Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu
Najlepsze atrakcje Antarktydy – co warto zobaczyć?
Antarktyda – kontynent lodu, ciszy i nieokiełznanej natury – to jedno z ostatnich miejsc na Ziemi, gdzie człowiek może poczuć się prawdziwym odkrywcą. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się niedostępna i surowa, skrywa w sobie niezwykłe piękno, które zapiera dech w piersiach. To kraina bez miast, reklam i zgiełku, gdzie główną rolę gra natura w najczystszej postaci. Wybierając się na wyprawę na południowy kraniec świata, możecie podziwiać majestatyczne góry lodowe dryfujące po oceanie, obserwować stada pingwinów w ich naturalnym środowisku i słuchać trzasku pękającego lodu, który przypomina o potędze przyrody. Antarktyda oferuje niezapomniane wrażenia nie tylko miłośnikom przygód, ale też fotografom, pasjonatom przyrody i podróżnikom poszukującym ciszy i refleksji. To miejsce, które pozwala oderwać się od codzienności i spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. W naszym przewodniku pokażemy Wam, jakie atrakcje Antarktydy warto zobaczyć, gdzie natura gra pierwsze skrzypce, a każdy moment staje się niezapomnianym przeżyciem.
Atrakcje na Antarktydzie – przewodnik wyjazdowy
Lodowiec Lambert
Lodowiec Lambert, często określany jako „lodowy kolos” Antarktydy, jest prawdziwym rekordzistą w skali całej planety. Znajduje się w Antarktydzie Wschodniej, w regionie Ziemi Mac Robertsona. Rozciąga się od obszarów podlodowych gór w głębi kontynentu aż do Morza Kosmonautów, gdzie kończy się imponującym Lodowcem Szelfowym Amery’ego. To właśnie on odbiera gigantyczne masy lodu spływające przez Lambert i przesuwa je dalej w stronę oceanu. W liczbach Lodowiec Lambert wygląda jeszcze bardziej zdumiewająco. Jego długość wynosi około 400–420 kilometrów, szerokość waha się od 60 do nawet 120 kilometrów, a grubość pokrywy lodowej przekracza miejscami 2,5 kilometra. Uważa się, że transportuje więcej lodu niż jakikolwiek inny lodowiec na Ziemi – naukowcy szacują, że przepływająca przez niego masa wynosi setki miliardów ton rocznie. Z tego powodu jest kluczowym elementem bilansu wodnego całej planety. Lambert pełni również rolę „drenażowego kanału” dla jednego z największych systemów lodowych na świecie. Leży w rozpadlinie tektonicznej, której dno znajduje się setki metrów poniżej poziomu morza. Dzięki temu lodowiec może gromadzić i przesuwać olbrzymie ilości lodu z wnętrza Antarktydy ku wybrzeżu. Badania radarowe wykazały, że pod nim kryją się skaliste doliny, które w normalnych warunkach wyglądałyby jak potężne góry i kotliny rzeczne – dziś jednak przykryte są kilometrami lodu.
Historia jego poznawania jest stosunkowo krótka. Choć sam lodowiec znany był z obserwacji lotniczych i zdjęć satelitarnych od połowy XX wieku, intensywnie zaczęto badać go dopiero w latach 50. i 60. Jego nazwa pochodzi od Bruce’a P. Lamberta, australijskiego kartografa, który zajmował się mapowaniem Antarktydy. Dziś Lambert stanowi jeden z głównych obszarów badań dotyczących dynamiki lodowców i zmian klimatycznych. Dzięki satelitom takim jak ICESat czy CryoSat naukowcy mogą mierzyć prędkość jego ruchu i zmiany grubości pokrywy lodowej z roku na rok.
Choć lodowiec wydaje się niezmienny i majestatyczny, w rzeczywistości stale się porusza. Lodowa masa przesuwa się ku morzu z prędkością od kilkudziesięciu do kilkuset metrów rocznie, zależnie od miejsca. Podróż w okolice Lamberta nie jest możliwa w ramach tradycyjnej turystyki. Znajduje się on daleko od wybrzeży odwiedzanych przez statki pasażerskie i wyprawy turystyczne, które zazwyczaj koncentrują się na Półwyspie Antarktycznym. Najbliższe bazy badawcze, takie jak stacje rosyjskie czy australijskie, obsługiwane są przez samoloty transportowe, a nie ma tam infrastruktury dla gości. Jedyną szansą, by go zobaczyć, jest uczestnictwo w specjalistycznych wyprawach naukowych lub obserwacja zdjęć satelitarnych i lotniczych. Dla zwykłego podróżnika Lodowiec Lambert pozostaje więc niedostępnym światem – jednym z najbardziej niedostępnych miejsc na całej planecie.

