Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu
Najpiękniejsze plaże RPA: 10 miejsc, dla których warto wyruszyć na koniec Afryki
Republika Południowej Afryki zaskakuje na każdym kroku. Wakacje w RPA kojarzą się zwykle z safari w Parku Krugera, winem z regionu Stellenbosch, majestatycznym Górą Stołową w Kapsztadzie czy wycieczką do Przylądka Dobrej Nadziei. Ale to, co wciąż pozostaje niedocenione, to zjawiskowe plaże RPA – rozciągające się wzdłuż ponad 2,5 tys. kilometrów wybrzeża. Są równie różnorodne jak sam kraj: dzikie i bezludne, szerokie i idealne do surfingu, ukryte w zatokach, pełne życia morskiego i niespodzianek przyrodniczych.
Są miejsca, gdzie spotkacie pingwiny spacerujące między skałami, inne – gdzie ocean i góry tworzą naturalny amfiteatr dla zachodów słońca. Są plaże idealne do surfingu i takie, gdzie króluje cisza i dzika przyroda. Nie brakuje też zatok pełnych eleganckich willi, beach barów i letniego gwaru. Plaże RPA zaskakują – nie tylko widokami, ale też tym, jak mocno wpisują się w lokalną kulturę i styl życia.

Podróż przez RPA to prawdziwa przygoda! Przemierz Panorama Route, zobacz słonie, lwy, bawoły, nosorożce i lamparty, odwiedź Durban i Kapsztad z Planet Escape!
NAJPIĘKNIEJSZE PLAŻE RPA
Boulders Beach – bliskie spotkanie z pingwinami u wybrzeży Afryki
Położona zaledwie 40 minut jazdy na południe od Kapsztadu, niedaleko kolonialnego Simon’s Town, Boulders Beach to jedna z najbardziej zaskakujących plaż Republiki Południowej Afryki. Z pozoru spokojna zatoczka z białym piaskiem i ogromnymi, granitowymi głazami rozrzuconymi po wybrzeżu, jakby porzuconymi przez tytanów. Ale to nie widoki przyciągają tu tysiące odwiedzających rocznie – to kolonia afrykańskich pingwinów, która od lat 80. XX wieku uczyniła z tej plaży swój dom.
Boulders Beach to jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie można z tak bliska – i z taką łatwością – obserwować pingwiny w ich naturalnym środowisku. Spacerując drewnianymi pomostami prowadzącymi przez wydmy i roślinność fynbos, można podpatrywać życie tych niezwykłych ptaków: jak budują gniazda, pływają w wodzie lub – jakby nigdy nic – maszerują między turystami. W wydzielonej części plaży można się kąpać, a czasem nawet zdarzy się, że pingwin dołączy do Was w wodzie.

Plaże Kapsztadu – Camps Bay i Clifton
Po zachodniej stronie Kapsztadu, u stóp majestatycznych gór Dwunastu Apostołów i zaledwie kilka minut jazdy od centrum miasta, rozciąga się wybrzeże, które od lat uznawane jest za najpiękniejsze i najbardziej stylowe w całej Republice Południowej Afryki. Camps Bay i Clifton to dwa sąsiadujące ze sobą obszary, które łączą w sobie urok plażowych wakacji z miejską elegancją i luksusem.
Camps Bay przyciąga tłumy dzięki szerokiej, piaszczystej plaży, doskonałej infrastrukturze i niesamowitemu położeniu z widokiem na Atlantyk i górskie szczyty w tle. Wzdłuż głównej promenady znajdują się restauracje, kawiarnie i bary serwujące świeże owoce morza i koktajle w rytmie zachodzącego słońca. To miejsce idealne zarówno na plażowanie, jak i na leniwe popołudnia z widokiem.
Clifton, z kolei, to bardziej kameralna alternatywa – cztery zatoczki nazwane po prostu First, Second, Third i Fourth Beach, osłonięte od wiatru granitowymi głazami i ukryte poniżej luksusowych willi wbudowanych w klif. Tu atmosfera jest spokojniejsza, bardziej prywatna. Plaże są niewielkie, ale wyjątkowo malownicze – z białym, pudrowym piaskiem i turkusową wodą, która choć zimna, kusi krystaliczną przejrzystością.
