piersiach krajobrazy i pyszne jedzenie. Dlatego jeśli zbliża się Wasz urlop, a Wy dalej nie macie na niego pomysłu, rozsiądźcie się wygodnie z kubkiem ulubionego napoju, a my pokażemy wam wszystkie najciekawsze miejsca i opowiemy o tym, co warto zobaczyć w Wietnamie, a czego przegapić absolutnie nie można! 

 Atrakcje w Wietnamie – przewodnik wakacyjny 

Phu Quoc 

Zaczniemy wyjątkowo wypoczynkowo, od wspomnianej już wyspy Phu Quoc. Żadne wakacje w Wietnamie nie mogą się obejść bez przynajmniej kilku dni błogiego odpoczynku przy akompaniamencie szumu fal. W przeciwieństwie do popularnych kurortów w pobliskiej Tajlandii czy na Filipinach, większość plaż na Phu Quoc jest dzika, a co za tym idzie – pozbawiona tłumu turystów. W północnej części wyspy utworzono park narodowy, którego liczne szlaki piesze i rowerowe będą świetną opcją, jeśli znudzi Wam się leżenie na plaży. Koniecznie wybierzcie się także do Duong Dong, największego miasta na wyspie, a gdy tam będziecie, odwiedźcie fabrykę sosu rybnego – głównego towaru produkowanego na Phu Quoc oraz jej znaku rozpoznawczego. Jeśli lubicie aktywnie spędzać czas, w okolicy znajduje się sporo ośrodków oferujących kursy nurkowania i snorkelingu, a także organizujących wyprawy wędkarskie i wycieczki typu island hopping. A gdy już zaliczycie wszystkie te atrakcje, zostanie Wam ostatnia, obowiązkowa – spróbowanie tradycyjnej wietnamskiej kuchni, którą miejscowe restauracje opierają na świeżych, dopiero co złowionych owocach morza – i tutejszym sosie rybnym, oczywiście. Smacznego!

Hanoi 

Zupełnie inny klimat ma Hanoi, stolica Wietnamu. Ponadczteromilionowe miasto tętni życiem, wiecznie się spieszy i nigdy nie zasypia. Co warto zobaczyć w Hanoi w czasie wycieczki do Wietnamu? Wszystko! To wspaniała mieszanka różnych kultur i religii – w promieniu dwóch kilometrów od położonego w centrum jeziora Ho Tay znajdziecie świątynię buddyjską, taoistyczną, konfucjańską oraz kościół katolicki. Podczas zwiedzania tej części miasta koniecznie zaglądnijcie na Train Street, gdzie przecinające Hanoi tory kolejowe biegną zaledwie metr od otaczających je budynków mieszkalnych. Pociąg kursuje tędy dwa razy dziennie, pomiędzy kursami na szynach bawią się dzieci, rozkładają się stragany i spacerują turyści. Jeśli nie uda Wam się trafić akurat na przejazd pociągu, możecie usiąść w jednej z kawiarenek wychodzących na tory i poczekać. Jak na drugie najgęściej zaludnione miasto Wietnamu, Hanoi posiada zaskakująco dużo parków i innych terenów zielonych, gdzie zarówno mieszkańcy, jak i turyści często szukają relaksu i odpoczynku po intensywnym dniu. To dobre miejsce, by podglądnąć codzienne życie hanojczyków – trenujących sportowców, rodziny urządzające pikniki, biegające dzieci, zakochanych dorosłych czy lekcje tai-chi. Jeśli po całym dniu zwiedzania zapragniecie odciąć się od zgiełku miasta, możecie poszukać ciszy i atmosfery kontemplacji w przyświątynnych ogrodach – odwiedźcie zwłaszcza niemal tysiącletnią pagodę Chua Mot Cot znajdującą się na wyspie na jeziorze Ho Tay. Wznosi się ona nad niewielką sadzawką, na pojedynczym palu, co w połączeniu z charakterystycznym dachem nadaje jej wygląd kwiatu lilii unoszącego się na wodzie. Przekraczając jej próg pamiętajcie, by uszanować lokalne tradycje. A gdy zajdzie słońce i wokoło zaroi się od wielbicieli nocnego życia, będzie to świetna pora, by wybrać się na rajd po tutejszych street foodach – niezapomniane wrażenia kulinarne gwarantowane!

Wietnam – co warto zobaczyć? 