Lodowiec Pine Island
Lodowiec Pine Island leży w zachodniej części kontynentu, w regionie Antarktydy Zachodniej, i uchodzi do Morza Amundsena. Jego znaczenie jest ogromne, ponieważ jest to jeden z najszybciej cofających się lodowców na świecie i jeden z największych dostarczycieli lodu do oceanu. Naukowcy uważają, że właśnie Pine Island, wraz z pobliskim lodowcem Thwaites, może w przyszłości przesądzić o tempie wzrostu poziomu mórz.
Pod względem wielkości Lodowiec Pine Island ustępuje Lambertowi, ale jego skala nadal robi wrażenie – ma około 250 kilometrów długości i ponad 30 kilometrów szerokości. Lód spływający przez ten lodowiec stanowi około 10% całego odpływu lodu z Antarktydy, co czyni go kluczowym elementem globalnej równowagi klimatycznej. Ruch jego lodowej masy w kierunku morza jest wyjątkowo szybki – miejscami osiąga prędkość kilku kilometrów rocznie, co w porównaniu z innymi lodowcami jest tempem wręcz zawrotnym.
Jednym z najbardziej niezwykłych zjawisk związanych z tym lodowcem są ogromne góry lodowe, które od niego odpadają. W ostatnich dekadach wielokrotnie obserwowano tam proces tzw. cielenia lodowca, gdy odrywały się fragmenty wielkości niewielkich państw. W 2001 roku powstała góra lodowa o powierzchni ponad 6 tysięcy km², czyli większa niż całe województwo mazowieckie. Każde takie wydarzenie było przedmiotem międzynarodowych badań, bo pokazuje, jak niestabilny staje się ten rejon Antarktydy.
Badacze odkryli, że Pine Island topnieje przede wszystkim od spodu – pod wpływem ciepłych prądów oceanicznych, które wdzierają się pod jego szelf lodowy. To sprawia, że nie tylko traci masę, ale też przyspiesza swój ruch. Właśnie dlatego nazywa się go często „słabym punktem Antarktydy Zachodniej”. Zmiany zachodzące w tym miejscu są tak szybkie, że można je dostrzec nawet w ciągu jednego pokolenia.
Jeśli chodzi o możliwość odwiedzenia Lodowca Pine Island, sprawa jest praktycznie nierealna. Znajduje się on w niezwykle odległym i trudnodostępnym fragmencie Antarktydy. Nie prowadzą tam żadne trasy turystyczne, a statki wycieczkowe, które docierają do bardziej znanych części kontynentu, nie zapuszczają się tak daleko. Jedyną opcją, by znaleźć się w jego pobliżu, jest udział w specjalistycznych wyprawach naukowych organizowanych przez agencje badawcze, co oznacza udział w misjach wymagających lat przygotowań i zaawansowanej logistyki.

Lodowiec Thwaites
Lodowiec Thwaites, często określany mianem „lodowca zagłady”, to jeden z najbardziej niepokojących fragmentów Antarktydy. Leży w jej zachodniej części, w rejonie Morza Amundsena, obok Lodowca Pine Island. Jego powierzchnia wynosi około 192 tysiące km² – jest więc większy od całej Wielkiej Brytanii. To właśnie on, według naukowców, może odegrać kluczową rolę w przyszłości oceanów i klimatu Ziemi.
Charakterystyczne dla Lodowca Thwaites jest to, że spoczywa na podłożu skalnym znajdującym się znacznie poniżej poziomu morza. Oznacza to, że woda oceaniczna może wdzierać się pod jego lód i przyspieszać proces topnienia od spodu. Ten mechanizm sprawia, że Thwaites jest niezwykle podatny na destabilizację. Szacunki wskazują, że gdyby całkowicie się rozpadł, poziom oceanów wzrósłby o około 65 centymetrów, a jego niestabilność mogłaby uruchomić kaskadowe cofanie się innych lodowców Antarktydy Zachodniej, co w efekcie podniosłoby morza nawet o kilka metrów.
Jego dynamika jest imponująca i zarazem alarmująca. Lód przesuwa się w stronę morza z prędkością kilkuset metrów rocznie, a w ostatnich dekadach tempo to uległo znacznemu przyspieszeniu. Na powierzchni lodowca powstają liczne szczeliny, a na jego krawędziach odrywają się ogromne góry lodowe, dryfujące następnie po Morzu Amundsena. Proces ten jest tak intensywny, że widać go na zdjęciach satelitarnych wykonywanych z roku na rok.
Badania prowadzone w rejonie Thwaites należą do najbardziej złożonych projektów polarnych. Współpracują przy nich naukowcy z wielu krajów, którzy z pomocą statków badawczych, samolotów i podwodnych dronów starają się zrozumieć, jak szybko lodowiec może się cofać i jakie będą tego skutki. W 2020 roku odkryto pod nim ogromną przestrzeń, tzw. wnękę subglacjalną, świadczącą o intensywnym topnieniu od spodu.
Region Thwaites jest niemal całkowicie niedostępny dla zwykłych podróżników. Znajduje się w odległej i trudnej części Antarktydy, gdzie warunki pogodowe należą do najbardziej surowych na świecie. Nie docierają tam rejsy turystyczne, a jedyną możliwością zobaczenia lodowca jest udział w ekspedycjach naukowych.