Choć Boulders to miejsce z naturalną atrakcją, jest też doskonale przygotowane do przyjmowania gości – znajduje się tu centrum edukacyjne SANParks, które pozwala dowiedzieć się więcej o zagrożonym gatunku, jakim są afrykańskie pingwiny wraz ze sklepem z pamiątkami. To idealne miejsce na rodzinny przystanek w podróży po Półwyspie Przylądkowym – i jedno z tych doświadczeń, które na długo zostają w pamięci.


Dzika Noordhoek Beach
Na południowym krańcu Kapsztadu, zaledwie kilkadziesiąt minut jazdy od centrum miasta, znajduje się jedna z najbardziej spektakularnych i dzikich plaż Półwyspu Przylądkowego – Noordhoek Beach. To miejsce, które zdaje się ciągnąć w nieskończoność – ośmiokilometrowy pas szerokiego, białego piasku, nad którym nie dominują hotele, beach bary czy tłumy turystów, lecz wiatr, fale i przestrzeń. Plaża leży u podnóża malowniczego Chapman’s Peak, jednej z najpiękniejszych tras widokowych w Południowej Afryce. Z Noordhoek rozciąga się zapierający dech widok zarówno na góry, jak i na bezkresny Atlantyk. Miejsce to pokochali fotografowie, miłośnicy konnych przejażdżek (organizowane są tu jazdy wzdłuż linii brzegowej) i wszyscy ci, którzy szukają ucieczki od miasta bez potrzeby wyjeżdżania z Kapsztadu.
To także ulubiony spot lokalnych surferów oraz osób spacerujących z psami. Jedną z ciekawostek jest wrak statku Kakapo, który osiadł tu na mieliźnie w 1900 roku i do dziś spoczywa na piasku, stanowiąc intrygujący kontrapunkt do surowego piękna krajobrazu.
Choć kąpiele nie są tu tak popularne jak na Clifton czy Camps Bay (ze względu na prądy i temperaturę wody), Noordhoek Beach oferuje coś, czego trudno szukać gdzie indziej – poczucie absolutnej przestrzeni i kontaktu z dziką naturą, tuż obok jednej z najciekawszych metropolii Afryki.
Muizenberg Beach – surferskie serce Kapsztadu
Położona zaledwie pół godziny jazdy od centrum Kapsztadu, Muizenberg Beach to jedna z najbardziej rozpoznawalnych plaż w RPA – głównie za sprawą rzędu kolorowych, drewnianych domków plażowych, które stały się symbolem południowoafrykańskiego wybrzeża. To miejsce tętni życiem i lokalnym kolorytem, łącząc urok nadmorskiego kurortu z luzem surferskiej enklawy.
Szeroka, łagodnie opadająca do oceanu plaża o miękkim, jasnym piasku to idealne miejsce na naukę surfingu – właśnie tu wielu mieszkańców Kapsztadu stawiało pierwsze kroki na desce. Dzięki długim, regularnym falom i stosunkowo bezpiecznym warunkom wodnym, działa tu kilka szkółek surferskich i wypożyczalni sprzętu. Ale Muizenberg to nie tylko surf – promenada pełna kawiarni, lodziarni i lokalnych barów sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie.
W tle – góry False Bay i tory pociągu, którym z łatwością można dojechać tu z centrum miasta, dodają plaży wyjątkowego charakteru. To miejsce dla rodzin z dziećmi, miłośników aktywności i tych, którzy chcą poczuć bardziej codzienne, mniej turystyczne oblicze Kapsztadu.
Coffee Bay & Hole in the Wall – surowe piękno Wild Coast
Coffee Bay to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w RPA. Położona na tzw. Dzikim Wybrzeżu (Wild Coast), w prowincji Eastern Cape, z dala od komercyjnych kurortów i głównych tras turystycznych, przyciąga podróżników szukających ciszy, przestrzeni i prawdziwego kontaktu z naturą. Ten fragment wybrzeża, oddalony od utartych szlaków, oferuje widoki jak z końca świata: zielone wzgórza spływające ku oceanowi, surowe klify, rozległe plaże i lokalne wioski, gdzie czas płynie wolniej.
