Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu
Kuchnia RPA – czego warto spróbować? Najciekawsze potrawy.
Czy można zrozumieć Republikę Południowej Afryki, nie zaglądając do jej garnków? Kuchnia RPA to żywa scena historyczna, na której przez stulecia spotykali się Khoisan, europejscy osadnicy, niewolnicy z Azji oraz imigranci z Indii, tworząc jedną z najbardziej różnorodnych tradycji kulinarnych na świecie. To właśnie na talerzu najlepiej widać, jak krzyżowały się tu kultury, religie, języki i zwyczaje – i jak każde spotkanie zostawiało swój ślad w smaku. Niewiele krajów może pochwalić się równie wielowarstwową gastronomią. W jednym miejscu znajdziecie aromatyczne curry Cape Malay, obok nich potrawy rodem z europejskich kuchni, a obok – dania oparte na afrykańskich technikach i lokalnych produktach. Grillowanie staje się tu ceremoniałem, curry – historią migracji, a suszone mięso – wspomnieniem dawnych wędrówek przez interior. Dzięki takiemu połączeniu kuchnia RPA jest jednocześnie przystępna i egzotyczna, prosta i głęboka, domowa i pełna niespodzianek. To kuchnia, która nieustannie opowiada – o podróżach, o spotkaniach, o codzienności i o smakach zakorzenionych w tradycji. Jeśli chcecie poczuć rytm tego kraju naprawdę, jedzenie będzie najlepszym przewodnikiem.
Historia kuchni RPA
Historia kuchni Republiki Południowej Afryki to rezultat wielowiekowych migracji, kolonizacji i wymiany kulturowej. Na jednym obszarze spotkały się tradycje rdzennych społeczności, europejskich osadników, niewolników z Azji oraz późniejszych imigrantów z Indii. Każda z tych grup wniosła własne składniki, techniki i upodobania kulinarne, tworząc kuchnię, którą dziś uznaje się za jedną z najbardziej zróżnicowanych w Afryce. To właśnie ta wielowarstwowość – a nie jeden dominujący styl – definiuje współczesne smaki RPA.
Najstarsza warstwa tej historii należy do Khoisan, którzy żyli na południowym krańcu Afryki na długo przed przybyciem Europejczyków. Ich kuchnia opierała się na mięsie dzikich zwierząt, sezonowych roślinach i technikach suszenia. Z tej tradycji wywodzi się suszone mięso biltong – dziś narodowy przysmak, którego używano pierwotnie jako sposobu na przechowywanie mięsa w trudnych warunkach klimatycznych. Khoisan korzystali także z roślin o właściwościach leczniczych, co stało się jednym z fundamentów lokalnej wiedzy o żywności.
Od XVII wieku region zaczął się szybko zmieniać. Holenderscy osadnicy wprowadzili cięższe, treściwe potrawy, a także uprawę przypraw i warzyw, które wcześniej nie były tu znane. To właśnie oni stworzyli podstawy kuchni afrykanerskiej, z jej słodko-pikantnymi smakami i kultowym bobotie – zapiekanką z mielonego mięsa, jaj i przypraw. Początki grillowania w stylu braai również sięgają tamtych czasów, chociaż dziś tradycja ta jest wspólnym językiem kulinarnym wszystkich mieszkańców RPA.
Równolegle rozwijała się kuchnia Cape Malay (muzułmanów z Przylądka), stworzona przez niewolników i służących przywożonych z Indonezji, Indii i Madagaskaru. Ich zamiłowanie do ciepłych przypraw, curry, cynamonu i kardamonu przetrwało do dziś w aromatycznych potrawach z Kapsztadu. Charakterystyczne jest także użycie sosów chutney, które pojawiają się zarówno w daniach domowych, jak i w ulicznych barach.
W XIX wieku do Durbanu zaczęła napływać większa społeczność indyjska. To dzięki niej narodził się bunny chow – chleb wydrążony i wypełniony ostrym curry. Danie powstało prawdopodobnie jako praktyczny posiłek dla robotników, ale dziś jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli kulinarnych kraju. Brytyjczycy dodali do tego zestawu tradycje pieczenia, puddingi oraz kulturę picia herbaty, w tym rooibos, która stała się napojem narodowym.
