Bezpieczeństwo w Nowej Zelandii. Czy Nowa Zelandia jest bezpieczna?

Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu

Bezpieczeństwo w Nowej Zelandii. Czy Nowa Zelandia jest bezpieczna?

Marzycie o wyprawie w miejsce, gdzie natura zapiera dech w piersiach, ludzie są serdeczni, a codzienność płynie w rytmie spokoju i harmonii? Nowa Zelandia to kraj, który zachwyca nie tylko krajobrazami rodem z filmowych opowieści, ale także wyjątkowym poczuciem bezpieczeństwa. Jeśli zależy Wam na podróży, podczas której będziecie mogli naprawdę odetchnąć – zarówno fizycznie, jak i psychicznie – trudno o lepszy wybór. Tutaj możecie spokojnie spacerować po miejskich uliczkach nawet późnym wieczorem, zostawić plecak na plaży bez ciągłego oglądania się przez ramię czy podróżować autostopem i spotykać się z życzliwością, a nie podejrzliwością. Przestępczość jest niska, infrastruktura solidna, a służby – od policji po ratowników górskich – działają sprawnie i z szacunkiem do turystów. Co więcej, Nowozelandczycy naprawdę troszczą się o swoje otoczenie i innych ludzi – to nie tylko stereotyp, ale realne doświadczenie, które spotyka odwiedzającego. Nie znaczy to oczywiście, że można całkowicie zignorować podstawowe zasady ostrożności. Warto być przygotowanym na zmienną pogodę, uszanować lokalne zasady poruszania się po przyrodzie czy znać kilka prostych zasad zachowania w terenie. Ale jedno jest pewne – możecie tu skupić się na odkrywaniu, przeżywaniu i zachwycaniu się każdą chwilą. Nowa Zelandia pozwala podróżować z otwartym sercem i spokojną głową.

Zasady bezpieczeństwa dla turystów odwiedzających Nową Zelandię

Nowa Zelandia – kraj hobbitów, fiordów i… bezpieczeństwa. Tak, dobrze czytacie! Jeśli zastanawiacie się, czy Nowa Zelandia jest bezpieczna, odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. Ale jak to w życiu bywa, nawet w raju warto znać kilka zasad, by nie wpaść w tarapaty!

Aktualna sytuacja bezpieczeństwa w Nowej Zelandii jest bardzo stabilna. Przestępczość, szczególnie wobec turystów, jest niska, a lokalna społeczność raczej pomoże, niż oszuka. To nie znaczy, że możecie całkowicie wyłączyć czujność – drobne kradzieże zdarzają się wszędzie, szczególnie w dużych miastach czy turystycznych miejscach. Dlatego zawsze warto pilnować bagażu, nie zostawiać wartościowych rzeczy w aucie na parkingu (nawet w urokliwej zatoczce z widokiem na fiord) i trzymać dokumenty w bezpiecznym miejscu. Jeśli mimo ostrożności padniecie ofiarą kradzieży – nie panikujcie. Zgłoszenie incydentu na najbliższym posterunku policji jest proste i zazwyczaj przebiega sprawnie. Pomoc otrzymacie także w ambasadzie lub konsulacie, zwłaszcza w przypadku utraty paszportu. A jeśli zniknie Wam karta płatnicza – zablokujcie ją natychmiast przez aplikację bankową lub infolinię. Swoją drogą, podróżując po Nowej Zelandii, warto mieć kartę – gotówka przydaje się rzadko.

Transport w Nowej Zelandii jest kolejnym elementem, który zasługuje na pochwałę. Autobusy między miastami są wygodne, pociągi malownicze (choć ograniczone), a wynajem auta to doskonały sposób na odkrywanie kraju na własnych warunkach. Trzeba jednak pamiętać o ruchu lewostronnym – pierwsze godziny za kierownicą mogą być stresujące, zwłaszcza przy skrzyżowaniach. Drogi bywają wąskie i kręte, szczególnie w rejonach górskich, więc ostrożność to podstawa.

A skoro mowa o naturze – bezpieczeństwo w Nowej Zelandii to także kwestia rozsądnego korzystania z jej dobrodziejstw. Pływanie? Owszem, ale tylko w miejscach strzeżonych, najlepiej tam, gdzie są ratownicy i widnieją oznaczenia informujące o warunkach wodnych. Plaże, jak Piha czy Bethells na Wyspie Północnej, są piękne, ale znane z silnych prądów wstecznych. Z kolei Ninety Mile Beach, mimo że nazwa sugeruje plażowy relaks, często wykorzystywana jest jako… droga. Więc zanim wskoczycie do wody – rozejrzyjcie się, czy nie nadjeżdża 4×4.