Główną atrakcją tego regionu jest spektakularna formacja skalna Hole in the Wall – monumentalna, samotna skała z charakterystycznym otworem, przez który z hukiem wpływają fale Oceanu Indyjskiego. Według lokalnych legend, otwór został przebity przez przodków ludu Xhosa, by połączyć świat ludzi i duchów. To miejsce robi ogromne wrażenie – zwłaszcza o zachodzie słońca, gdy kontrast między zielenią wzgórz, błękitem oceanu i dramatyczną linią brzegową jest najbardziej wyrazisty.
Dzika plaża, bujna roślinność i dramatyczne klify to nie wszystko, co wyróżnia to miejsce. W rytm codziennego życia lokalnej społeczności wpisują się także krowy, które można spotkać spacerujące po plaży – swobodnie, obok surferów, turystów i dzieci bawiących się na piasku. To widok, który z jednej strony zaskakuje, z drugiej – świetnie oddaje autentyczny klimat Wild Coast.


Cape Vidal – ukryty skarb RPA
Cape Vidal to jedno z tych miejsc w Republice Południowej Afryki, które wciąż pozostają poza głównym szlakiem turystycznym – i właśnie dzięki temu zyskują na wyjątkowości. Położona w sercu iSimangaliso Wetland Park w prowincji KwaZulu-Natal, łączy w sobie wszystko, czego można oczekiwać od tropikalnej plaży: szerokie pasmo złocistego piasku, turkusowe wody Oceanu Indyjskiego, otaczające je wydmy i soczyście zielone lasy przybrzeżne.
To doskonałe miejsce dla osób szukających kontaktu z naturą. Przy odrobinie szczęścia można tu zobaczyć żółwie składające jaja, dostrzec stada antylop w oddali, a nawet… nosorożca. Sama plaża chroniona jest przez rafę koralową, dzięki czemu warunki do snorkelingu są tu idealne – w przejrzystej wodzie można wypatrzyć całe ławice kolorowych ryb. Cape Vidal zachwyca również swoją dzikością – nie ma tu kurortów ani komercyjnej infrastruktury, są za to wyznaczone miejsca do piknikowania, podstawowe zaplecze sanitarne i spokój, który trudno znaleźć na popularniejszych plażach. To idealny punkt wypadowy dla tych, którzy łączą wypoczynek nad wodą z eksploracją dzikiej przyrody – iSimangaliso to jeden z najważniejszych parków przyrodniczych RPA, wpisany na listę UNESCO.
Thonga Beach – dzika linia brzegowa na krańcu świata
Na dalekim, północnym wybrzeżu KwaZulu-Natal, w obrębie wpisanego na listę UNESCO iSimangaliso Wetland Park, rozciąga się Thonga Beach – jedna z najbardziej odosobnionych i naturalnych plaż Afryki Południowej. Oddalona od popularnych szlaków, ukryta pomiędzy wydmami oraz rozłożystymi lasami nadbrzeżnymi, stanowi miejsce niemal nietknięte przez cywilizację. To nie kurort ani miejsce z katalogu, ale fragment wybrzeża, który przetrwał w stanie niemal pierwotnym – bez infrastruktury, bez tłumów, bez zbędnego hałasu.
Thonga to plaża o wielu twarzach. W ciągu jednego dnia można tu doświadczyć zupełnie różnych pejzaży – od szerokiej, otwartej przestrzeni nad oceanem, przez zarośnięte wydmy i ścieżki prowadzące w głąb lasu, po naturalne jeziora i laguny znajdujące się w pobliżu. To, co czyni ją naprawdę wyjątkową, to ekosystem – wyjątkowo złożony, z bogatym światem podwodnym, ptakami, roślinnością i sezonowymi gośćmi z oceanu. Między listopadem a lutym pojawiają się tu żółwie morskie, które wychodzą na brzeg, by złożyć jaja w miękkim piasku. W pozostałych miesiącach można wypatrywać z plaży delfinów, a czasem nawet migrujących wielorybów.