Góry Transantarktyczne
Góry Transantarktyczne to jeden z najbardziej rozległych i niezwykłych łańcuchów górskich na świecie. Ciągną się przez całą długość Antarktydy, od Morza Weddella na wschodzie aż po Morze Rossa na zachodzie, na dystansie około 3 500 kilometrów. Ich pas oddziela dwie wielkie części kontynentu – Antarktydę Wschodnią i Zachodnią – stanowiąc naturalną granicę geologiczną i klimatyczną.
Łańcuch ten tworzą masywne szczyty, lodowce i doliny, które w wielu miejscach sięgają wysokości ponad 4 000 metrów. Najwyższym szczytem Gór Transantarktycznych jest Mount Kirkpatrick, wznoszący się na 4 528 metrów. To góry, które w dużej mierze ukryte są pod grubą warstwą lodu, ale tam, gdzie skalne ściany wystają ponad białą pokrywę, można zobaczyć surową, niemal księżycową scenerię. Co ciekawe, powstały one ponad 200 milionów lat temu, w czasach kiedy Antarktyda była częścią superkontynentu Gondwany.
Jednym z najbardziej znanych obszarów w obrębie tego pasma są tzw. Suche Doliny McMurdo, z kolei w innych miejscach Gór Transantarktycznych odkryto skamieniałości roślin i zwierząt sprzed setek milionów lat. W skałach Mount Kirkpatrick znaleziono nawet szczątki dinozaurów, co wydaje się niemal niewyobrażalne na dzisiejszym lodowym pustkowiu.
Góry Transantarktyczne pełnią też rolę ogromnej „bariery lodowej”. To one kierują spływ mas lodu w stronę Morza Rossa i Morza Weddella, kształtując dynamikę całego kontynentu. Badania pokazują, że ich struktura geologiczna ma duże znaczenie dla stabilności pokrywy lodowej Antarktydy Wschodniej, uważanej za bardziej odporną na ocieplenie niż jej zachodnia część.
Zwiedzanie tego pasma jest niezwykle trudne i wymaga specjalistycznych wypraw. W rejon Gór Transantarktycznych docierają głównie ekspedycje naukowe, które korzystają z baz badawczych takich jak McMurdo Station. Nieliczni turyści, którzy odwiedzają Antarktydę w ramach komercyjnych rejsów, zazwyczaj nie mają możliwości zobaczenia tego regionu. Wyjątkiem są bardzo kosztowne i rzadkie wyprawy lotnicze organizowane przez prywatne firmy, które zabierają uczestników w okolice Morza Rossa, skąd można podziwiać fragmenty pasma.

Co warto zobaczyć na Antarktydzie?
Suche Doliny McMurdo
Suche Doliny McMurdo to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na Ziemi, położone w południowej części Antarktydy, w obrębie Gór Transantarktycznych, niedaleko Morza Rossa. Stanowi największy obszar wolny od lodu na całym kontynencie, choć Antarktyda w powszechnej wyobraźni kojarzy się niemal wyłącznie z niekończącym się białym krajobrazem. Dolina rozciąga się na powierzchni około 4 800 km² i tworzy unikatowy, surowy ekosystem, który od lat fascynuje badaczy.
Najbardziej uderzającą cechą Doliny McMurdo jest jej niezwykła suchość. Wiatry katabatyczne spływające z płaskowyżu antarktycznego osiągają prędkość nawet 300 km/h i tak silnie osuszają powietrze, że w niektórych częściach doliny nie padało od milionów lat. Powierzchnia pokryta jest nagimi skałami, żwirem i piaskiem, a lód występuje jedynie w postaci małych jezior pokrytych grubą skorupą i zamarzniętych rzek, które płyną tylko w krótkich okresach letnich. To miejsce bardziej przypomina krajobraz marsjański niż ziemski.
Dolina skrywa wiele zaskakujących elementów. Znajdują się tu m.in. Jezioro Vanda, znane z bardzo słonej wody o warstwowej strukturze, oraz Jezioro Bonney, w którym słodka i słona woda tworzą osobne poziomy, nie mieszając się ze sobą. Są też strumienie płynące przez kilka tygodni w roku, jak Onyx – najdłuższa rzeka Antarktydy, osiągająca długość około 30 kilometrów. Pomimo ekstremalnych warunków dolina nie jest zupełnie pozbawiona życia. W mikroskopijnych zbiornikach wodnych przetrwały bakterie, glony i drobne organizmy, które inspirują naukowców badających możliwość życia w skrajnych środowiskach. To właśnie tu NASA prowadziła liczne badania przygotowujące do misji marsjańskich. Surowy krajobraz, brak roślinności, ekstremalna suchość i niskie temperatury sprawiają, że Dolina McMurdo jest jednym z najlepszych ziemskich odpowiedników powierzchni Marsa.
Zwiedzanie Doliny McMurdo jest teoretycznie możliwe, ale wymaga udziału w specjalnych wyprawach naukowych lub prywatnych ekspedycjach organizowanych z Nowej Zelandii. Zwykłe rejsy turystyczne po Antarktyce nie docierają w to miejsce, a ze względu na ochronę unikatowego ekosystemu dostęp jest ściśle kontrolowany. Nieliczni odwiedzający mają okazję zobaczyć krajobraz, który sprawia wrażenie, jakby znajdował się na innej planecie.

