Dodaj własną opinię

Dodaj opinię

Polinezja Francuska

08.08.2019 / Katarzyna / Krzysztof

Dzięki podróżom z Planet Escape przywieźliśmy to co najważniejsze, cudowne wspomnienia! Mimo, iż każda podróż niestety zawsze dobiega końca i z bólem wracamy z urlopu, to piękne wspomnienia pozostaną do końca życia i nikt ich nam nie zabierze. Dlatego tak istotny jest wybór właściwego organizatora. Podróże zorganizowane przez Pana Szymona do Indonezji, dwa razy do Tajlandii, na Seszele i Polinezję Francuską logistycznie uszyte były na najwyższym poziomie, dzięki temu, zaoszczędziliśmy wiele czasu, który mogliśmy przeznaczyć tylko na przyjemności. Wielkie słowa uznania za Escape Booka, kieszonkowego przewodnika w formie książeczki, która towarzyszyła nam codziennie, gdyż informacje w niej zawarte okazały się bardzo praktyczne i użyteczne. Na dowód tego, iż Planet Escape jest biurem bezkonkurencyjnym, postanowiliśmy mu powierzyć spełnienie naszego wyjazdu marzeń na wyspy Polinezji Francuskiej. I kolejny raz byliśmy pod ogromnym wrażeniem i bardzo wdzięczni, że perfekcyjne zorganizowanie wyjazdu przyczyniło się do pozostawienia niezatartych wspomnień niesłychanego piękna krajobrazu i bogactwa przyrody urokliwego Thaiti, jej siostrzanej wyspy Moorea, Bora Bora oraz Huahine. Paul Gauguin, wielki francuski malarz, nazwał Tahiti Noa Noa - to znaczy wonna, pachnąca i taką pozostała do dziś, mimo wtargnięcia tam cywilizacji, olśniewa nadal wszystkich. Dokładnie jak głoszą legendy tak i my znaleźliśmy się w ogrodzie rajskim. Zobaczyliśmy rośliny o zieleni świeżej, bardzo intensywnej, mieliśmy przed oczyma wprost niezrównany widok na góry, lasy palmowe, zatoki, cyple wrzynające się głęboko w morze. W cieniu drzew kokosowych siedzieli ludzie rośli, pięknie zbudowani, zgrabni w ruchach, z wieńcami kwiatów na głowach, którym towarzyszył przyjazny uśmiech, nastrojowa muzyka, radosny śpiew i taniec. Już po przylocie na lotnisku zostaliśmy przywitani "la orana" - pachnącymi kwiatami śpiewem przez Polinezyjczyków z gitarami w kolorowych kwiecistych koszulach. Poranek na wyspach jest słoneczny i rześki - nigdy nie ma tu nadmiernych, męczących upałów jak w innych krajach podzwrotnikowych. Średnia temperatura waha się od 15 do 32°C, ożywczy wiatr od morza w dzień, a w nocy z gór chłodzi powietrze niosąc zapach świeżości.
Wnętrze wyspy to wspaniałe rzeźbione szczyty górskie, wodospady, jaskinie, święte miejsca dawnego kultu i soczysta zieleń wielu gatunków ...

Moorea (żółta jaszczurka) oddalona ok. 9 mil od Tahiti to wyspa - ogród. Cisza, spokój, atrybuty cywilizacji ograniczone do niezbędnego minimum. To właśnie tam widzieliśmy oszałamiająco bujną roślinność, kosztowaliśmy najwspanialszych na świecie ananasów z których słynie Moorea, owoców mango, papaya, awokado, guanabana. A to wszystko odpowiednio przyrządzone i podane na kamiennym stole przykrytym liśćmi tarua.

Z zatoki Vaiare "Drogą ananasową" pojechaliśmy na "Le Belvedere" w środkowej części wyspy, skąd roztacza się wspaniały widok na dwie największe zatoki Opunohu i Cooka rozgraniczone malowniczym szczytem Rotui (899 m n.p.m.). To tutaj kręcono kolejne filmy o słynnej fregacie "Bounty" wysłanej w 1787 roku na Tahiti w celu zebrania sadzonek drzewa chlebowego przeznaczonych dla plantacji na Wielkich Antylach.

Wyspę zwiedzaliśmy podróżując wypożyczonym skuterem. Podczas krajoznawczej jazdy można podziwiać plantacje ananasów, kawy, niepospolicie piękne kwiaty, dorodne paprocie, soczystą zieleń stoków górskich i poczuć ten jedyny, niepowtarzalny zapach tropikalnej dżungli.