W górach, takich jak Alpy Południowe, Park Narodowy Tongariro czy okolice Mount Cook, kluczowa jest pogoda – zmienia się błyskawicznie. Nie bez powodu mówi się, że w ciągu jednego dnia można tu przeżyć wszystkie cztery pory roku. Zanim wyruszycie na trekking, sprawdźcie prognozę, weźcie odpowiednią odzież, zapas wody i przekąsek, a przede wszystkim – poinformujcie kogoś o planowanej trasie. Na popularnych szlakach, jak Routeburn Track czy Kepler Track, spotkacie wielu turystów, ale to nie oznacza, że można iść „na lekko”.

Bezpieczeństwo podczas wypraw przygodowych to także kwestia przygotowania. Zapisując się na rafting, canyoning czy skoki na bungee – wybierajcie certyfikowanych operatorów. Nowa Zelandia ma surowe przepisy dotyczące usług outdoorowych, ale warto dodatkowo sprawdzić opinie i nie wybierać najtańszej opcji.

Na koniec – bezpieczeństwo codzienne, czyli przemieszczanie się po mieście, zamawianie taksówek i lokalne przewozy. W dużych miastach, jak Auckland czy Wellington, działają aplikacje takie jak Uber czy Ola. Korzystanie z nich jest wygodne i bezpieczne, a kierowcy są weryfikowani. Oficjalne taksówki również są godne zaufania, choć ceny bywają wyższe niż gdzie indziej.

Na pewno nie pomyślelibyście też, że w Nowej Zelandii warto… trzymać się z dala od ptaków kiwi. I słusznie, bo nie spotkacie ich raczej na wolności – ale jeśli już zobaczycie tabliczkę „rezerwat”, to nie podchodźcie, nie hałasujcie i nie próbujcie robić zdjęć z lampą błyskową.

Podsumowując – Nowa Zelandia bezpieczeństwo traktuje poważnie, ale nie z przesadą. To kraj, w którym możecie czuć się naprawdę swobodnie, o ile zachowacie rozsądek, przygotujecie się do wypraw i nie zignorujecie lokalnych ostrzeżeń. A wtedy – możecie skupić się wyłącznie na tym, co najważniejsze: upajających widokach, przygodzie i dobrej zabawie.

Rejony w Nowej Zelandii, które lepiej omijać – czy takie w ogóle istnieją?

Planując podróż do Nowej Zelandii, pewnie szukacie nie tylko miejsc, które warto zobaczyć, ale też informacji o rejonach, których lepiej unikać. Naturalna ostrożność, zwłaszcza podczas planowania wyprawy na drugi koniec świata, jest zrozumiała – nikt nie chce wpakować się w kłopoty. Tyle tylko, że w przypadku Nowej Zelandii… sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż moglibyście się spodziewać.

Nowa Zelandia to jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Zarówno pod względem przestępczości, jak i zagrożeń naturalnych czy politycznych, naprawdę trudno o bardziej komfortowe miejsce do podróżowania. Nie istnieją tu rejony, które należałoby omijać z powodu szczególnego niebezpieczeństwa, nie ma dzielnic „zakazanych”, jak w niektórych metropoliach na świecie. Nawet większe miasta – Auckland, Wellington, Christchurch – nie mają stref, które uznalibyście za wyraźnie nieprzyjazne lub niebezpieczne, szczególnie dla turystów. Owszem, jak w każdym mieście, są miejsca mniej atrakcyjne i mniej zadbane, ale nie oznacza to, że należy je szerokim łukiem omijać – co najwyżej niekoniecznie wybierać jako miejsce noclegu.

To nie znaczy, że można zupełnie wyłączyć czujność. W niektórych turystycznych lokalizacjach, jak Queenstown czy Rotorua, mogą zdarzyć się drobne kradzieże – zazwyczaj z niezabezpieczonych samochodów. Nie dlatego, że te rejony są szczególnie niebezpieczne, ale dlatego, że to popularne miejsca, gdzie turystów nie brakuje, a okazja czyni złodzieja. Wystarczy jednak zwykła ostrożność: nie zostawiajcie bagażu na widoku, zamykajcie samochód i nie noście przy sobie dużej ilości gotówki – to w zasadzie cała strategia przetrwania.