Stacja McMurdo
Stacja McMurdo to największa i najbardziej znana baza badawcza na Antarktydzie. Leży na południowym krańcu wyspy Rossa, u stóp wulkanu Mount Erebus, niedaleko granicy Lodowca Szelfowego Rossa. Jej położenie nie jest przypadkowe – z tego miejsca stosunkowo łatwo dostać się zarówno w głąb kontynentu, jak i do regionów takich jak Góry Transantarktyczne czy Suche Doliny McMurdo. To swoista „brama do Antarktydy” dla wielu ekspedycji naukowych.
Stacja powstała w 1955 roku, zbudowana przez marynarkę wojenną Stanów Zjednoczonych w ramach przygotowań do Międzynarodowego Roku Geofizycznego. Z czasem rozrosła się do rozmiarów małego miasteczka polarnego. W szczycie sezonu letniego mieszka tu nawet ponad 1200 osób – naukowców, techników, logistyków i personelu pomocniczego. Zimą populacja spada do około 250 osób, które muszą mierzyć się z całkowitą izolacją i ciemnością polarną trwającą wiele tygodni.
McMurdo przypomina funkcjonalne miasto. Znajdują się tu laboratoria, magazyny, warsztaty, elektrownia, szpital, kaplica, a nawet bar i sklep z pamiątkami. Na terenie stacji działa największe lotnisko w regionie, wybudowane na lodzie morskim, które umożliwia regularne loty transportowe z Nowej Zelandii. Zimą pas startowy przesuwa się na pobliski lodowiec, aby zapewnić stabilność i bezpieczeństwo.
Stacja pełni niezwykle ważną rolę w badaniach naukowych. To z niej wyruszają wyprawy w głąb Antarktydy, m.in. na Biegun Południowy. W McMurdo prowadzi się obserwacje klimatyczne, badania geologiczne, glacjologiczne i biologiczne. W pobliżu stacji znajduje się również największe laboratorium ekosystemów antarktycznych – jezior, suchych dolin i unikatowych form życia przystosowanych do ekstremalnych warunków.
W samej bazie życie codzienne podporządkowane jest pracy i logistyce. W kuchni przygotowuje się tysiące posiłków tygodniowo, a systemy dostaw muszą zapewnić zapasy na wiele miesięcy odcięcia od świata. Co roku do McMurdo dociera statek zaopatrzeniowy i lodołamacz, które przywożą paliwo, żywność oraz sprzęt. Stacja słynie także z nieformalnych tradycji – np. biegu „antarktycznego maratonu” czy wspólnych spotkań muzycznych organizowanych przez mieszkańców.
Zwiedzanie Stacji McMurdo nie jest dostępne dla zwykłych turystów. Wstęp mają jedynie uczestnicy programów badawczych i pracownicy obsługi. Turyści, którzy docierają statkami w okolice Morza Rossa, mogą jedynie zobaczyć stację z oddali.

Morze Rossa
Morze Rossa leży u wybrzeży kontynentu, pomiędzy Ziemią Wiktorii a Ziemią Marii Byrd. Jego powierzchnia wynosi około 637 tysięcy km², a więc jest zbliżona do powierzchni całej Francji. Od północy graniczy z otwartym Oceanem Południowym, od południa zaś zamyka je potężny Lodowiec Szelfowy Rossa – największa pływająca masa lodu na świecie. Charakterystyczną cechą Morza Rossa jest wyjątkowe bogactwo życia, które kontrastuje z surowym antarktycznym krajobrazem. W jego wodach występują ogromne kolonie kryla (małych skorupiaków morskich przypominających krewetki), będącego podstawą łańcucha pokarmowego. To z kolei przyciąga liczne gatunki ryb, fok, wielorybów oraz pingwinów, w tym pingwina cesarskiego i pingwina Adeli. Morze Rossa uważane jest za jeden z najlepiej zachowanych ekosystemów morskich na świecie – niektóre obszary wciąż wyglądają tak, jak setki tysięcy lat temu. Z tego powodu w 2016 roku utworzono tu największy morski obszar chroniony na Ziemi, obejmujący 1,55 miliona km².
Region ten odgrywał istotną rolę w historii eksploracji Antarktydy. To właśnie przez Morze Rossa dotarły słynne ekspedycje Roberta Falcona Scotta i Ernesta Shackletona na początku XX wieku. Ich statki zimowały u brzegów tego morza, a stąd wyruszały wyprawy w głąb kontynentu. Do dziś można tam znaleźć pozostałości dawnych chat polarnych, zachowanych w niemal nienaruszonym stanie dzięki surowemu klimatowi.
Morze Rossa wyróżnia się także unikatowymi zjawiskami przyrodniczymi. Pływają po nim góry lodowe o rozmiarach całych miast, a latem na jego wodach rozciągają się ogromne połacie planktonu, które tworzą zielonkawe pasy widoczne nawet z kosmosu. W zimie natomiast niemal całkowicie zamarza, tworząc barierę nie do przebycia dla statków. Dodatkowo leży tu aktywny wulkan Mount Erebus na wyspie Rossa, jeden z nielicznych czynnych wulkanów Antarktydy, którego dym i lawa kontrastują z lodowym krajobrazem.
Zwiedzanie Morza Rossa możliwe jest jedynie w ograniczonym zakresie. Kilka firm specjalizujących się w rejsach polarnych organizuje wyprawy statkami ekspedycyjnymi, które docierają do tego odległego regionu w krótkim okresie letnim, od stycznia do lutego. Trasy prowadzą wzdłuż lodowca szelfowego, do Wyspy Rossa, a przy sprzyjających warunkach można zobaczyć kolonie pingwinów, foki i inne zwierzęta w ich naturalnym środowisku. To podróż trudna i kosztowna, ale dla nielicznych, którzy tam dotrą, stanowi spotkanie z jednym z najbardziej dziewiczych zakątków planety.

