Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu
Co warto zobaczyć w Iranie? Reportaż z podróży do krainy perskich baśni
Przeglądam zdjęcia przywiezione z dwutygodniowej wycieczki po Iranie i oczy śmieją mi się do nieba błękitnego jak mozaiki na kopułach meczetów, do gór pokrytych śniegiem lśniącym w blasku słońca, do przesypywanych między palcami przypraw we wszystkich kolorach tęczy, do ludzi, z radością zapraszających przybyszów do swoich domów… Iran zauroczył mnie od pierwszych chwil i każdy moment tam spędzony był wspaniałą przygodą. To kraj jak z baśni Szeherezady, jak szkatułka ze skarbami, w którym na każdym kroku natykam się czy to cud architektury, czy to na arcydzieło natury, czy wreszcie na ślady wielotysiącletniej historii.
Mogłabym o Iranie pisać bez końca, ale niech przemówią zdjęcia z 10 miejsc, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Jeśli rozważacie podróż do Iranu, koniecznie przeczytajcie, co warto zobaczyć w tym kraju o urodzie, której słowami niemal nie da się opisać!
1. MIASTO TRADYCYJNYCH DOMÓW – KASZAN
Przykurzone tamaryszki i lśniące matową zielenią drzewa oliwne – a w tle pokryte śniegiem, strzeliste szczyty… Palące mimo wczesnej pory słońce, a równocześnie przyjemny chłód. Za oknem gliniane domy, ciężarówki parkujące na podwórkach pod strzechami, nieduże bloki, miasto płynnie przechodzące w pustynię, a za pustynią – góry, góry, góry… Kaszan jest miejscem sennym, spokojnym, turystów nie ma tu prawie wcale. Stare miasto to urzekający labirynt domów zbudowanych z piasku, gliny i słomy, których ciepło żółte ściany pięknie kontrastują z lazurowym niebem. Pod wpływem deszczu ich ściany rozpływają się, nabierając opływowych kształtów. Ich remont to najprostsza rzecz na świecie – wystarczy narzucić na ubytek trochę gliny, wyrównać (albo i nie…) i poczekać, aż materiał stwardnieje pod wpływem słońca.
Tak jednak mieszka jedynie biedota. Bo choć Kaszan nazywany jest miastem tradycyjnych domów, określenie to bynajmniej nie dotyczy tych glinianych lepianek. Tradycja kryje się w bogatych, XVIII- i XIX-wiecznych domach kupieckich, zbudowanych w czasach, gdy Kaszan był ważnym ośrodkiem handlowym.
2. YAZD – UNESCO, ZARATUSTRA I PUSTYNIA
Położone na styku dwóch pustyń miasto należy do najbardziej suchych i upalnych rejonów kraju, a jednak w domach panuje przyjemny chłód, zaś między starymi domami przechadzać się można w rozkosznym cieniu. To zasługa wody sprowadzanej z gór za pomocą podziemnych kanałów, zwanych kanatami, używanej do starożytnej klimatyzacji – bagdirów. Trudno dostępne, nieprzyjazne tereny pustynne, otaczające miasto, uchroniły je przed licznymi wojnami, przez stulecia pustoszące sąsiednie ziemie. To tutaj chronili się Persowie przed najazdami mongolskimi pod wodzą Czyngis-chana, tu też podczas inwazji Arabów, przeprowadzających konwersje na islam, kryli się zaratustrianie, przedstawiciele jednej z najstarszych religii monoteistycznych, niegdyś dominującej w całej Persji. Dziś wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Stare Miasto jest bardzo spokojne, życie toczy się za masywnymi, nabijanymi ćwiekami wrotami… W części pieczołowicie odremontowanych, wiekowych domów urządzono hotele, zachowujące tradycyjny układ karawanseraju – dziedziniec z sadzawką, otoczony niewielkimi pokoikami, do których wejście prowadzi wprost z podworca. Strome schody wiodą na dach. Warto wspiąć się tu o brzasku – widok wyzłoconych blaskiem słońca piaskowych budynków i lazurowych płytek zdobiących kopuły meczetów zapiera dech w piersi.