Są natomiast rejony, które warto omijać nie ze względu na bezpieczeństwo, ale z uwagi na warunki pogodowe lub dostępność. Niektóre drogi w regionach alpejskich (np. okolice Fiordland czy West Coast) bywają okresowo zamykane z powodu osunięć ziemi, lawin lub intensywnych opadów. Podobnie może być z niektórymi szlakami trekkingowymi – czasem są nieprzejezdne lub zbyt niebezpieczne z powodu pogody. Zamiast je omijać całkowicie, wystarczy sprawdzać lokalne komunikaty i planować z wyprzedzeniem. Na stronie DOC (Department of Conservation, https://www.doc.govt.nz/) znajdziecie aktualne informacje o stanie szlaków i możliwych zagrożeniach.

Warto też uważać na niektóre obszary w kontekście aktywności przyrodniczej. Nowa Zelandia leży w strefie sejsmicznej i chociaż trzęsienia ziemi nie są tu codziennością, to się zdarzają. Rejon wokół White Island (Whakaari), aktywnego wulkanu, był kiedyś popularną atrakcją turystyczną, ale po tragicznym wybuchu w 2019 roku dostęp do wyspy został znacząco ograniczony. Jeśli interesują was zjawiska geotermalne – lepiej wybrać bezpieczniejsze i kontrolowane miejsca, jak np. Wai-O-Tapu.

Reasumując: jeśli szukacie rejonów, które należy omijać w Nowej Zelandii, to… prawdopodobnie ich nie znajdziecie. Ten kraj nie ma stref ryzyka w klasycznym znaczeniu. Zamiast listy miejsc zakazanych, wystarczy trzymać się zasad zdrowego rozsądku, monitorować lokalne ostrzeżenia i być przygotowanym na to, że natura w Nowej Zelandii bywa nieprzewidywalna – ale nie złośliwa. Jeśli zachowacie czujność, możecie śmiało odkrywać każdy zakątek tego zachwycającego kraju, bez obaw, że traficie w miejsce, które należałoby omijać szerokim łukiem.

Bezpieczniejsze miejsca w Nowej Zelandii

Planując wycieczkę do Nowej Zelandii, pewnie zadajecie sobie pytanie: „czy w Nowej Zelandii jest bezpiecznie?”. Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. To jeden z tych krajów, gdzie możecie wrzucić na luz, przestać oglądać się za siebie co pięć minut i naprawdę skupić się na cieszeniu podróżą. Oczywiście, jak wszędzie, warto zachować zdrowy rozsądek, ale ogólnie rzecz biorąc – Nowa Zelandia to idealne miejsce dla osób ceniących bezpieczeństwo i spokój.

Nowa Zelandia przestępczość traktuje poważnie, ale skala zagrożeń jest naprawdę niewielka. Nie ma tu mafijnych dzielnic, uzbrojonych patroli ani niebezpiecznych stref, których trzeba unikać po zmroku. Przestępczość zorganizowana praktycznie nie istnieje, a przestępstwa z użyciem przemocy są rzadkością. Najczęściej spotykanym problemem są drobne kradzieże – głównie w popularnych miejscach turystycznych, gdzie nieostrożni turyści zostawiają plecaki i walizki na widoku. Ale spokojnie – jeśli zachowacie odrobinę rozwagi, nic nie powinno wam się przydarzyć.

Jeśli chcecie mieć jeszcze większy komfort, możecie wybrać szczególnie spokojne i bezpieczne rejony. Jednym z takich miejsc jest Nelson, położone na północnym krańcu Wyspy Południowej. To miasteczko znane z pięknej pogody, przyjaznych mieszkańców i dużego poczucia wspólnoty. Możecie tu spacerować po nabrzeżu, zwiedzać lokalne galerie sztuki, jeździć rowerem po okolicznych winnicach i czuć się zupełnie swobodnie – zarówno w dzień, jak i wieczorem. Równie bezpieczne i spokojne są miasteczka Wanaka i Te Anau. Oba leżą w pobliżu górskich jezior i są świetną bazą wypadową na trekkingi, ale bez tłumów i miejskiego zgiełku. To miejsca, gdzie drzwi często nie są zamykane na klucz, a zgubiony telefon szybciej trafi do właściciela, niż do kieszeni znalazcy. Oczywiście warto zachować podstawowe środki ostrożności, ale ogólny klimat tych miejsc sprzyja spokojnemu wypoczynkowi. Jeśli jednak nie wyobrażacie sobie podróży bez większego miasta, wybierzcie Wellington – stolicę Nowej Zelandii. To niewielka, ale dobrze zorganizowana metropolia, która łączy zalety miasta z przyjazną atmosferą miasteczka. Możecie tu czuć się bezpiecznie zarówno w centrum, jak i w nadmorskich dzielnicach. Miasto słynie z niskiego poziomu przestępczości i dużej liczby patroli policyjnych w najbardziej ruchliwych rejonach.