Morze Weddella
Morze Weddella to jedno z najzimniejszych i najbardziej niedostępnych mórz świata, leżące w południowo-zachodniej części Oceanu Atlantyckiego, u wybrzeży Antarktydy. Rozciąga się pomiędzy Półwyspem Antarktycznym a Ziemią Królowej Maud, a jego południową granicę stanowi potężny Lodowiec Szelfowy Filchnera-Ronnego, drugi co do wielkości szelf lodowy na Ziemi. Jego powierzchnia szacowana jest na około 2,8 miliona km², co czyni je jednym z największych mórz antarktycznych.
Charakterystyczną cechą Morza Weddella jest obecność tzw. wiru weddellowskiego – ogromnego prądu morskiego, krążącego zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W jego obrębie tworzy się zjawisko połynii, czyli otwartych obszarów wolnych od lodu w środku zimowego zlodzenia. Morze to słynie z niezwykle czystych wód – badania wykazały, że są one jednymi z najprzejrzystszych na Ziemi, a widoczność pod wodą sięga ponad 80 metrów. Jego krajobrazy tworzą góry lodowe o imponujących rozmiarach, niekiedy długie na kilkadziesiąt kilometrów. Szczególnie znana jest tzw. bariera lodowa Ronna-Filchnera, której ściany sięgają kilkudziesięciu metrów wysokości.
Pod względem biologicznym Morze Weddella jest domem dla bogatej fauny. Żyją tu ogromne kolonie fok Weddella, które przystosowały się do życia w warunkach skrajnego zimna i często wydrapują w lodzie otwory do oddychania. Występują tu również pingwiny cesarskie i Adeli, a także wieloryby, w tym humbaki i orki polujące w wodach obfitujących w kryl. Niezwykłe jest także to, że w pobliżu szelfu lodowego odkryto ogromne skupiska ryb z rodzaju Neopagetopsis, liczące miliony osobników – jedno z największych znanych na świecie siedlisk ryb.
Historia badań Morza Weddella związana jest m.in. z tragiczną wyprawą Ernesta Shackletona, którego statek „Endurance” został zmiażdżony przez lód w 1915 roku. Region ten do dziś uchodzi za jedno z najbardziej nieprzyjaznych i zdradliwych miejsc do żeglugi.
Zwiedzanie Morza Weddella jest możliwe, ale tylko w ograniczonym stopniu. Niektóre rejsy ekspedycyjne wypływające z Ameryki Południowej docierają na jego północne obrzeża, zwykle w okresie antarktycznego lata. Trasa ta pozwala zobaczyć monumentalne lodowe krajobrazy i dziką przyrodę, jednak głębsze rejony pozostają niemal całkowicie niedostępne.

Ciekawe miejsca na Antarktydzie
Półwysep Antarktyczny
Półwysep Antarktyczny to najbardziej wysunięta na północ część kontynentu antarktycznego, która w charakterystyczny sposób wygina się w stronę Ameryki Południowej i oddzielona jest od niej jedynie przez wąską Cieśninę Drake’a. Ma długość około 1300 kilometrów i stanowi jedyny fragment Antarktydy, który tak wyraźnie „wychodzi” w stronę innych kontynentów. Dzięki swojemu położeniu jest to najcieplejszy i najbardziej dostępny region Antarktydy, co sprawia, że to właśnie tutaj trafia zdecydowana większość turystów i naukowców.
Krajobraz półwyspu jest niezwykle malowniczy – strome, górzyste wybrzeża wyrastają prosto z morza, a wzdłuż nich ciągną się liczne lodowce i szelfy lodowe. W wielu miejscach lód ustępuje jednak miejsca skałom i żwirowym plażom, które latem stają się miejscem gniazdowania tysięcy ptaków. Spotkać tu można liczne kolonie pingwinów Adeli, białobrewych czy maskowych, a także foki i lamparty morskie, zaś latem w okolicznych wodach pojawiają się również wieloryby. Półwysep Antarktyczny to także jeden z najbardziej dynamicznie zmieniających się obszarów kontynentu. Temperatury w tym regionie w ostatnich dekadach rosły znacznie szybciej niż średnia światowa, co powodowało topnienie lodowców i odrywanie się ogromnych gór lodowych. Spektakularnym przykładem była utrata znacznej części lodowca szelfowego Larsen B w 2002 roku, który rozpadł się w ciągu kilku tygodni, zmieniając obraz całej wschodniej części półwyspu.
Znajdują się tu liczne stacje badawcze prowadzone przez różne państwa, m.in. argentyńska Esperanza, brytyjska Rothera czy polska stacja Arctowski na Wyspie Króla Jerzego, która geograficznie należy do archipelagu Szetlandów Południowych tuż przy półwyspie. Obecność tych baz sprawia, że region ten jest wyjątkowo aktywny naukowo – prowadzi się tu badania klimatyczne, biologiczne i geologiczne, a także monitoruje zmiany w ekosystemach.
Półwysep Antarktyczny jest najłatwiej dostępny dla turystów spośród wszystkich części kontynentu. Większość wypraw rozpoczyna się w Ushuai, najdalej na południe położonym mieście Argentyny, skąd statki ekspedycyjne przepływają Cieśninę Drake’a. Podróż trwa zwykle dwa dni i prowadzi wprost do zatok i fiordów półwyspu. Latem możliwe są lądowania na brzegach, spacery wśród pingwinów czy rejsy pontonami wśród gór lodowych. To jedyne miejsce, gdzie turystyka antarktyczna rozwija się na większą skalę, choć nadal odbywa się w ściśle kontrolowany sposób, by chronić delikatne środowisko.