Zatoka Ha Long 

Gdy Wietnam dopiero raczkował jako samodzielne państwo, został najechany przez wrogą armię. Bogowie zlitowali się nad młodym ludem i zesłali im na pomoc rodzinę smoków, które dołączyły do bitwy, plując jadeitami. Wpadłszy do wody, klejnoty zmieniły się w skaliste wyspy, z których wiele wyrastało pionowo w górę niczym części ochronnej palisady. Statki najeźdźców rozbiły się o skały, zaś smocza rodzina, urzeczona pięknem usianej wysepkami zatoki, postanowiła tu zamieszkać, by wspierać mieszkańców w budowie kraju i chronić ich przed kolejnymi najazdami. Na pamiątkę tych wydarzeń miejsce to zostało nazwane Ha Long, co znaczy dosłownie „lądujący smok”. Tyle legenda. Ile jest w niej prawdy – zdecydujcie sami. Nie ulega jednak wątpliwości, że zatoka ta jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Wietnamie, od 1994 roku figurując na liście UNESCO. Czeka tu na Was niesamowity widok ponad dwóch tysięcy wapiennych wysp wyrastających wysoko ponad lustro wody i podziurawionych grotami oraz jeziorami. Całą okolicę porasta soczyście zielony las deszczowy, nadając zatoce wygląd miejsca już nawet nie rajskiego, lecz wręcz nieziemskiego. Będąc tutaj żal byłoby nie skorzystać z okazji, by zobaczyć ten nowy cud świata z bliska, prawda? Udajcie się więc do portu, gdzie bez problemu znajdziecie wycieczkowce, na których możecie wynająć luksusową kabinę i udać się w niezapomniany rejs – niezapomniany nie tylko ze względu na wspaniałe widoki. Wiele statków organizuje dla pasażerów dodatkowe atrakcje, jak poranne tai-chi na pokładzie czy wieczorna lekcja i pokaz gotowania, które przeplatają się ze zwiedzaniem najciekawszych wysp i jaskiń (oraz kąpielami w krystalicznie czystych jeziorach). Żadna podróż do Wietnamu nie może się obejść bez wizyty w zatoce Ha Long.

Tam Coc 

Jeśli udacie się do Tam Coc prosto z Ha Long, możecie pomyśleć, że doznaliście deja vu. Miejsce to bywa nazywane zatoką Ha Long w miniaturze lub jej śródlądową wersją. I rzeczywiście, są tu i wapienne skały, i piękne jaskinie, i zielona czupryna porastająca to wszystko – tylko w mniejszej skali. Co zatem warto zobaczyć w Tam Coc? Co zwiedzić i przede wszystkim: jak? Macie dwie opcje. Możecie udać się do pobliskiej wioski Van Lam, skąd popłyniecie w rejs niewielką łódką zwaną sampan. Przewodnik poprowadzi łódź (stopami! niezwykły widok) przez wspaniały krasowy krajobraz, pomiędzy polami ryżowymi i poprzez trzy najpiękniejsze naturalne jaskinie – Hang Ca, Hang Giua i Hang Cuoi – zaś w drodze powrotnej zatrzyma się na chwilę przy świątyni Thai Vi, poświęconej założycielowi dynastii Tran. Możecie też zdecydować się na samodzielne odkrywanie okolicy – wystarczy wypożyczyć rower, a stanie przed Wami otworem nie tylko Tam Coc, ale cała malownicza prowincja. Mając własny środek transportu udajcie się do Bich Dong, przepięknej górskiej pagody pochodzącej z 1428 roku, a także do Hoa Lu, w latach 968–1009 stolicy Wietnamu. Tutaj warto zaglądnąć do trzech odrestaurowanych świątyń, których tajemnicze, słabo oświetlone wnętrza osnute aromatem kadzideł potrafią zarówno zachwycić, jak i przyprawić o dreszcze nawet najmocniej stąpającego po ziemi podróżnika.

Yen Bai – Mu Cang Chai 

Czy ktoś powiedział „tarasy ryżowe”? Oczywiście! To przecież znak rozpoznawczy i główna atrakcja Wietnamu. Gdzie szukać tych najpiękniejszych? W prowincji Mu Cang Chai. To otoczone górami miejsce położone jest 300 km od Hanoi, dzięki czemu nie dotarły tutaj jeszcze wielkie korporacje i tłumy turystów. Nikt tutaj nie mówi po angielsku, więc możecie być spokojni, że nikt nie będzie Was zaczepiał po drodze próbując sprzedać jakąś tandetną pamiątkę, chociaż z drugiej strony obiad w lokalnej knajpce będziecie musieli zamówić gestykulując w stronę menu. Na tych terenach żyje plemię Czarnych Hmongów, nazywanych tak od koloru, na jaki farbują swoje ubrania. To do nich należą tarasy ryżowe otaczające położone w dolinach wioski – oni też sami produkują przepiękne, tradycyjne tkaniny, które noszą nawet podczas pracy w polu. To prosty i szczery lud, więc przełamanie bariery językowej nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Spróbujcie poprosić ich, by pokazali Wam swoje warsztaty tkackie i proces farbowania ubrań. To niesamowita podróż w przeszłość, gdyż Hmongowie od setek lat wykonują wszystkie prace dokładnie tak, jak robili to ich przodkowie, a tkactwo zdążyli podnieść do rangi sztuki. Wybierzcie się tutaj zwłaszcza jesienią, gdy kłosy zaczynają się już złocić, a na polach panuje wielki ruch towarzyszący zbiorom. Wybierzcie się tutaj zimą, gdy tarasy napełniane są wodą i odbijają błękit nieba niczym ogromne lustra. Wybierzcie się wiosną, jeśli chcecie zobaczyć jak sadzi się ryż – albo latem, jeśli najbardziej przemawiają do Was pagórki pokryte soczystą zielenią młodych kłosów. Mu Cang Chai jest piękne o każdej porze roku.