Na Wyspie Północnej dobrym wyborem będzie również Napier – miasto znane z architektury art deco i licznych festiwali. Miejscowość jest spokojna, czysta, i doskonale nadaje się na rodzinne wakacje. Podobnie jest w Taupo, położonym nad jeziorem w kraterze wulkanicznym – to turystyczne, ale wciąż bardzo bezpieczne miejsce, idealne do uprawiania sportów wodnych i relaksu. Nowa Zelandia przyciąga też miłośników natury – i jeśli zamierzacie skupić się na odkrywaniu parków narodowych, to możecie być spokojni. Większość z nich jest dobrze oznakowana, monitorowana, a szlaki regularnie sprawdzane przez służby ochrony przyrody. Trasy takie jak Routeburn Track, Abel Tasman Coast Track czy Kepler Track uchodzą nie tylko za piękne, ale i bezpieczne – wystarczy przestrzegać zaleceń, dobrze się przygotować i nie przeceniać swoich możliwości. Nawet w najdzikszych rejonach znajdziecie punkty awaryjne, schroniska i informacje o stanie pogody.

Jeśli podróżujecie kamperem – co w Nowej Zelandii jest bardzo popularne – możecie spać na wyznaczonych parkingach lub w specjalnych strefach dla podróżników. W większości z nich spotkacie innych turystów, często rodziny z dziećmi lub emerytów na urlopie. Atmosfera jest serdeczna, a poziom bezpieczeństwa bardzo wysoki. Oczywiście warto zamykać pojazd na noc i nie zostawiać nic na zewnątrz, ale to raczej przezorny nawyk niż konieczność. Na koniec warto dodać, że lokalna policja działa sprawnie, jest pomocna i bezproblemowo komunikuje się po angielsku (oczywiście!). W razie problemów możecie liczyć na szybkie wsparcie. W miastach funkcjonują także darmowe infolinie turystyczne, a mieszkańcy często sami wychodzą z inicjatywą pomocy, jeśli widzą zagubionych turystów. Niezależnie od tego, czy wybierzecie spokojne miasteczka, parki narodowe czy tętniące życiem miasta – możecie czuć się komfortowo i bezpiecznie. I to właśnie sprawia, że tak wiele osób wraca tu raz po raz.

Bezpieczeństwo żywności i wody w Nowej Zelandii

Planując wycieczkę do Nowej Zelandii, pewnie myślicie o zapierających dech w piersiach krajobrazach, aktywnym wypoczynku i spotkaniach z naturą. Ale gdzieś z tyłu głowy może pojawić się pytanie: „Czy jedzenie i woda w Nowej Zelandii są bezpieczne?” I dobrze, że o to pytacie – bo zdrowie to podstawa udanego wyjazdu. Na szczęście mamy dla Was dobrą wiadomość: w kwestii żywności i wody Nowa Zelandia wypada naprawdę świetnie.

Zacznijmy od wody. W Nowej Zelandii możecie spokojnie pić wodę z kranu – nie tylko w dużych miastach, ale też w większości mniejszych miejscowości. Systemy wodociągowe są nowoczesne, a jakość wody kontrolowana na bieżąco. Nikt tu nie kupuje wody butelkowanej na wszelki wypadek, bo po prostu nie ma takiej potrzeby. W schroniskach, kawiarniach czy na stacjach benzynowych możecie poprosić o bezpłatne uzupełnienie butelki – i nikt nie będzie się dziwił. W dodatku woda smakuje dobrze – nie czuć w niej chloru ani innych chemicznych dodatków. Jeśli jednak wybieracie się na trekking w dzikie tereny, sprawa jest odrobinę bardziej skomplikowana. Woda z górskich rzek i strumieni często wygląda na krystalicznie czystą, ale organizacje turystyczne zalecają jej przegotowanie lub przefiltrowanie – to środki ostrożności na wypadek obecności bakterii, które mogą znajdować się w wodzie z naturalnych źródeł – zwłaszcza w pobliżu pastwisk lub tam, gdzie bywają dzikie zwierzęta. W praktyce większość podróżników używa prostych filtrów lub tabletek uzdatniających, które są lekkie i łatwe do spakowania.