Współczesna kuchnia RPA to spójna mozaika: braai, owoce morza, potrawy z kukurydzy, wpływy malajskie i indyjskie, a także różnorodne produkty lokalne. To żywa historia zamknięta na talerzu – historia kraju, który swoją tożsamość budował poprzez spotkania kultur, a gastronomia stała się ich najbardziej widocznym śladem.
Co warto zjeść będąc w RPA?
Odwiedzając Republikę Południowej Afryki, szybko przekonacie się, że tutejsza kuchnia potrafi prowadzić za rękę przez cały dzień – od pierwszego łyka porannej herbaty rooibos po wieczorne dania z ognia braai. Jeśli chcecie w pełni poczuć lokalny rytm, warto spróbować potraw, które mieszkańcy uznają za swoje codzienne klasyki i kulinarne symbole.
Dzień najlepiej zacząć od rusks, czyli chrupiących, dwukrotnie wypiekanych ciastek, które prawie wszyscy maczają w kawie lub rooibos. To jeden z najpopularniejszych porannych rytuałów – prosty, ale zdecydowanie wpisany w klimat RPA. Jeżeli traficie na bardziej wytrawne śniadanie, spróbujecie pap, kremowej kaszki z mielonej kukurydzy, często podawanej z warzywną chakalaka, pikantną potrawą podawaną zwykle jako dodatek. To danie obecne zarówno w kuchni domowej, jak i w restauracjach, bo stanowi ważną część lokalnej tradycji. W wielu miejscach zobaczycie też boerewors, czyli długą, zawijaną kiełbasę doprawioną kolendrą. W wersji śniadaniowej podaje się ją zwykle z jajkami i pomidorami – syto, prosto i bardzo południowoafrykańsko.
W porze lunchu pora na smaki, które opowiadają o wielokulturowości kraju. Zaczniecie od bunny chow, ikony Durbanu: wydrążonego chleba wypełnionego curry. To danie stworzone przez lokalną społeczność indyjską i dziś uznawane za kulinarny symbol kraju. Jeśli jesteście nad oceanem, obowiązkowo spróbujcie fish and chips, które w Kapsztadzie mają swój własny, lokalny charakter – świeża ryba, chrupiąca panierka i ocet słodowy to stały zestaw. W Kapsztadzie i okolicach warto sięgnąć także po cape Malay curry, delikatniejsze, bardziej aromatyczne niż ostre, i często podawane z owocowymi chutneyami.
Pomiędzy posiłkami możecie spróbować czegoś, co mieszkańcy traktują jak przekąskę, a turyści jak pamiątkę – biltong. To suszone mięso, zwykle wołowe lub z antylopy, doprawione mieszanką soli i kolendry. Ma intensywny smak i potrafi wciągnąć bardziej niż chipsy. Popularną przekąską jest również droëwors, czyli suszona wersja boerewors, o przyjemnie zwartej strukturze.
Kolacja to najważniejszy moment dnia, bo tutaj naprawdę króluje ogień. Nic nie definiuje RPA bardziej niż braai, czyli lokalny sposób grillowania. Na ruszcie ląduje boerewors, soczyste steki, kurczak, jagnięcina, a do tego ziemniaki zawinięte w folię i kukurydza. Braai to nie tylko jedzenie – to wydarzenie społeczne. W restauracjach warto zwrócić uwagę na karoo lamb, jagnięcinę pochodzącą z regionu Karoo, znaną z wyjątkowego, delikatnie ziołowego aromatu wynikającego z tamtejszej roślinności. Jeśli jesteście na wybrzeżu, kolacyjna karta prawie zawsze kusi owocami morza – od kalmarów i krewetek po kabeljou i yellowtail.
Na zakończenie dnia dobrze spróbować czegoś słodkiego. Najbardziej znane jest malva pudding, ciepły, miękki deser o karmelowej słodyczy, podawany z sosem waniliowym. Jeśli wolicie coś lżejszego, warto sięgnąć po melktert, czyli delikatną tartę mleczną popularną w całym kraju.
Tak wygląda kulinarny dzień w RPA – od chrupiących rusks, przez curry i świeżą rybę, aż po aromatyczne braai. Każdy posiłek pokazuje inny fragment historii i charakteru tego niezwykłego kraju.
Kuchnia RPA – najpopularniejsze dania
Braai
Narodowy rytuał grillowania i serce południowoafrykańskiej kultury.
