City break, czyli jak zwiedzać miasta?

Zainspiruj się i przeczytaj o podróży swoich marzeń na blogu

City break, czyli jak zwiedzać miasta?

Podobno Bóg stworzył łąki, człowiek wsie, a diabeł miasta. W czasie najbardziej wypoczynkowej, relaksacyjnej, rajskiej wyprawy chcąc nie chcąc zahaczamy o metropolie – choćby tylko ze względu na lotnisko. Będąc w Kuala Lumpur, Singapurze czy Dubaju warto na chwilę chociaż zagłębić się w ulice i poszwendać po obcym miejscu. Czy istnieje uniwersalny klucz  do zwiedzania miast? Każde jest inne, a jednak łączą je pewne podobieństwa. Możemy odnaleźć podobne ścieżki. Na przykład:

Epoka potęgi

Istambuł u szczytu potęgi był kilkakrotnie, podobnie jak Rzym. Warto wybrać jeden etap, przedział historyczny i zwiedzać miasto szukając jego śladów. Gdzie w starożytności przebiegały ulice? Czy kształt głównego placu jest nadal widoczny  w zarysie współczesnych kamieniec? Jakie dystanse wtedy pokonywano? Jaki obszar zajmowało całe miasto? Jeśli będziemy chodzić od muzeum do świątyni i od świątyni do marketu, pomieszają nam się epoki. Do tego zmęczymy się, zgubimy i poczujemy przesyt. Jeśli skoncentrujemy się na jednym wątku historii miasta, być może zobaczymy je takim, jakim było wtedy.

Rome

Świetnym przykładem jest tu japońskie Kioto – ciemne zaułki dzielnicy Gion wiją się zapomniane obok głównych, szerokich arterii. Inne miejsce to Hoi An w Wietnamie, gdzie można spacerować uliczkami z XVI wieku. To unikatowy w regionie przykład zachowanej urbanistyki tego okresu, stworzonej niegdyś przez przybyszów z Japonii, Chin, a nawet z Europy.

Efekt Bilbao

Tak nazywamy szczególne, współczesne zjawisko, gdy jeden, nowy obiekt przyciąga do miasta rzesze zwiedzających. Gugghenheim Bilbao, muzeum sztuki nowoczesnej, magnetyzuje nie tylko zbiorami, ale i swoją niezwykłą architekturą projektu Franka Ghery’ego. Takich miast jest więcej, wystarczy wspomnieć Dubaj i wyspy w kształcie palmy.  Światowa mapa centrów sztuki nowoczesnej zmienia się dynamicznie. Dzięki temu możemy podziwiać niezwykłe, pomysłowe budynki w miejscach, których byśmy o to nie podejrzewali. Oczywiście, w Singapurze jest budynek w kształcie chmury. Ale poza tym na przykład Wolfsburg w Niemczech może się poszczycić budynkiem Phaneo, czyli centrum nauki projektu Zary Hadid.

Sydney Operę w Sydney autorstwa Jørna Utzona i Ove Arupa  kojarzymy wszyscy, ale już Brasilia może być niespodzianką. Kto jadąc (lecąc) do Brazyli, jej stolicę poznaje według planów stworzonych na surowym korzeniu przez architekta tego miasta? Pewnie niewiele osób, a szkoda, bo warto. Oscar Niemeyer w latach 50. I 60.  XX wieku narysował jej plan od zera. Postawić całe miasto w kształcie lecącego ptaka – to dopiero coś!

 

Trasa spaceru z psem

Jest takie harcerskie zadanie, zwane harcem: przynieś mi jakiegoś kota, po czym wypuść go i zobacz, którędy wróci on do domu. Poznawanie miasta oczami jego mieszkańców to szczególna przyjemność, choć trudna do zrealizowania.  Kulturoznawczyni i pisarka Joanna Bator w swoich książkach przyznaje się do… śledzenia tubylców! Udaje się ona do popularnego, zatłoczonego miejsca spotkań, po czym wybiera jedną osobę, której śladem podąża. StambułDzięki temu może znaleźć się w zupełnie nieturystycznych miejscach, niedostępnych dla przyjezdnych. Może warto zastosować tę metodę? Pytanie brzmi jak rozpoznać, jak wybrać takiego przewodnika. Warto przyjrzeć się tym, którzy mają psa na smyczy, lub siatkę z zakupami, albo szkolny mundurek. I dyskretnie udać się ich tropem do obszarów znanych tylko mieszkańcom.  Taki sposób zwiedzania miasta sprawdza się tam, gdzie nie ma ścisłego centrum, wiec np. w Krakowie byłoby to trudne. Ale w Barcelonie, Stambule czy  Limie jak najbardziej, odważni mogą spróbować.

Najstarszy zabytek

Angkor

Najstarszy, a nie najsłynniejszy! Wiele, większość miast, które znamy, podziwiamy za konkretną epokę. Paryż swój wygląd zawdzięcza przebudowie przeprowadzonej w połowie XIX wieku przez barona Georgesa Haussmanna, a przecież warto zobaczyć w nim także Saint Chapelle czy Muzeum Cluny, skrywające średniowieczności. Najsłynniejsze świątynie Angkor Wat w Siem Reap w Kambodży pochodzą z XII wieku. Tymczasem król Yasovarmana I, panujący już w latach 899-910, założył pierwsze miasto w Angkor. Sądzono, że władca chorował na trąd, stąd nazwa tarasu, który niegdyś służył jako miejsce kremacji zwłok członków królewskiej rodziny. Ten zabytek też jest godny uwagi, niezależnie od ważności popularnych wśród turystów celów wycieczek.