Podobnie wyspę Huahine zwaną Ogrodem Edenu mieliśmy okazję podziwiać wypożyczonym samochodem.
Bogata roślinność oraz niezmieniony przez człowieka krajobraz nadają tej wyspie nieco dzikiego charakteru. Białe, piaszczyste plaże i krystalicznie czysta laguna są idealnym miejscem na wytchnienie od zgiełku. Dzięki żyznej glebie na wyspie intensywnie uprawia się wanilię. Będąc na wyspie warto zwiedzić jej plantacje oraz ogród botaniczny Eden Parc, gdzie oprócz podziwiania przyrody można nabyć oryginalne przetwory z egzotycznych owoców. Na wyspie znajdują się także stanowiska archeologiczne z okresu przed przybyciem Europejczyków.

Bora Bora - to arcydzieło bogów - wielu podróżników, żeglarzy, turystów uznało za najpiękniejszą wyspę świata. I chyba mają rację - czar Bora Bora jest zniewalający.

Lotnisko na Bora Bora to niewielki, parterowy budynek odpraw i wąski pas startowy zbudowany na … rafie koralowej. Pasażerów na główną wyspę laguny zabierają łodzie lub katamarany, pełniące rolę podstawowego środka transportu. Odkrył ją kapitan Cook w 1769 roku jak zresztą wszystkie wyspy Pod Wiatrem, a jej piękno rozsławili żeglarze i podróżnicy.

Życie na wyspie jest spokojne, zdeterminowane rytmem przyrody, której naturalne piękno jest właściwie niezmienione przez człowieka. Domki, ściśle wkomponowane w krajobraz wyspy, ukryte wśród drzew, są niskie, najczęściej drewniane, kryte palmowymi liśćmi z prześwitem między dachem a ścianami w celu lepszej cyrkulacji powietrza.

Wewnątrz laguny panuje niezwykły spokój chociaż w oddali widać potężne fale rozbijające się na barierze rafy.

Podział jest bardzo wyraźny: złotozielone, niekiedy szmaragdowe, niewiarygodnie czyste wody laguny oddzielone od intensywnego lazuru pełnego morza, białą pianą grzywaczy niszczonych przez rafę koralową.

Kilka dni upłynęło nam na nurkowaniu wokół wyspy, podglądaniu rozrzutnego bogactwa natury na dnie oceanu. Z białego piasku wyrastają koralowce we wszystkich kolorach tęczy - różowe, pomarańczowe, zielone, brązowe, fioletowe, o przedziwnych kształtach, tworzą podwodną łąkę wśród której pływają błyskotliwe stada wielobarwnych rybek. Obserwowaliśmy ryby okrągłe, trójkątne, czworokątne, kuliste, których nazwy pozostaną dla mnie tajemnicą. Do tego jeszcze jeżowce, olbrzymie popielate płaszczki i rekiny - to wszystko tworzy przepych jaki trudno sobie wyobrazić, o ile się tego nie widziało. Nurkowaliśmy z małymi rekinami, a nawet oko w oko z mantą. Wytchnieniem dla nas był wyśmienity lunch na plaży na który złożyły się banany, ananasy, papaye, mango, owoce drzewa chlebowego, kokosy, awokado, pomarańcze, bataty i… źródlana woda. Wszystko to w otoczeniu palm, opuhi, tiare, pandanusów, przy nastrojowych dźwiękach gitar, tworzyło atmosferę rajskiego ogrodu.

Wracając na Tahiti pomyślałam sobie że Polinezja jednak ocalała, nie ugięła się pod naporem cywilizacji, ale przejęła tylko niezbędne jej elementy. Duch królowej Pomare nadal unosi się nad koralowymi atolami chroniąc skutecznie ich pierwotne piękno.
Ponadto mogliśmy podziwiać hodowle słynnych czarnych pereł. Polinezja Francuska nie tylko słynie z ich hodowli, ale można powiedzieć, że ona sama sobą jest perłą Pacyfiku, a nawet perełką całego świata.

Gdy zbliża się godzina odlotu część lotniska tańczy i śpiewa. Na Tahiti pożegnaniom towarzyszą muzyka, kwiaty, korale z muszelek, którymi obdarowuje się wyjeżdżających. I trzeba wielkiej siły woli i samozaparcia, aby dobrowolnie wsiąść na pokład samolotu. Dobrze, ze w trakcie lotu zajęliśmy miejsca w środku samolotu, legendy głoszą, że nie można spojrzeć w okno, albowiem wyspiarze wierzą, że kto chociaż raz obejrzy się za siebie ten już nigdy nie wróci na Tahiti. A tego chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć.

Planet Escape
Kraje, które mogą cię zainteresować

Kraje, które mogą cię zainteresować

Planet Escape
Oferty, które mogą cię zainteresować

Oferty, które mogą cię zainteresować