Kiedy traficie na braai, szybko zrozumiecie, że w RPA grillowanie to nie posiłek, lecz wydarzenie społeczne. Braai łączy ludzi niezależnie od języka, regionu czy historii – wszyscy spotykają się przy ogniu, by piec mięso, rozmawiać i celebrować wolne popołudnia. Na ruszcie najczęściej ląduje boerewors, jagnięcina, steki, kurczak i ryby, a całości dopełniają ziemniaki w folii oraz kukurydza. Jednak samo jedzenie jest tu dopiero tłem dla spotkania: nikt w RPA nie zapyta, „co jemy?”, lecz „o której zaczynamy rozpalać?”. Braai ma rangę kulturową tak dużą, że w kraju funkcjonuje nawet oficjalny National Braai Day obchodzony 24 września, w Święto Dziedzictwa Narodowego. Mówi się, że braai bardziej jednoczy naród niż polityka. W wielu rodzinach istnieją zasady dotyczące tego, kto stoi przy ogniu – i zwykle jest to rola przekazywana z pokolenia na pokolenie. Warto wiedzieć, że tradycja braai ma korzenie zarówno w stylu gotowania rdzennych ludów, jak i w zwyczajach osadników. Połączenie tych dwóch światów stworzyło unikatowy sposób grillowania z lekką, aromatyczną nutą przypraw i ziołowych marynat.

Biltong
Suszone mięso o tysiącletniej historii, symbol podróżników RPA.
Biltong to coś znacznie więcej niż przekąska – to produkt, który opowiada historię kraju. Powstał jako sposób konserwowania mięsa przez ludy Khoisan, które suszyły je na słońcu i doprawiały solą oraz lokalnymi ziołami. Gdy pojawili się europejscy osadnicy, dodali kolendrę, ocet i czarne liście pieprzu, tworząc smak, który dziś uznaje się za klasyczny. Zwykle przygotowuje się biltong z wołowiny lub mięsa dzikich zwierząt, takich jak kudu czy springbok, choć dostępne są też wersje z kurczaka czy ryb. Biltong był niegdyś niezbędny podczas wielkich podróży Voortrekkerów, którzy przemierzali kraj w XIX wieku. Lekki, trwały i energetyczny, stanowił ich podstawowy prowiant. Dziś pełni podobną rolę – każdy, kto rusza w drogę przez RPA, wcześniej zaopatruje się w biltong. To również ulubiona przekąska kibiców rugby i element niemal każdego braai. Produkcja biltongu odbywa się bez tradycyjnego wędzenia – mięso suszy się w przewiewie, co nadaje mu charakterystyczną strukturę. W RPA istnieją nawet konkursy na najlepszy biltong, gdzie oceniane są proporcje soli i octu, grubość kawałków i stopień wysuszenia. Jeśli spróbujecie go pierwszy raz, zrozumiecie, dlaczego to kulinarna duma kraju – prosty, intensywny smak, który pozostaje w pamięci.

Boerewors
Spiralna kiełbasa, która stała się ikoną południowoafrykańskiego stołu.
Boerewors to jedna z najbardziej rozpoznawalnych potraw RPA, a jednocześnie produkt, który ma swoją własną osobowość. Nazwa pochodzi od słów „boer” (farmer) i „wors” (kiełbasa), co odzwierciedla jej wiejski rodowód. Kiełbasa przygotowywana jest z wołowiny, czasem z dodatkiem wieprzowiny lub jagnięciny, a jej charakterystyczny smak tworzą: kolendra, czarny pieprz, goździki i gałka muszkatołowa. Najczęściej podawana jest w postaci długiej, spiralnej pętli, która trafia na grill podczas braai. W RPA istnieje dokładna definicja boerewors – aby produkt mógł nosić tę nazwę, musi zawierać minimum 90% mięsa i być przyprawiony w tradycyjny sposób. To sprawia, że boerewors jest daniem jakościowym i nie da się go pomylić z masowo produkowanymi kiełbasami. Boerewors ma nawet swoje mistrzostwa – w całym kraju odbywają się konkursy i festiwale, na których producenci prezentują różne warianty smakowe: pikantne, ziołowe czy z dodatkiem papryki. W wielu rodzinach istnieją własne receptury, których pilnie się strzeże. Boerewors świetnie smakuje z pap i chakalaka albo w formie rolla, czyli bułki z sosem i karmelizowaną cebulą. Kiedy ją spróbujecie, poczujecie charakterystyczny, lekko korzenny aromat – smak, który kojarzy się w RPA z weekendami, spotkaniami i wspólnym grillowaniem.