A co z jedzeniem? Tu też możecie odetchnąć z ulgą. Nowa Zelandia ma bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące bezpieczeństwa żywności. Restauracje, kawiarnie, food trucki i sklepy działają pod ścisłym nadzorem sanitarnym. System ocen „food grade” obowiązuje w całym kraju – przy wejściu do lokalu zobaczycie literkę (najczęściej A, co oznacza najwyższy standard). Jeśli lokal ma niższą ocenę, możecie to łatwo sprawdzić i zdecydować, czy chcecie tam zjeść. Ale spokojnie – takie przypadki zdarzają się rzadko. Jedzenie w Nowej Zelandii to często lokalne produkty: mięso, owoce morza, warzywa i owoce, które pochodzą z tutejszych farm i sadów. Standardy jakości są wysokie, a importowane produkty przechodzą rygorystyczne kontrole. Jeśli gotujecie sami, śmiało róbcie zakupy w supermarketach takich jak Countdown, New World czy Pak’nSave. Produkty są świeże, dobrze opisane, a półki uginają się od zdrowej, lokalnej żywności.

Warto też wspomnieć o jedzeniu ulicznym. W Nowej Zelandii nie ma go może aż tak dużo, jak w Azji, ale food trucki i stoiska na festiwalach są bardzo popularne – i co najważniejsze, bezpieczne. Potrawy są przygotowywane na bieżąco, a warunki sanitarne zazwyczaj wzorowe. Możecie próbować lokalnych specjałów bez obaw o rewolucje żołądkowe.

Alergicy i osoby na dietach specjalnych też mogą odetchnąć z ulgą. W Nowej Zelandii świadomość żywieniowa jest wysoka. Lokale gastronomiczne chętnie podają informacje o alergenach, a menu bezglutenowe, wegańskie czy wegetariańskie to standard, nie wyjątek. W sklepach bez problemu znajdziecie produkty z odpowiednimi certyfikatami – wszystko jest dobrze oznaczone i zrozumiałe.

Jeśli chodzi o alkohol i jego bezpieczeństwo – obowiązuje ścisły nadzór nad sprzedażą. Alkohol można kupić tylko w wyznaczonych sklepach (np. Liquor Store) i trzeba mieć ukończone 18 lat. W lokalach gastronomicznych spożywanie alkoholu jest możliwe, ale tylko w tych z odpowiednią licencją. I co ważne – nikt tu nie rozcieńcza trunków, nie „kombinuje” z podejrzanymi mieszankami. Możecie spokojnie zamówić lokalne piwo, cydr czy wino i po prostu się nim cieszyć.

Nowa Zelandia to kraj, w którym naprawdę możecie jeść i pić bez stresu. Woda z kranu? Bezpieczna. Jedzenie z food trucka? W porządku. Ryba prosto z grilla nad oceanem? Idealna. Dzięki wysokim standardom i dbałości o jakość, możecie w pełni skupić się na przygodzie, nie na apteczce. Więc pakujcie butelki wielokrotnego użytku, cieszcie się lokalną kuchnią i dajcie się zaskoczyć, jak pysznie i bezpiecznie może być na drugim końcu świata.

Ochrona zdrowia w podróży w Nowej Zelandii – wskazówki praktyczne

Podróż do Nowej Zelandii to dla wielu z Was przygoda życia – spektakularne krajobrazy, szlaki trekkingowe, spotkania z naturą, aktywności na świeżym powietrzu. Ale zanim wskoczycie w buty trekkingowe i rzucicie się w wir przygód, warto poświęcić chwilę na przygotowanie się także od strony zdrowotnej. Ochrona zdrowia w podróży to temat, który często schodzi na dalszy plan, ale w Nowej Zelandii – mimo że to kraj rozwinięty i bezpieczny – warto wiedzieć, jak wygląda dostęp do opieki medycznej i co możecie zrobić, by nie dać się zaskoczyć.