Wyspa Deception
Wyspa Deception leży w archipelagu Szetlandów Południowych, niedaleko północnego krańca Półwyspu Antarktycznego. Już z lotu ptaka wyróżnia się swoim kształtem – jest to wyspa wulkaniczna o budowie kaldery, która tworzy naturalny port w kształcie podkowy. To sprawia, że jest jedynym miejscem na Antarktydzie, gdzie statki mogą wpłynąć do wnętrza aktywnego wulkanu. Wnętrze wyspy znane jest jako Port Foster – to ogromna zatoka o średnicy kilkunastu kilometrów, otoczona stromymi ścianami krateru. Wejście prowadzi przez wąski przesmyk zwany Neptune’s Bellows, który wymaga od kapitanów statków wyjątkowej ostrożności. Krajobraz wyspy jest surowy i kontrastowy: z jednej strony pokryty lodem i śniegiem, z drugiej – pełen czarnych, wulkanicznych plaż. Ciepło wulkaniczne sprawia, że w wielu miejscach ziemia jest wolna od śniegu nawet w środku antarktycznego lata.
Wyspa Deception jest miejscem unikatowych zjawisk. W niektórych zatokach woda ogrzewana przez aktywność geotermalną osiąga temperatury pozwalające na kąpiel – nieliczni odwiedzający korzystają z możliwości zanurzenia się w Oceanie Południowym, gdzie pod stopami czuć gorący piasek, a kilka metrów dalej woda jest lodowata. Zjawisko to przyciąga uwagę naukowców, którzy badają wpływ geotermii na środowisko polarne. Przyroda wyspy również zaskakuje. Mimo aktywności wulkanu, który w XX wieku kilkakrotnie doprowadzał do erupcji i zniszczenia baz badawczych, rozwinęły się tu kolonie ptaków morskich, w tym burzyków i rybitw. Na brzegach spotkać można foki i liczne pingwiny maskowe, które gniazdują wśród czarnych skał, tworząc niezwykły kontrast bieli i czerni.
Deception ma też bogatą przeszłość. W pierwszej połowie XX wieku działały tu stacje wielorybnicze – do dziś zachowały się ich ruiny, w tym zardzewiałe zbiorniki na olej i pozostałości zabudowań. Są one traktowane jako zabytki chronione przez Traktat Antarktyczny, a ich widok w surowym krajobrazie wywołuje wrażenie podróży w czasie.
Zwiedzanie wyspy jest możliwe w ramach rejsów turystycznych, które coraz częściej docierają w ten rejon z Ushuaia lub Punta Arenas. Lądowanie odbywa się zwykle w Whalers Bay, gdzie można zobaczyć pozostałości dawnych zabudowań i przejść się po czarnych plażach, a przy sprzyjających warunkach nawet wykąpać w geotermalnych wodach. Turystyka jest jednak ściśle regulowana, aby chronić unikatowy ekosystem i delikatne dziedzictwo historyczne.

Wyspa King George
Wyspa King George, znana także jako Wyspa Króla Jerzego, to największa wyspa archipelagu Szetlandów Południowych, położona około 120 kilometrów na północ od Półwyspu Antarktycznego. Jej powierzchnia wynosi blisko 1300 km², a charakterystyczne ukształtowanie terenu sprawia, że stanowi jedno z nielicznych miejsc w regionie, gdzie ląd stały częściowo wolny jest od lodu. To właśnie ten fakt sprawił, że wyspa odegrała wyjątkową rolę w obecności człowieka na Antarktydzie.
Znaczna część powierzchni wyspy pokryta jest lodowcami, jednak wzdłuż wybrzeży znajdują się obszary odsłonięte, na których latem rozkwita skromna antarktyczna roślinność: mchy, porosty i nieliczne gatunki kwiatów. To miejsce stanowi również ważne siedlisko dla ptaków morskich – w tym rybitw, wydrzyków i licznych gatunków petreli – a także dla dużych kolonii pingwinów białobrewych i Adeli. Na plażach łatwo dostrzec foki krabojady, słonie morskie czy lwy morskie, które znajdują tu idealne warunki do odpoczynku i rozmnażania.
Wyspa wyróżnia się nie tylko przyrodą, ale i obecnością wielu stacji badawczych. Ze względu na stosunkowo łatwy dostęp i korzystniejsze warunki niż w głębi kontynentu, powstało tu najwięcej placówek naukowych w całej Antarktyce. Swoje bazy mają m.in. Chile, Argentyna, Brazylia, Polska, Rosja, Korea Południowa i Chiny. Polska Stacja im. Henryka Arctowskiego, założona w 1977 roku, prowadzi badania z zakresu biologii, glacjologii i klimatologii. Dzięki tak dużej koncentracji instytucji badawczych, King George bywa nazywana „małym miasteczkiem Antarktydy”.
Jednym z najbardziej unikatowych elementów wyspy jest obecność antarktycznego lotniska, zbudowanego w pobliżu chilijskiej stacji Frei. To jedno z nielicznych miejsc na kontynencie, gdzie możliwe są regularne loty pasażerskie z Ameryki Południowej. Dzięki temu King George stała się swego rodzaju „bramą do Antarktydy”, ułatwiającą transport ludzi i zaopatrzenia.
Zwiedzanie wyspy jest możliwe głównie w ramach rejsów turystycznych oraz nielicznych wypraw lotniczych. Statki ekspedycyjne, które docierają tu latem z Ushuai lub Punta Arenas, często organizują lądowania, pozwalając na spacer wśród kolonii pingwinów i wizytę w pobliżu niektórych stacji badawczych. Wyjątkowo można również wylądować samolotem, co skraca czas podróży i czyni wyspę najłatwiej dostępnym miejscem Antarktyki.