Bobotie
Zapiekanka o malezyjskich korzeniach, która stała się narodowym daniem RPA.
Bobotie to danie, które najlepiej pokazuje wielokulturowość kuchni RPA. To zapiekanka z mielonego mięsa doprawiona curry, kurkumą, liśćmi laurowymi, rodzynkami i migdałami, a na wierzchu przykryta warstwą jajecznego kremu. Choć brzmi egzotycznie, bobotie to klasyk rodzinnych obiadów w Kapsztadzie i jedno z najbardziej rozpoznawalnych dań w kraju. Korzenie bobotie sięgają XVII wieku, kiedy na Przylądek przybyli niewolnicy z Indonezji. To oni wprowadzili do kuchni RPA mieszanki przypraw, słodko-pikantne smaki i sposób łączenia mięsa z bakaliami. Z czasem Afrykanerzy dostosowali potrawę do własnych upodobań, tworząc wersję, którą znamy dziś. Istnieje legenda, że bobotie mogło powstać jeszcze wcześniej – część historyków twierdzi, że podobne potrawy serwowano na rzymskich stołach, gdzie mięso często łączono z owocami i zapiekano z jajkami. Jednak to kuchnia Cape Malay nadała bobotie charakter, który przetrwał do XXI wieku. Bobotie podaje się zwykle z żółtym ryżem doprawionym kurkumą i rodzynkami. To połączenie ma symbolizować harmonię smaków – słodycz i ostrość w jednym daniu.
Bunny chow
Chleb wypełniony curry, kulinarny symbol Durbanu.
Bunny chow to jedno z najbardziej niezwykłych dań, jakie możecie zjeść w RPA. Składa się z wydrążonego bochenka chleba, wypełnionego gorącym curry z kurczaka, baraniny lub warzyw. Jedzenie bunny chow odbywa się bez sztućców – chleb pełni rolę miski, a później staje się częścią posiłku. Danie narodziło się w Durbanie, mieście o największej populacji Hindusów poza Indiami. Według jednej legendy powstało jako szybki, praktyczny lunch dla robotników, którzy potrzebowali jedzenia możliwego do przetransportowania i jedzenia w terenie. Inna teoria mówi o straganiarzach z grupy „Banias”, którzy sprzedawali curry w chlebie, by uniknąć konieczności mycia naczyń w czasach segregacji rasowej, kiedy robotnicy z grup nieuprzywilejowanych nie mogli korzystać z wielu lokali ani jeść „na miejscu”. Curry w chlebie dawało możliwość szybkiego pakowania jedzenia „na wynos”, bez talerzy, misek i sztućców – i bez ryzyka, że trzeba będzie myć naczynia w miejscu, gdzie było to zabronione lub trudne. Niezależnie od wersji, bunny chow stało się ikoną. Dziś ma swoje festiwale, konkursy i oddanych wielbicieli. Co ciekawe, niektórzy twierdzą, że prawdziwe bunny chow można zjeść tylko w Durbanie, bo tam curry ma specjalny charakter – gęstszy, bardziej intensywny i pikantny. To danie, które idealnie pokazuje, jak kuchnia RPA potrafi opowiadać historię migracji. Bunny chow jest jednocześnie proste, tanie i pełne smaku, a przy tym nosi w sobie kulturę Indii, Afryki i kolonialnej przeszłości kraju.
Potjiekos
Powolnie gotowany kociołek, kulinarna tradycja z czasów Voortrekkerów, afrykanerskich pionierów, którzy w XIX wieku wyruszyli z Kolonii Przylądkowej (dzisiejszy region Kapsztadu) w głąb dzisiejszego interioru RPA, by założyć nowe osady.