Choć miejsce to emanuje dzikością, nie oznacza to braku komfortu. Tuż przy plaży położony jest kameralny Thonga Beach Lodge – jedyny obiekt w okolicy, który pozwala na doświadczenie plaży bez konieczności rezygnowania z wygody. Lodge oferuje prywatne zejście na plażę, drewniane podesty do wypoczynku, miejsce do snorkelingu oraz możliwość nurkowania na pobliskiej rafie koralowej. Dzięki położeniu w strefie chronionej, liczba odwiedzających jest ograniczona, co pozwala na kontakt z przyrodą w jej najczystszej formie – bez tłumu, hałasu i typowej turystycznej otoczki.
Thonga Beach nie jest miejscem dla każdego – i to jej największy atut. To propozycja dla tych, którzy szukają autentyczności, cenią kontakt z naturą i chcą odpocząć z dala od utartych szlaków. To również idealna przestrzeń dla podróżników szukających spokoju w miejscach, które pozostają niedostępne dla masowej turystyki.
Kraalbaai Beach – laguna, która zaskakuje spokojem
W RPA nie brakuje plaż dzikich, potężnych i otwartych na surowość oceanu. Tym bardziej zaskakujące jest istnienie miejsca takiego jak Kraalbaai – spokojnej, niemal zamkniętej laguny o turkusowej tafli i łagodnym, prawie karaibskim charakterze. Położona w granicach West Coast National Park, około 90 minut jazdy z Kapsztadu, stanowi jeden z najbardziej nieoczywistych, a zarazem zachwycających fragmentów południowoafrykańskiego wybrzeża. Woda jest tu płytka, przezroczysta i spokojna — idealna do kąpieli, paddleboardingu, pływania kajakiem czy leniwego dryfowania. Zamiast otwartego oceanu mamy tu wewnętrzną zatokę, otoczoną zielonymi wzgórzami i podmokłymi łąkami, które latem stają się częścią słynnego kwiatowego spektaklu West Coast.
To również jedna z nielicznych plaż RPA, której charakter przywodzi na myśl śródziemnomorskie zatoczki – spokojna woda, łodzie, pomosty i bliskość przyrody zamiast tłumów i gwaru. Widok ten przyciąga nie tylko mieszkańców Kapsztadu szukających weekendowego odpoczynku, ale i podróżników, którzy trafili tu przypadkiem – i zostali na dłużej.
Kraalbaai wyróżnia się nie tylko ukształtowaniem terenu, ale też unikatowym mikroklimatem. Woda, choć część zimnego Atlantyku, dzięki osłoniętej lagunie jest cieplejsza niż w wielu nadmorskich kąpieliskach. Wietrzne dni zdarzają się rzadko, a łagodny brzeg sprawia, że miejsce to jest bezpieczne także dla mniej wprawionych pływaków. Warto dodać, że teren ten objęty jest ochroną parku narodowego – nie ma tu przypadkowej zabudowy ani komercyjnej infrastruktury. Zachowana została naturalna cisza i przestrzeń. Dostępne są tylko wybrane opcje zakwaterowania, najczęściej w postaci prostych domków lub pływających jednostek typu houseboat, co dodatkowo wzmacnia wrażenie kontaktu z naturą.
Plettenberg Bay – elegancka plaża z duszą oceanu
Położona na legendarnej trasie Garden Route, Plettenberg Bay – przez mieszkańców nazywana po prostu „Plett” – to jedna z najbardziej znanych nadmorskich miejscowości RPA. To miejsce, gdzie szerokie piaszczyste plaże, elegancka zabudowa i niesamowite krajobrazy spotykają się z dziką naturą i dzikim oceanem.