3. KERMAN, BAZAR I ŁAŹNIA
Kerman do irańskich perełek zdecydowanie nie należy, ale spojrzawszy na niego przychylnym okiem znajdziemy tu to i owo warte grzechu. To przede wszystkim kompleks Ganjali Khan, na który składa się m.in. łaźnia dla dawnych władców miasta czyli hammam, meczet oraz karawanseraj, a przede wszystkim rozległy, ciągnący się wręcz kilometrami bazar. Gdy raz pochwyci w swe macki, można stracić pół dnia nie zauważając upływu czasu, błądząc po stoiskach, na których – prócz obowiązkowej, internacjonalnej tandety – co i rusz błyska prawdziwy skarb.
4. PUSTYNIA LUT I KALUTY
Z Kermanu do The Kaluts, wyrzeźbionych wiatrem z piasku zamków, jest zaledwie 100 km. To około 1,5 godziny dobrze utrzymaną, gładką drogą. Wydawałoby się – niewiele. Ale trasa wiedzie przez jedne z najwyższych irańskich gór, przez przełęcze położone na wysokości około 2000 m n.p.m. To jak podróż do zupełnie innej krainy! Jeszcze na początku marca na drogach leży wysoki śnieg, w którym utknąć może nawet sprawny, irański kierowca, przyzwyczajony do tutejszych warunków. Pół godziny niżej, po drugiej stronie pasma górskiego, już na terenie Pustyni Lut, mieści się wioska, w której zanotowano najwyższą w Iranie temperaturę: 70,7°C.
W uszach czuć zmieniające się ciśnienie. Nagie skały w różnych odcieniach brązu, których kurczowo trzymają się niewielkie, kuliste kępy suchej trawy, poprzecinane są biegnącymi raz pionowo, raz poziomo wielobarwnymi żyłami – im więcej kolorów, tym więcej minerałów. Bogactwo tej ziemi jest niezmierzone, jednak łatwe pieniądze płynące z wydobycia ropy rozleniwiają. Wyschnięte tamaryszki zlewają się z tłem, od czasu do czasu w niebo celują kompletnie wyschnięte szkielety drzew, wygrażających białymi jak kości gałęziami bezchmurnemu, niepokalanie błękitnemu niebu. I nagle – kolejna zmiana scenografii. Skaliste szczyty gwałtownie przechodzą w idealnie gładką, płaską pustynię, z której niebawem wyłonią się kaluty – dziwaczne, piaskowe zlepieńce o fantastycznych kształtach, kojarzących się raczej z Dzikim Zachodem i USA.
5. JAK FENIKS Z POPIOŁÓW – ZMARTWYCHWSTAŁA TWIERDZA BAM
Jeszcze niedawno Bam było potężną twierdzą, z rodowodem sięgającym III wieku. Trzęsienie ziemi, które nadciągnęło grudniowej nocy w 2003 roku, obróciło ją w smutną stertę gruzów, pod którymi zginęło 30 tysięcy ludzi. Jednak nie z ran – twierdza zbudowana była z gliny i słomy, które rozsypały się w proch, dusząc niespodziewające się niczego ofiary. W odgrzebywaniu zwłok brały udział m.in. sprowadzone z Polski psy.
Niedługo po tej tragedii krajobraz kulturowy Bam wpisano na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wraz z tym do Iranu popłynął strumyczek pieniędzy, przeznaczonych na odbudowę twierdzy. I odbudowa ta wrze. Oczywiście „wrze” jak na irańskie warunki. Tuż przy głównej bramie widać dwóch robotników, którzy nad dziurą w ziemi, wypełnioną gliną i błotem, przesiewają słomę. Pomysł genialny w swej prostocie – twierdzę odbudowuje się z tych samych materiałów, z których wieki temu została zbudowana. Dosłownie z tych samych. Sterty pyłu, gliny, piasku i słomy, w które obróciła się forteca podczas trzęsienia ziemi, są zalewane wodą, a robotnicy z tak utworzonej masy formują zgrabne cegiełki, suszone później na słońcu. Dziś życie toczy się w powstałym nieopodal mieście, a sama twierdza świeci pustką, przeciągają po niej wyłącznie nader obfite wycieczki szkolne.