Po pierwsze – opieka medyczna w Nowej Zelandii jest na bardzo wysokim poziomie. Szpitale, przychodnie i kliniki prywatne funkcjonują sprawnie, a personel medyczny jest dobrze wykwalifikowany. Jeśli zdarzy się sytuacja, że potrzebujecie pomocy lekarskiej, nie musicie się obawiać o jakość usług. Problemem może być raczej koszt – bo dla osób podróżujących, nieposiadających lokalnego obywatelstwa ani stałego pobytu, wizyta w szpitalu czy u lekarza rodzinnego może być bardzo kosztowna. Właśnie dlatego jeszcze przed wyjazdem powinniście wykupić ubezpieczenie zdrowotne obejmujące leczenie za granicą. Zwykłe ubezpieczenie turystyczne to minimum – ważne, by obejmowało nie tylko nagłe wypadki, ale też transport medyczny, ewentualną hospitalizację i powrót do kraju w razie potrzeby. Nowa Zelandia nie ma umowy o bezpłatnej opiece zdrowotnej z Polską, więc bez ubezpieczenia koszty mogą iść w tysiące dolarów nowozelandzkich. Jeśli planujecie uprawiać sporty ekstremalne (skoki na bungee, rafting, wspinaczka), upewnijcie się, że te aktywności również są objęte polisą – niektóre standardowe pakiety ich nie uwzględniają. W Nowej Zelandii działa też system ACC (Accident Compensation Corporation), który pokrywa koszty leczenia w razie wypadków i urazów – niezależnie od waszego statusu pobytowego. Oznacza to, że jeśli np. skręcicie kostkę na szlaku, złamiecie rękę lub dojdzie do innego nagłego wypadku, ACC pomoże pokryć część kosztów leczenia, w tym transportu czy rehabilitacji. To ogromne ułatwienie, choć oczywiście nie zastępuje prywatnego ubezpieczenia – szczególnie przy bardziej skomplikowanych sytuacjach zdrowotnych.

Dostęp do lekarzy nie jest trudny, ale w mniejszych miejscowościach musicie liczyć się z tym, że może nie być lekarza „od ręki” – czasem konieczne jest umówienie się na wizytę z wyprzedzeniem. Dlatego warto zabrać ze sobą podstawową apteczkę i zapas leków, których używacie na co dzień – zwłaszcza tych na receptę. Leki dostępne bez recepty, jak środki przeciwbólowe, na przeziębienie czy przeciwbiegunkowe, bez problemu kupicie w aptekach i supermarketach. Apteki są dobrze zaopatrzone, ale ceny bywają wyższe niż w Polsce. Jeśli potrzebujecie pomocy poza godzinami pracy przychodni, możecie skorzystać z klinik after-hours (działających wieczorami i w weekendy) albo zadzwonić na całodobową infolinię zdrowotną „Healthline” – dostępna jest dla wszystkich i oferuje darmową konsultację telefoniczną z pielęgniarką lub lekarzem. Numer to 0800 611 116 – warto go zapisać. W razie nagłych sytuacji możecie dzwonić pod numer alarmowy 111 – działa zarówno dla pogotowia, straży pożarnej, jak i policji. Reakcja służb jest szybka, a poziom organizacji bardzo wysoki. Nawet w bardziej odległych rejonach, jak Fiordland czy Alpy Południowe, możecie liczyć na sprawną akcję ratunkową, często z udziałem helikopterów. Oczywiście, tu znowu przypominamy – warto mieć ubezpieczenie, które pokryje koszty takich działań.

Co jeszcze brać pod uwagę, jeśli chodzi o ochronę zdrowia w Nowej Zelandii? Zacznijmy od klimatu – bo w Nowej Zelandii pogoda potrafi być bardzo kapryśna. W ciągu jednego dnia możecie doświadczyć czterech pór roku, zwłaszcza w rejonach górskich i na południu kraju. Dlatego podstawowa zasada brzmi: ubierajcie się warstwowo. Zawsze miejcie pod ręką kurtkę przeciwdeszczową, bluzę lub polar i nakrycie głowy. Nie chodzi tylko o komfort – przemarznięcie lub przemoknięcie to najprostsza droga do przeziębienia, które skutecznie popsuje nawet najlepiej zaplanowaną trasę.