Stacja badawcza Amundsen–Scott
Stacja badawcza Amundsen–Scott leży na wysokości około 2835 metrów n.p.m., na powierzchni pokrywy lodowej, której grubość przekracza 2700 metrów. Jej lokalizacja oznacza, że jest to najbardziej wysunięta na południe stała siedziba człowieka, gdzie każdy kierunek jest północą, a Słońce wschodzi tylko raz w roku i raz w roku zachodzi. Charakterystyczne dla stacji są ekstremalne warunki klimatyczne. Średnia roczna temperatura wynosi tu około –49°C, a w najzimniejsze zimowe noce spada nawet poniżej –80°C. Ze względu na wysokie położenie i rzadkie powietrze, przebywanie w stacji przypomina życie na wysokich górach, co dla nowych przybyszów wiąże się z trudną aklimatyzacją. Zimą panuje tu sześciomiesięczna noc polarna, a latem – sześciomiesięczny dzień.
Obecny kompleks składa się z nowoczesnego budynku o podwyższonej konstrukcji, który stoi na podporach, aby uniknąć zasypywania przez śnieg. We wnętrzu znajdują się laboratoria, warsztaty, kuchnia, siłownia, biblioteka i pomieszczenia mieszkalne dla około 150 osób w sezonie letnim i 40–50 osób zimą. Stacja jest samowystarczalna – produkuje własną energię, oczyszcza wodę i przechowuje zapasy żywności, które muszą wystarczyć na wiele miesięcy izolacji.
Amundsen–Scott pełni kluczową rolę w badaniach naukowych. Prowadzi się tu obserwacje astronomiczne i kosmologiczne – wyjątkowo czyste i suche powietrze nad biegunem południowym sprzyja badaniu mikrofalowego promieniowania tła, co pomaga w zrozumieniu początków Wszechświata. Stacja monitoruje także klimat, warstwę ozonową, zjawiska sejsmiczne i geomagnetyczne. To tutaj dokonywano wielu przełomowych pomiarów związanych ze zmianami atmosferycznymi i globalnym ociepleniem.
Miejsce to ma również unikatową atmosferę życia codziennego. W okresie polarnych nocy mieszkańcy celebrują moment „ostatniego lotu” – gdy ostatni samolot opuszcza stację przed nadchodzącą zimą, pozostawiając kilkadziesiąt osób w całkowitej izolacji. Tradycją jest także organizacja biegu „Around the World”, podczas którego uczestnicy obiegają biegun, przekraczając wszystkie linie południków w mniej niż minutę.
Zwiedzanie stacji nie jest dostępne w ramach zwykłej turystyki. Ze względu na ekstremalne warunki i znaczenie naukowe dostęp mają jedynie badacze oraz członkowie obsługi logistycznej. Nieliczne wyprawy komercyjne organizowane przez prywatne firmy polarne pozwalają dotrzeć do bieguna, ale ich uczestnicy mogą jedynie zobaczyć stację z zewnątrz.

Najlepsze atrakcje na Antarktydzie
Biegun Południowy
Biegun Południowy to najbardziej południowy punkt na Ziemi, położony na kontynencie antarktycznym, na rozległym Płaskowyżu Polarnym. Znajduje się na wysokości około 2835 metrów n.p.m., jednak w rzeczywistości teren pod lodem leży znacznie niżej – grubość pokrywy lodowej przekracza tu 2700 metrów. Punkt ten jest szczególny geograficznie, ponieważ wszystkie linie południków zbiegają się w jednym miejscu, a każdy kierunek to północ.
Charakterystyczne dla Bieguna Południowego są ekstremalne warunki klimatyczne. Średnia roczna temperatura wynosi około –49°C, a najniższe wartości sięgają poniżej –80°C. Wiatry, choć mniej gwałtowne niż nad wybrzeżami Antarktydy, w połączeniu z niskim ciśnieniem powietrza tworzą warunki porównywalne z wysokogórskimi. Nietypowy jest także cykl dnia i nocy – Słońce wschodzi tylko raz w roku, we wrześniu, i zachodzi dopiero w marcu. Oznacza to półroczny dzień polarny i półroczną noc polarną, co znacząco wpływa na rytm życia i badań prowadzonych w tym miejscu.
Na Biegunie Południowym stoi amerykańska stacja badawcza Amundsen–Scott, będąca całoroczną bazą naukową i logistyczną. To tam prowadzone są badania klimatyczne, glacjologiczne, a także obserwacje astronomiczne – wyjątkowo czyste, suche i stabilne powietrze sprzyja pracy teleskopów i detektorów promieniowania kosmicznego. Biegun jest także jednym z kluczowych miejsc monitorowania globalnych zmian atmosferycznych, w tym zmian w warstwie ozonowej.
Sam punkt bieguna oznaczony jest symbolicznym znakiem – metalową kulą umieszczoną na cokole, obok której powiewają flagi krajów sygnatariuszy Traktatu Antarktycznego. Obok znajduje się także geograficzny marker, którego lokalizację co roku trzeba zmieniać, ponieważ pokrywa lodowa przesuwa się o około 10 metrów rocznie, a wraz z nią – powierzchnia lodu względem faktycznego punktu biegunowego.
Zwiedzanie Bieguna Południowego jest możliwe, lecz niezwykle trudne i kosztowne. Regularne loty dla turystów nie istnieją – jedynie wyspecjalizowane firmy organizują wyprawy z Chile, które docierają do bieguna małymi samolotami. Niektóre ekspedycje oferują nawet możliwość dotarcia na nartach, co jest doświadczeniem iście ekstremalnym. Wizyta w tym miejscu to jednak przywilej nielicznych i wymaga ogromnych nakładów finansowych oraz odporności fizycznej.