6. WYSPA QESHM
Droga wijąca się przez kamieniste, nagie, wielobarwne góry prowadzi na południe, w dół, aż na sam skraj Iranu, skąd dojrzeć można rozciągający się po drugiej stronie zatoki Oman. Nocny prom z Bandar Abbas na Qeshm to przygoda sama w sobie. Z każdym przepływanym kilometrem robi się coraz cieplej, upał i unosząca się w powietrzu sól obklejają twarz lepkim filtrem. Rzuca się w oczy odmienność kobiecych strojów – już nie czarne hidżaby, a kolorowe suknie i barwne chusty.
Qeshm to wyspa – eksperyment. Jakiś czas temu, na fali religijnej odwilży, zaplanowano tu budowę ogromnych kurortów dla turystów, którzy mogliby tutaj – w jedynym w Iranie miejscu – kąpać się w morzu, i tym samym odsłaniać swe grzeszne ciała. Pomysł świetny, tym bardziej, że ciągnące się kilometrami piaszczysto-kamieniste plaże, łagodnie obniżające się dno, ciepła i spokojna woda w głębokim odcieniu szmaragdu stwarzają idealne warunki do kąpieli. Budowa ruszyła z impetem i na wybrzeżu błyskawicznie wyrosły ogromne, betonowe molochy. Błyskawicznie – lecz niewystarczająco szybko, by zdążyć przed kolejną zmianą kursu. Gdy do głosu znów doszli religijni fundamentaliści, pomysł otwarcia wyspy dla turystów umarł śmiercią naturalną. Niewykończone hotele, w większości w stanie surowym, straszą pustymi oczodołami okien, porastając rzadką, szorstką trawą i ostami.
Ale Qeshm i tak przyciąga podróżników i turystów. Tych pierwszych – nieprawdopodobną urodą krajobrazu, groźnego i w pewnym sensie martwego, na który składają się piasek, skały, pustynia, słona woda, a przede wszystkim fantastyczne formacje skalne, które podziwiać można w kanionie Chahkooh. Tych drugich – strefą wolnocłową, dzięki której ceny są tu naprawdę niskie, a swe podwoje przed spragnionymi zakupów otwierają najrozmaitsze sklepy, zaś gigantyczny bazar zajmuje całe centrum głównego miasta. Cóż jeszcze? Lasy namorzynowe, tradycyjne stocznie, wioski mniejszości etnicznej Bandari, solna jaskinia, Dolina Gwiazd, spacer po dnie prehistorycznego morza, rejs w poszukiwaniu delfinów – aż trudno uwierzyć, że na tej niewielkiej w sumie wyspie, gdzie ponoć mieścił się biblijny Eden, znaleźć można aż tak wiele atrakcji.