Wietnam – co zwiedzać?  

Ha Giang 

Mu Can Chai od prowincji Ha Giang dzieli przysłowiowy rzut beretem. Różnica między nimi jest taka, że Ha Giang graniczy z prowincją Yunnan w Chinach, co w świetle sytuacji politycznej i stosunków z ogromnym sąsiadem, nie zachęcało turystów do odwiedzin tego regionu. Dzięki temu północna część Wietnamu do dziś zachowała w sobie autentyczność, której brak pozostałej części kraju. Mieszkają tutaj przedstawiciele 43 różnych grup etnicznych, z których każda posiada własny język, kulturę i zwyczaje, a ich sposób życia pozostaje niezmienny od setek, a może nawet tysięcy lat. Będąc w Ha Giang koniecznie wybierzcie się do miasteczka Meo Vac, gdzie w każdą niedzielę odbywa się targ mniejszości etnicznych. Nie znajdziecie na nim stoisk z pamiątkami – to targ przeznaczony dla mieszkańców, nie dla turystów. Sprzedawane i kupowane są tutaj tylko rzeczy niezbędne do życia – jedzenie, ubrania czy zwierzęta gospodarskie. Z okazji targu do Meo Vac przybywają mieszkańcy wszystkich okolicznych wiosek (niektórzy wyruszają już dzień wcześniej i idą całą noc), dzięki czemu całe miasteczko mieni się tradycyjnymi kolorami najróżniejszych plemion. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o ich pięknych strojach oraz kulturze, odwiedźcie Muzeum Historii w Ha Giang. Tam trafiają również znaleziska z pobliskich wykopalisk archeologicznych, z których najstarsze liczą sobie 30 000 lat. Niecałą godzinę drogi od Meo Vac znajduje się prawdopodobnie najpiękniejsze miejsce w całym Wietnamie – przełęcz Ma Pi Leng. Roztaczający się z niej widok zapiera dech w piersiach, więc nie zapomnijcie zabrać ze sobą aparatu!

Hoi An 

Najbardziej romantyczne miejsce w Azji, najpiękniejsze miasteczko Wietnamu, magiczny zakątek – Hoi An posiada wiele tego typu tytułów i nie są to puste frazesy. W 1999 roku zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i od tego czasu wabi swoim urokiem turystów z całego świata. Jako byłe centrum handlu i główny port morskiego szlaku jedwabnego, zdążyło przez wieki nasiąknąć wpływami najróżniejszych kultur. Podczas każdej pełni księżyca odbywa się tutaj Festiwal Latarni – w obrębie centrum miasta gaszone są wszystkie sztuczne światła, a wąskie uliczki i wijącą się między nimi rzekę obejmuje we władanie ciepły blask latarni. W tym czasie zakochane pary spuszczają na wodę zapalone wspólnie lampiony licząc, że zapewni im to szczęście, a pozostali mieszkańcy tłumnie odwiedzają świątynie, by oddać hołd swoim przodkom. Na ulicach pojawiają się budki z regionalnym street foodem, a w pobliżu rzeki gromadzą się wszelkiego rodzaju artyści – muzycy, poeci, aktorzy – a ich występy zlewają się w jedną całość tworząc niezapomniany spektakl. Festiwal trwa od zachodu słońca do ok. 22, a największe i najhuczniejsze obchody mają miejsce w lutym – podczas pierwszej pełni księżyca w nowym chińskim roku. Będąc w Hoi An warto udać się również do pobliskich ruin My Son – pozostałości po kompleksie hinduskich świątyń ku czci Śiwy. Wiele z nich zostało zniszczonych podczas amerykańskich bombardowań – gdzieniegdzie wciąż widoczne są leje po wybuchach – do dziś przetrwało 20 nadgryzionych zębem czasu budynków. Otoczone gęstym lasem, porośnięte mchem i oplecione bluszczem, emanują aurą tajemnicy i mistycyzmu, oczarowując wszystkich, którzy odważą się je odwiedzić – jak cały Wietnam.

Kamila

Kamila

Pozornie cicha i nieśmiała, przy bliższym poznaniu wychodzą z niej liczne pasje. Od małego ciekawa świata, zamiast bajek wolała oglądać National Geographic i Discovery Channel. Namiętnie uczy się hiszpańskiego, japońskiego i niemieckiego mając nadzieję, że kiedyś uda jej się odwiedzić zwłaszcza Kraj Kwitnącej Wiśni, ale rajdem po Ameryce Południowej również nie pogardzi. Marzy skrycie o podróży absolutnej – na inną planetę.

!
Ta strona używa plików cookies.