Potjiekos to potrawa, której nie da się pośpieszyć. Gotuje się ją w żeliwnym kociołku ustawionym nad ogniem, a proces trwa wiele godzin. W środku lądują warzywa, ziemniaki i mięso – najczęściej wołowina, kurczak albo jagnięcina – doprawione ziołami i przyprawami. Danie nie jest mieszane, co pozwala składnikom układać się warstwowo i tworzyć naturalny sos. Historia potjiekos sięga XVII wieku, kiedy holenderscy osadnicy przywieźli na Przylądek żeliwne kociołki. W czasie Wielkiego Treku kociołki były niezbędne, bo potjiekos pozwalał gotować duże ilości jedzenia powoli, nad niewielkim ogniem, z tego, co akurat było dostępne. Dziś potjiekos to kulinarny rytuał, często towarzyszący braai. Kiedy wszyscy czekają, składniki powoli miękną, a zapach unosi się nad ogrodem. Ciekawostką jest to, że istnieją zasady dotyczące kolejności układania warstw, a najlepsi kucharze twierdzą, że prawdziwa magia tkwi w cierpliwości.

Chakalaka & pap
Klasyczne południowoafrykańskie połączenie pikantnego, warzywnego sosu i prostej kukurydzianej kaszki, które tworzą podstawowy, domowy smak RPA.
Pap i chakalaka to dwa elementy, które w RPA tworzą nierozerwalny kulinarny związek. Pap to kaszka z mielonej kukurydzy, podstawowy składnik pożywienia w wielu regionach, porównywany do polenty. Chakalaka to pikantna, warzywna mieszanka z pomidorów, marchewki, cebuli, fasoli i przypraw. Pap jada się od wieków – to danie tanie, sycące i uniwersalne. Chakalaka powstała prawdopodobnie w Johannesburgu, gdzie robotnicy – głównie imigranci z Mozambiku – łączyli warzywa i przyprawy, tworząc energetyczny sos. Co ciekawe, każda rodzina ma własny sposób przygotowania chakalaki. Może być ostra, słodka, łagodna lub intensywnie curry. Pap i chakalaka pojawiają się przy braai, na rodzinnych spotkaniach i w szkolnych stołówkach. To danie, które pokazuje RPA w najbardziej domowej odsłonie – proste składniki, ogromny smak i tradycja przekazywana przez pokolenia.
Malva pudding
Ciepły pudding karmelowy, ulubiony deser RPA.
Malva pudding to deser o niezwykle miękkiej, lepkiej strukturze, przygotowywany z ciasta biszkoptowego nasączonego masłem, mlekiem i morelową konfiturą. Podaje się go na ciepło, zwykle z sosem waniliowym lub lodami. Legenda głosi, że nazwa deseru może pochodzić od „malvacea”, starego typu wina, z którym kiedyś podawano ten pudding. Inna teoria mówi o kucharce o imieniu Malva, która w XVII wieku miała serwować ten deser holenderskim osadnikom. Malva pudding stał się szczególnie popularny w Kapsztadzie i w regionach afrykanerskich. Jego sekret polega na tym, że po upieczeniu ciasto jest natychmiast polewane gorącym sosem, który przenika każdą warstwę, tworząc kremowo-karmelowe wnętrze. To deser, który kończy niejedną kolację – przy braai, w restauracjach i w domach. Jeśli spróbujecie go raz, zrozumiecie, dlaczego w wielu książkach kulinarnych nazywany jest „klasykiem RPA”.
Vetkoek
Puszyste, smażone bułeczki pełne lokalnych smaków.
Vetkoek to miękkie, smażone bułeczki ciastowe podawane na słodko lub słono. Nazwa dosłownie znaczy „tłuste ciasto”, ale w praktyce vetkoek są lekkie i puszyste. W wersji słodkiej nadziewa się je syropem, miodem lub dżemem. W wersji wytrawnej często serwuje się je z mielonym mięsem w sosie curry. To jeden z ulubionych ulicznych przysmaków w RPA, szczególnie w Gautengu. Vetkoek ma zaskakująco długą historię – wywodzi się z tradycji holenderskich, ale przez lata stał się jednym z symboli codziennej kuchni południowoafrykańskiej. Sprzedawany jest na targach, w szkolnych kantynach i podczas wydarzeń sportowych. To ciepłe, domowe jedzenie, które smakuje najlepiej świeże, prosto z oleju. Jedna bułeczka to szybka przekąska, dwie – mały posiłek, a trzy – uczta.
Melktert
Delikatna tarta mleczna inspirowana europejskimi deserami.