7. HORMUZ – TĘCZOWA WYSPA
Malutka wysepka, którą bez problemu w jeden dzień objechać można samochodem czy rowerem (choć jej pagórkowate ukształtowanie zdecydowanie nie ułatwia sprawy niewprawnym rowerzystom), jest istnym cudem natury. Trudno się więc dziwić, że turystów, zwłaszcza w święta, jest tu mnóstwo. Po wąskich drogach przemykają tuk tuki, wypełnione rozbawioną, śpiewającą czeredą, tańczącą na siedzeniach do wtóru głośnej muzyki. Wzrok natychmiast przyciągają bajecznie kolorowo ubrane kobiety, które osłaniają twarze niewielkimi, pstrokatymi maseczkami, haftowanymi złotą i srebrną nicią. Fantastyczne barwy strojów doskonale uzupełniają kolory krajobrazu – wyspa pełna jest najrozmaitszych minerałów, dlatego tutejsze skały mienią się najrozmaitszymi odcieniami zieleni, czerwieni, ochry, żółci…
8. SZIRAZ – SERCE PERSKIEJ KULTURY
Choć w Szirazie, rozsławionym przez wino ze szczepów o tej samej nazwie, nie skosztujemy już tego wybornego trunku, to na brak wrażeń z pewnością narzekać tu nie można. Wystarczy przysiąść w cieniu drzew w ogrodzie otaczającym grób Hafeza i posłuchać, z jaką powagą i przejęciem recytowane są jego wiersze, by zrozumieć, dlaczego Sziraz nazywany jest miastem poezji. Wieść niesie, że jego tomiki znajdują się w każdym irańskim domu – w przeciwieństwie do Koranu… A gdy dołożyć do tego rozszczepione przez witraże światło kładące się barwnymi plamami na podłodze i ścianach Różowego Meczetu, miriady lusterek i wyjątkowe mozaiki meczetu Shah Chergah czy aromat gorzkiej pomarańczy w ogrodach Naranjestanu i wędrówkę po labiryncie wiekowego bazaru – ilość wrażeń uderza do głowy bardziej niż najmocniejszy trunek!
9. PERSEPOLIS
W stwierdzeniu, że w Persepolis spędzić można cały dzień, nie ma cienia przesady. To nie tylko zwalone kolumny, resztki świątyń czy rozrzucone na dużej przestrzeni ruiny. To przede wszystkim zachwycające delikatnością rysunku płaskorzeźby, na których przedstawiono procesje z darami, ciągnące przed tron króla królów – szachinszacha. Spoglądając na precyzję i maestrię tych reliefów z łatwością wyobrazić sobie można, że to założone przez Dariusza I w 518 roku p.n.e., miasto, stolica imperium Achemenidów, przyprawiała przybywających tu gości o zawrót głowy. Persepolis – czyli „miasto Persów” – należy do najświetniejszych i największych stanowisk archeologicznych świata, nie mając sobie równych i będąc wyjątkowym świadectwem jednej z najstarszych znanych nam cywilizacji.
10. PÓŁ ŚWIATA – ISFAHAN
Jest takie perskie powiedzenie: „Jeśli zobaczyłeś Isfahan to tak, jakbyś zobaczył pół świata”. Coś w tym jest. To tu znaleźć można magiczne meczety udekorowane zjawiskowymi mozaikami, jeden z największych placów na świecie, mosty nad rzeką, która raz jest, a raz jej nie ma… Gigantyczny plac Imama Chomeiniego, zwany potocznie Obrazem Świata, to pierwsze miejsce, do którego zwiedzający kierują kroki. Jest tak wielki, że doczekał się własnego środka komunikacji – przypominających nieco krakowskie dorożki konnych bryczek. Otaczają go meczety i pałace, których mozaiki i freski odbijają się w basenach tańczących pośrodku placu fontann. Przez główną bramę wchodzi się na Wielki Bazar, który jest… cóż, wielki. Perski dywan? A może tylko chustka z wzorem żywcem przeniesionym z kopuły meczetu? Mosiężny tygielek do parzenia kawy? Srebrna biżuteria zdobiona lapis lazuli? Obrus z motywem drzewa cyprysowego, barwiony tradycyjną metodą? Jedwabne kaftany i ręcznie haftowane bluzki? Błękitne metalowe talerzyki? Trzeba uciekać jak najszybciej, bo riale same wymykają się z torebki!
Może więc przespacerować się do Meczetu Piątkowego, jednego z najstarszych – a zarazem największego – meczetu w Iranie? Albo powędrować wzdłuż wyschniętej rzeki Zayandeh, której brzegi spinają wspaniałe, zabytkowe mosty? Pomiędzy ich arkadami przechadzają się zakochani, kryjąc się przed oczyma policji obyczajowej, często też spotykają się tu isfahańczycy, by przy dźwiękach gitary śpiewać rzewne pieśni.