Kolejna sprawa to odpowiednie nawodnienie. W Nowej Zelandii spędzicie dużo czasu na świeżym powietrzu – trekkingi, zwiedzanie parków narodowych, plażowanie, przejazdy przez odludzia. W takiej aktywności łatwo zapomnieć o regularnym piciu wody. Woda z kranu jest tu bezpieczna i dobrej jakości, więc nie musicie nosić ze sobą zgrzewek butelek – wystarczy własna butelka wielokrotnego użytku i nawyk jej napełniania. Szczególnie ważne jest to w cieplejszych rejonach Wyspy Północnej i podczas wysiłku fizycznego.

Jeśli chodzi o jedzenie, Nowa Zelandia słynie z wysokiej jakości lokalnych produktów – świeże owoce, warzywa, ryby i mięso to codzienność. Ale zmiana diety potrafi zaskoczyć żołądek. Dlatego nie rzucajcie się od razu na wszystko, co egzotyczne – testujcie nowe smaki stopniowo, szczególnie jeśli macie wrażliwy układ trawienny. I pamiętajcie: choć jedzenie w food truckach i lokalnych knajpkach jest bezpieczne, to warto wybierać miejsca, które są popularne wśród mieszkańców – to zazwyczaj najlepszy znak, że kuchnia jest świeża i godna zaufania.

Nie zapominajcie też o ochronie przed słońcem. Nowa Zelandia znajduje się pod dziurą ozonową, co oznacza, że promieniowanie UV jest tu znacznie silniejsze niż w Europie – nawet w pochmurny dzień. Koniecznie zabierzcie ze sobą krem z wysokim filtrem (SPF 50+), okulary przeciwsłoneczne z filtrem UV i nakrycie głowy. W sklepach i aptekach znajdziecie dobre lokalne kosmetyki z filtrami, ale warto mieć jeden zapasowy krem już w bagażu. Oparzenie słoneczne może przytrafić się tu naprawdę szybko – a wiadomo, że potem trudno się dobrze bawić.

Podczas pobytu na łonie natury warto także zadbać o ochronę przed owadami. Komary, meszki, a w niektórych rejonach tzw. sandflies (gryzące muszki) potrafią dać się we znaki, szczególnie w pobliżu wody i w lasach. Dobry repelent to must-have, najlepiej z DEET-em lub innym skutecznym składnikiem. Warto też mieć coś łagodzącego ukąszenia – nie zaszkodzi zabrać maści antyhistaminowej lub aloesowej.

W trakcie trekkingów i wycieczek po mniej uczęszczanych szlakach pamiętajcie o podstawowym przygotowaniu fizycznym i odpowiednim sprzęcie. Buty trekkingowe to nie luksus – to konieczność. Poślizgnięcia, skręcenia i obtarcia to najczęstsze kontuzje wśród turystów, których można łatwo uniknąć, wybierając odpowiednie obuwie i nie przeceniając własnych możliwości. Jeśli idziecie na dłuższy szlak, zawsze miejcie ze sobą mapę, naładowany telefon, zapas jedzenia i latarkę.

Nowa Zelandia to miejsce, gdzie naprawdę można poczuć się swobodnie – zarówno wśród ludzi, jak i w otoczeniu przyrody. Bez względu na to, czy przemierzacie górskie szlaki, odpoczywacie na dzikiej plaży, czy poznajecie kulturę Maorysów, bezpieczeństwo towarzyszy Wam na każdym kroku. To ogromna zaleta, szczególnie w dzisiejszym świecie, gdzie poczucie spokoju i zaufania staje się coraz cenniejsze. Zachowując zdrowy rozsądek i szacunek do lokalnych zasad, możecie w pełni korzystać z tego, co Kraj Kiwi ma do zaoferowania. Zaufajcie swojej intuicji, miejcie oczy otwarte na piękno dookoła i nie bójcie się spontaniczności – właśnie w takich chwilach kryją się najpiękniejsze wspomnienia!

Aga Spiechowicz

Aga Spiechowicz

Zwariowana wariatka o pozytywnym usposobieniu, zagrzebana w książkach miłośniczka kotów, kąpieli w przeręblu i długich wędrówek po beskidzkich szlakach. Gdy wystawi nos z lektury i akurat nie wyrusza na włóczęgę, lubi zgłębiać tajniki zielarstwa, projektować książki i eksperymentować z fotografią. W Planet Escape wypełnia zawartością niezliczone strony przewodników, wciąż wydłużając listę krajów do odwiedzenia – w końcu, według św. Augustyna, „świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czytają tylko jedną stronę".