Melktert to kremowa tarta na kruchym spodzie, wypełniona masą mleczno-kremową z dodatkiem cynamonu. Jej korzenie sięgają tradycji holenderskich i portugalskich deserów mlecznych. Tarta pojawiła się w RPA w XVII wieku wraz z osadnikami, którzy przywieźli ze sobą receptury na desery z mleka i jaj. Z czasem melktert nabrała własnego charakteru – jest lżejsza i delikatniejsza niż europejskie odpowiedniki. Ciekawostką jest to, że w wielu rodzinach istnieją dwie szkoły przygotowania melktert: z pieczonym kremem oraz z kremem gotowanym i wlewanym do upieczonego spodu. Obie wersje mają swoich wiernych zwolenników. Melktert to deser, który często pojawia się na nabożeństwach, piknikach i rodzinnych spotkaniach. Delikatny, pachnący cynamonem, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych słodkości w kraju.
Sosaties
Marynowane szaszłyki o malajskich korzeniach.
Sosaties to marynowane szaszłyki z mięsa – najczęściej jagnięciny lub kurczaka – przełożone cebulą, papryką lub suszonymi owocami. Ich smak opiera się na słodko-ostrej marynacie z curry, moreli, czosnku i octu. Danie stworzyła społeczność Cape Malay, łącząc techniki indonezyjskie z lokalnymi składnikami. Nazwa „sosatie” pochodzi od słów „sos” (sos) i „satay” (szaszłyk), co pokazuje jego azjatyckie pochodzenie. Sosaties są nieodłącznym elementem braai i świątecznych spotkań. W Kapsztadzie można spotkać różne warianty, w tym wersję z owocami moreli, która podkreśla malajski charakter potrawy. To danie, które zachwyca zapachem – aromat curry i owoców unosi się nad grillem, zapowiadając ucztę pełną słodko-pikantnych akcentów.
Koeksisters
Skręcone, słodkie ciasteczka zanurzone w syropie.
Koeksisters to deser z ciasta drożdżowego lub krucho-drożdżowego, formowany w warkocz, smażony na złoto i zanurzany w zimnym syropie. Powstaje w efekcie kontrastu – gorące ciasto trafia do zimnej słodyczy, co nadaje mu chrupiący wierzch i lepki środek. Ciekawostką jest to, że istnieją dwa rodzaje koeksisters: wersja afrykanerska (bardzo słodka i chrupiąca) oraz Cape Malay koesiesters (mniej słodkie, aromatyzowane przyprawami). Legenda mówi, że przepis powstał wśród pierwszych osadników, którzy czerpali inspirację z europejskich ciastek. Koeksisters często pojawiają się przy okazji spotkań kościelnych i szkolnych kiermaszów. To jedno z najpopularniejszych słodkich dań w RPA, symbol gościnności, domowego gotowania i tradycji przekazywanej przez pokolenia.
Droëwors
Suszona kiełbasa, kuzyn biltongu o wyrazistym aromacie.
Droëwors to suszona kiełbasa przygotowana z wołowiny i przyprawiana kolendrą. W przeciwieństwie do boerewors, droëwors ma niską zawartość tłuszczu, dzięki czemu dobrze się suszy i długo przechowuje. To idealna przekąska w podróży – lekka, aromatyczna i trwała. Droëwors powstała z potrzeby posiadania mięsa, które nie psuje się w upale i można zabrać na długie wędrówki. Dlatego była jednym z podstawowych produktów Voortrekkerów. Proces suszenia droëwors jest szybki, ale wymaga odpowiedniego przewiewu i temperatury. Kucharze twierdzą, że najlepsza suszona kiełbasa powstaje w suchym klimacie interioru. Droëwors to klasyk wraz z biltongiem – oba produkty tworzą parę idealną na braai, wycieczkę lub piknik. Jeśli lubicie intensywne, mięsne smaki, droëwors szybko stanie się Waszym ulubionym południowoafrykańskim przysmakiem.
Kuchnia RPA to nie tylko zbiór przepisów – to zapis historii, która działa na zmysły. Kiedy przejdziecie przez jej smaki, odkryjecie kraj pełen kontrastów, ale też niezwykłej harmonii, w której tradycje rdzennych społeczności, wpływy azjatyckie i europejskie splatają się w jednolitą, wyrazistą całość. Niezależnie od tego, czy spróbujecie domowego pap z chakalaką, aromatycznego curry, czy potraw z ognia braai, każdy kęs będzie opowieścią o ludziach, którzy stworzyli tę różnorodną kulinarną mozaikę. A gdy wrócicie do domu, to właśnie te smaki będą najtrwalszą pamiątką z podróży.