Góry Ellswortha
Góry Ellswortha to najwyższe pasmo górskie Antarktydy, położone w jej zachodniej części, na zachód od Lodowca Szelfowego Rossa i na wschód od Morza Bellingshausena. Rozciągają się na długości około 350 kilometrów i stanowią jeden z najbardziej spektakularnych elementów krajobrazu kontynentu. Ich masyw wyrasta gwałtownie ponad płaskowyż lodowy, tworząc potężną barierę, której szczyty sięgają kilku tysięcy metrów. Najbardziej znanym punktem Gór Ellswortha jest Masyw Vinsona – najwyższa góra Antarktydy, osiągająca 4892 metry n.p.m. To właśnie ten szczyt wchodzi w skład tzw. Korony Ziemi, czyli zestawu najwyższych gór każdego kontynentu, stanowiąc obiekt pożądania alpinistów. Vinson i jego otoczenie pozostają przez większą część roku skute lodem i spowite mrozem, ale w krótkim okresie antarktycznego lata przyciągają nielicznych wspinaczy, którzy chcą zmierzyć się z najbardziej wymagającymi warunkami na Ziemi.
Góry Ellswortha składają się z dwóch głównych części: pasma Sentinel, gdzie znajduje się Masyw Vinsona, oraz pasma Heritage, które rozciąga się dalej na południe. Oba łańcuchy oddziela rozległy Lodowiec Rutforda, spływający w stronę Morza Weddella. Cały region charakteryzuje się surowym klimatem – temperatury rzadko osiągają –30°C, a wiatr potrafi wiać z prędkością ponad 100 km/h. Mimo to to właśnie tu znajdują się jedne z najpiękniejszych panoram Antarktydy – ośnieżone szczyty kontrastują z niekończącymi się równinami lodu, tworząc krajobraz pełen dramatyzmu.
Obszar ten ma także znaczenie naukowe. Góry Ellswortha dostarczają informacji o geologicznej przeszłości kontynentu – ich skały liczą setki milionów lat i pamiętają czasy, gdy Antarktyda była częścią superkontynentu Gondwany. Badania nad tym pasmem pozwalają lepiej zrozumieć procesy tektoniczne i historię klimatu. Co więcej, lodowce otaczające góry są ważnym obszarem monitorowania zmian w dynamice antarktycznej pokrywy lodowej.
Zwiedzanie Gór Ellswortha jest możliwe tylko w ramach specjalistycznych ekspedycji. Najczęściej organizowane są loty z Chile na antarktyczne lodowisko w rejonie Patriot Hills, skąd uczestnicy trafiają dalej w okolice Masywu Vinsona. Wspinaczka wymaga doskonałego przygotowania kondycyjnego, umiejętności alpinistycznych i ogromnej odporności psychicznej – to jedno z najbardziej ekstremalnych wyzwań górskich na świecie. Dla osób mniej doświadczonych istnieje możliwość lądowania w pobliżu pasma i krótszych wędrówek po lodowym terenie, jednak takie przygody należą do najdroższych form turystyki na globie.

Lodowiec Beardmore
Lodowiec Beardmore to jeden z największych i najbardziej imponujących lodowców na świecie. Leży w obrębie Gór Transantarktycznych i stanowi główny korytarz łączący Płaskowyż Polarny z Lodowcem Szelfowym Rossa. Rozciąga się na długości około 200 kilometrów, a jego szerokość sięga miejscami ponad 40 kilometrów. To właśnie dzięki niemu ogromne masy lodu spływają z wnętrza kontynentu ku wybrzeżom, a jego znaczenie dla całego systemu antarktycznego jest nie do przecenienia. Beardmore jest lodowcem typu dolinowego, ale jego skala jest absolutnie wyjątkowa – to jedna z największych takich form na Ziemi. Grubość jego pokrywy sięga ponad kilometra, a lód przesuwa się ku morzu z prędkością kilkudziesięciu metrów rocznie. Mimo że ruch ten jest dla ludzkiego oka niemal niewidoczny, w dłuższej skali czasowej kształtuje on całe otoczenie. Na jego powierzchni można dostrzec ciemne pasy morenowe – ślady transportowanych przez lód skał, które nadają mu charakterystyczne wzory.
Region Lodowca Beardmore kryje także niezwykłe skarby geologiczne. W skałach otaczających lodowiec odkryto skamieniałości roślin sprzed setek milionów lat, w tym fragmenty paproci drzewiastych. To dowód, że Antarktyda nie zawsze była lodowym pustkowiem – w odległej przeszłości pokrywały ją bujne lasy, a klimat był znacznie cieplejszy. Dla naukowców miejsce to jest więc kluczem do zrozumienia ewolucji zarówno kontynentu, jak i całej planety.
Zwiedzanie Lodowca Beardmore jest praktycznie niemożliwe w ramach klasycznej turystyki. Znajduje się on w głębi Antarktydy, z dala od głównych tras statków pasażerskich czy popularnych rejonów Półwyspu Antarktycznego. Dostęp mają głównie ekspedycje naukowe oraz nieliczne wyprawy polarne, które wymagają ogromnych nakładów logistycznych i specjalistycznego sprzętu. Samo dotarcie w jego okolice wymaga przelotu z baz logistycznych na wybrzeżu i wielodniowych marszów przez lodowe pustkowia.

Podróż na Antarktydę to doświadczenie, które zostaje w pamięci na całe życie. To nie tylko wyprawa na najdalszy kontynent, ale także spotkanie z potęgą natury w jej najczystszej, niezmienionej przez człowieka formie. Gdy staniecie na pokładzie statku wśród bezkresnych lodów, zrozumiecie, jak wyjątkowe jest to miejsce – pełne kontrastów, ciszy i surowego piękna. Każdy dzień spędzony na Antarktydzie to nowa przygoda: obserwacja pingwinów, rejs między górami lodowymi, błękitne światło odbijające się w lodowych szczelinach. Trudno o bardziej autentyczne i wzruszające spotkanie z przyrodą!