Jedna tylko kultura

Miasta skrywają w sobie dzieje różnych mniejszości, kultur, religii, narodów. Czasami żyły one ze sobą w zgodnej symbiozie, chwilami dochodziło do tarć, a nawet do pogromów. Przyjrzenie się temu, jak różnie jedno miasto może być postrzegane przez jego mieszkańców rozdzielonych dziedzictwem, a czasem i językiem może być fascynującą przygodą. Kuala LumpurPrzecież krakowski Kazimierz ma zupełnie odmienny charakter od pozostałej przestrzeni. Podobnie Antwerpia – zagłębienie się w żydowską przestrzeń pozwala spojrzeć na charakter miasta z szerszej, innej perspektywy. Zwiedzanie dzielnicy arabskiej w hiszpańskiej Granadzie czy Chinatown w Kuala Lumpur sprawia, że dowiadujemy się czegoś nowego, poznajemy prawdę o danej społeczności, być może rozdzielonej kulturą, a połączonej adresem.  Pytanie, czy kod pocztowy może być społecznym spoiwem staje się aktualne w epoce, gdzie większość metropolii ma multikulturowy charakter.

Szlakiem literatury

Nie trzeba od razu zwiedzać Troi, by czerpać przyjemność z odkrywania ścieżek, które przemierzali bohaterowie literaccy. Oczywistym, najbardziej znanym przykładem jest tu Dublin opisany przez Jamesa Joyce’a w powieści „Ulisses”. Podobnie Moskwa znana z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa nadal jest możliwa do odnalezienia, mimo, że na małej Bronnej nie ma już torów tramwajowych. Pięć kilometrów od tajskiego Kanczanaburi budowano w latach 40. XX wieku most na rzece Kwai, opisany w powieści  Pierre’a Boulle’a. Ta historia została (z wielkim sukcesem) sfilmowana. Motyw muzyczny z tego filmu zapewne przypomina się teraz wszystkim czytającym ten tekst. Miejsce, które stało się inspiracją opowieści, można zwiedzać przy okazji podróży do Tajlandii. Z kolei w Chinach toczy się akcja powieści Petera Hopkirka “Obce diabły na Jedwabnym Szlaku”. Mieszkańcy Xinjiang, jak widać choćby po tytule, nie polubili przybyszów z zachodu…  Ten świat dawnych podróżników stoi przed nami, współczesnymi, otworem.

Z lotu ptaka Kuala Lumpur

Najwyższym budynkiem świata jest obecnie (kwiecień 2016) Burdż Chalifa w Dubaju, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Większość miast, nawet Warszawa, ma jakiś, ulokowany wysoko, punkt widokowy. Czasami, na przykład w tokijskim ratuszu, można się tam dostać bez dodatkowych opłat. Ci, którzy nie mają lęku wysokości mogą spojrzeć w dół i z tej perspektywy ocenić, jaką jeszcze dzielnicę, obiekt czy miejsce chcieliby zobaczyć. Petronas Towers w Kuala Lumpur są połączone mostkiem, z których widok roztacza się wprost obłędny. Zazwyczaj wysokie budynki znajdują się w dzielnicy wieżowców, wtedy to, co widzimy, może nie jest spektakularne. Jeśli jednak mamy możliwość obserwacji miasta w ten niecodzienny sposób, można potraktować to jako inspirację do dalszych spacerów, a nie cel sam w sobie.

Lubię zwiedzać miasta z pomysłem, według klucza. Dzięki temu wiem, że poznałam może tylko wycinek jego opowieści, za to dokładniej. Wolę oglądać mieszkańców niż turystów, czynne miejsca kultu niż wymarłe świątynie, małe bazarki niż międzynarodowe supermarkety. Takie zwiedzanie wymaga wysiłku i przygotowania się przed podróżą, jednak niesie ze sobą wiele satysfakcji i prawdziwą moc wrażeń.

A Wy? Macie jakiś pomysł na wydeptanie własnych ścieżek w obcym miejscu?

Zosia

Zosia

Jestem pasjonatką, kiedy coś mnie zaciekawi zrobię wiele, by poznać to dogłębnie. Pracowałam jako przewodniczka po Krakowie i pilotka wycieczek, ale moje zainteresowania sięgają znacznie dalej niż najbliższa okolica. Zwiedziłam Europę od Lofotów po Agrigento i od południowej Hiszpanii po Petersburg. Najbardziej fascynują mnie niewielkie miejscowości poza szlakiem turystycznym, w których można znaleźć zapomniany zabytek czy zakątek. Kiedyś przygotuję i poprowadzę wycieczkę po mojej ulubionej Japonii, śladem literatury, tajemnic i magii. Za Baden-Powellem mogę powtórzyć dewizę: „Życie bez przygód byłoby strasznie głupie”.

!
Ta strona używa plików cookies.