Choć miasteczko żyje rytmem sezonu wakacyjnego, a jego restauracje, galerie i kawiarnie tętnią życiem w miesiącach letnich, prawdziwym bohaterem Plettenberg Bay pozostaje ocean – ogromny, surowy, pełen życia. To jedno z najlepszych miejsc na południowoafrykańskim wybrzeżu do obserwowania wielorybów, szczególnie w miesiącach zimowych (od czerwca do października), kiedy humbaki i wieloryby południowe przypływają blisko brzegu. Równie powszechne są tu spotkania z delfinami – zarówno z plaży, jak i podczas rejsów łodzią.
Plaże są tu różnorodne i długie – od spokojnej, rodzinnej Robberg Beach, przez bardziej surową Lookout Beach, aż po dzikie i mniej uczęszczane fragmenty w kierunku rezerwatu Robberg Nature Reserve, który stanowi naturalną granicę zatoki. To właśnie Robberg jest jednym z najpiękniejszych punktów widokowych w całym regionie – skalisty półwysep, na który można wejść pieszo, oferuje spektakularne panoramy klifów, wydm, fok i oceanu sięgającego po horyzont.
Infrastruktura turystyczna w Plettenberg Bay jest dobrze rozwinięta. Znajdują się tu butikowe hotele, apartamenty z widokiem na ocean i pensjonaty zanurzone w zieleni. Miasteczko oferuje również wiele aktywności: od spływów kajakowych i jazdy konnej po plaży, po nurkowanie, żeglowanie i piesze wędrówki w pobliskich rezerwatach. Wszystko w otoczeniu zadbanej zieleni, spokoju i wyjątkowo przyjaznej atmosfery. To także doskonała baza wypadowa do dalszych odkryć Garden Route – stąd blisko zarówno do Knysny, jak i do Tsitsikamma National Park.
Jeffreys Bay – kultowe wybrzeże surferów i południowoafrykańskiego luzu
Na wschodnim wybrzeżu Południowej Afryki, w prowincji Eastern Cape, leży Jeffreys Bay – jedno z najbardziej rozpoznawalnych miasteczek nadmorskich w kraju, znane na całym świecie jako mekka surferów. Choć J-Bay, jak mówią miejscowi, zasłynęło z jednej z najlepszych fal na świecie, to nie tylko miejsce dla sportowców. To także przestrzeń, która z powodzeniem łączy nadmorski klimat, niezobowiązującą atmosferę i dostęp do dzikiej, często niedocenianej przyrody.
Jeffreys Bay zawdzięcza swoją sławę wyjątkowej konfiguracji wybrzeża. Długa, łagodnie zakrzywiona zatoka, z piaszczystym brzegiem i skalistym półksiężycem w tle, tworzy idealne warunki do surfowania. Fala „Supertubes” – jedna z najdłuższych prawoskrętnych fal na świecie – co roku przyciąga zawodników światowego formatu i tysiące kibiców podczas zawodów World Surf League. Dla mniej doświadczonych surferów dostępne są spokojniejsze sekcje, a także liczne szkoły oferujące kursy dla początkujących. Poza sezonem zawodów panuje tu wyraźnie spokojniejszy rytm – kawiarnie przy głównej ulicy, sklepy z rękodziełem i lokalnymi tekstyliami (J-Bay słynie z fabryk koców moherowych), świeże ryby w niewielkich restauracjach oraz życie toczące się niespiesznie na tle południowoafrykańskiego wybrzeża. W weekendy miasteczko ożywa, ale nigdy nie traci swojego niezobowiązującego, surf-lifestyle’owego ducha. Miłośnicy przyrody również znajdą tu coś dla siebie. Okoliczne plaże – od Dolphin Beach po Paradise Beach – są szerokie, niemal puste i doskonałe do spacerów, kąpieli czy wypoczynku z dala od zgiełku. Niedaleko znajdują się rezerwaty przyrody, w których można obserwować ptaki wodne, flamingi i – przy odrobinie szczęścia – nawet delfiny lub wieloryby migrujące wzdłuż wybrzeża. W samym mieście działa też estuarium Seekoei River, będące siedliskiem wielu gatunków wodnych.